piątek, 29 marca 2013

Rozdział 7.!


Rozdział 7


*Oczami Alice*
Wybiegłam z pokoju za Sophie. Jeszcze nie wiedziałam co jej zrobię, ale z pewnością powinna ponieść karę. Widziałam jak omija chłopaków. Mi z początku też udało się ich wyminąć… no właśnie z początku. Oczywiście musiałam wpaść na Hazzę, co spowodowało, że obydwoje upadliśmy. Loczek powoli otworzył zdziwione oczy i kiedy mnie ujrzał nagle wypalił:
 -Czy ty jesteś jakaś ślepa?!- powiedział mocnym tonem, strącając mnie z siebie. Wszyscy, włącznie ze mną patrzyliśmy na niego zdziwieni.
-Słucham?- wydusiłam
-O, i chyba jeszcze głucha.
-O co ci chodzi?
-O to, że mogłabyś trochę uważać.
-Niedawno byłeś milutki, że aż się robiło niedobrze, a teraz zamieniłeś się w chama?
-Hm, powiedzmy. Myślałem, że jesteś warta jakichś starań.
-Masz rację. Jestem warta starań, ale ze strony chłopaka. A nie jakiejś cipejszyn w loczkach!- wykrzyczałam mu w twarz i próbowałam uderzyć z liścia, ale chwycił mnie za nadgarstek.
-Uważaj z kim zadzierasz, mała.- powiedział z uśmiechem.
-Pff, nie jestem mała. I puść, bo to boli. Wyrwałam mu się z uścisku, ale w ostatniej chwili chwycił mnie w talii przyciągając do siebie i szepnął do ucha:
-Nie myśl, że cię nie zdobędę.-kończąc zdanie, lekko przygryzł mój płatek ucha. Nic mu nie odpowiedziałam, tylko odepchnęłam go i zbiegłam po schodach na dół. Poszłam do kuchni, gdzie chwilę potem znalazła się już Sophie.
-Ty słyszałaś co on powiedział?!- byłam zbulwersowana.
-Haha, bardzo dokładnie.-powiedziała przyjaciółka z rozbawieniem,
-I to cię tak bawi?
-No trochę… on po prostu próbuje ci pokazać jaka dla niego jesteś.
-Tylko, że on na to zasługuje!- powiedziałam podniesionym tonem.
-Dlaczego?
-Bo…-no nie, wpadłam. Właśnie nie wiedziałam co odpowiedzieć, co zdarzyło mi się po raz pierwszy. W zanadrzu miałam zawsze mnóstwo odpowiedzi na wszystko, a teraz? Zupełna pustka.
-No widzisz kochana? Może on nie jest taki zły?- zapytała Sophie.
Nie zdążyłam jej jednak odpowiedzieć, bo dołączył do nas Zayn w bardzo dobrym humorze.
-A co ty tak zadowolony?- powiedziałam, rzucając mu przy tym ostre spojrzenie.
-Nic, nic. Jedziecie z nami do kina?
-Ja nie mam ochoty.- powiedziała Sophie.
-My jedziemy!- powiedzieli równo Louis, Niall i niestety Harry.
-Do kina? Nie chce mi się.- powiedział Liam.
-Sorry, ja odpadam. Jeśli ten głąb (w tej chwili wskazałam na zadowolonego Harrego) jedzie, to ja nie.- powiedziałam z irytacją.
-Spoko, ja też się cieszę, że nie jedziesz.-odrzekł loczek z tym swoim uśmieszkiem.
-Oo, ja bardziej.- dopowiedziałam odwracając się na pięcie w stronę kanapy.
-Haha, jasne. To lecimy. Cześć wam!- powiedział za wszystkich „głąb” i wyszli.
-To co robimy?- zaczął Liam
-Może obejrzymy film?- zaproponowałam.
-Też wolę obejrzeć coś w domu.- rzuciła Sophie. –Może jakiś thriller?- dodała.
-Jestem za!- krzyknęłam.
-Ja też.- powiedział Liam. Usadowiliśmy się w trójkę na kanapie i zaczęliśmy przeglądać wypożyczalnie,
*Oczami Sophie*
Przeglądaliśmy wypożyczalnie, kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wszyscy spojrzeli na mnie, co oznaczało, że to ja mam otworzyć. Niechętnie ruszyłam tyłek z kanapy i podeszłam do źródła dźwięku. To, kogo tam ujrzałam totalnie mnie zamurowało. To był David. Mój były chłopak. Rozstałam się z nim głównie z powodu tego, iż „lubił się ostro zabawić”. Picie, palenie i te sprawy. Co prawda przy mnie był delikatny i zapewniał mnie o swojej miłości. Pewnego razu poszłam za nim na imprezę. Zauważyłam, że kieruje się do damskiej toalety. To przecież było oczywiste co tam się działo. Obściskiwał się z jakąś rudą. Był już nawalony od wejścia, także kiedy mnie zobaczył w ogóle się mną nie przejmował. Raczył przeprosić dopiero po tygodniu, ale postanowiłam zerwać z nim kontakt Bardzo mnie skrzywdził, bo myślałam, że to ten, z którym spędzę resztę życia. Teraz chodziło po mojej głowie jedno pytanie. Jak on się dowiedział, że jestem w Londynie? Stałam w tych drzwiach nic nie mówiąc.
-Sophie…ja nie umiem bez ciebie żyć!- wykrzyczał chłopak prosto z mostu.
-Że co proszę?- byłam zdumiona jego pewnością siebie.
-Kocham cię, rozumiesz? Bądź ze mną!
-Wiesz, problem w tym, że ja ciebie już nie. Powiem prościej: MY to przeszłość. I w dodatku zjebana przeszłość. Więc bądź łaskawy stąd odejść. Chcę spędzić świetne wakacje bez twojego widoku.- powiedziałam ledwo się powstrzymując przed uderzeniem go.
-Nie. To nie może się tak skończyć Daj mi wytłumaczyć!- kolejny raz wykrzyczał i popchnął mnie, sam włażąc przez próg do domu. Byłam lekko zszokowana, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać.
-Tu nie ma nic do tłumaczenia! Wszystko widziałam. Zdradziłeś mnie i tyle.- powiedziałam, czując, że łzy napływają do moich oczu.
-Ty ździro! Jeszcze będziesz mnie błagać, żebym z tobą był.
-Co tu się dzieje?!- wkroczył Liam, a za nim Alice.
-Nic wielkiego, kolega właśnie wychodzi.- powiedziałam wypraszając przy tym Davida.
-Nigdzie się stąd nie ruszam. Masz do mnie wrócić.!- mój eks wpadł w furię.
Liam chciał coś powiedzieć, ale blondynka musiała dopowiedzieć swoje trzy grosze.
-Daj jej spokój! Wystarczająco już ją skrzywdziłeś.!- wykrzyczała w jego stronę. To nie mogło się dobrze skończyć.
-Lala, nie wpieprzaj się.-powiedział popychając ją w stronę szafki, co skończyło się upadkiem Alice. Widziałam, że powoli zamyka oczy.Straciła przytomność. Byłam przerażona i szybko podbiegłam do jej leżącego bezwładnie ciała. Zauważyłam, że ma lekko rozciętą głowę. Z rany sączyła się krew. Zaczęłam płakać. Usłyszałam tylko wrzaski kłócącego się Liama i Davida. Po tym już tylko trzaśnięcie drzwi. W mgnieniu oka obok mnie pojawił się Liam.
-Nic jej nie będzie. To tylko lekka rana. Wystarczy oczyścić i owinąć bandażem.- mówił przenosząc ją do łazienki. Powędrowałam za nim.
-Dziękuję ci.- powiedziałam i go przytuliłam.- Ja oczyszczę tę ranę, a ty poszukaj bandażu. Liam zgodził się ze mną i poszedł poszukać opatrunku. Dokładnie przemyłam rozcięcie. Alice zaczynała coś mamrotać. Daddy direction znów wziął ją na ręce i zaniósł do salonu na kanapę. Opatrzył jeszcze ranę, po czym nałożył bandaż. Moja przyjaciółka otworzyła oczy i oszołomiona rozejrzała się dookoła. Po chwili jednak chyba skojarzyła fakty, bo jej wyraz twarzy zmienił się na dużo mniej przerażony.
-Kurwa, co za dupek.- podsumowała Alice. Obydwoje z Liamem zaczęliśmy się śmiać. Nagle usłyszeliśmy dźwięk przekręcania zamka w drzwiach. Okazało się, że to chłopaki.
-Siema już jesteśmy.!- powiedzieli chórem.
-Ej… czemu Alice ma zabandażowaną głowę?- Zayn pierwszy zwrócił na to uwagę.
-Eee… to wszystko moja wina.- powiedziałam smutna.
-Pobiłaś ją? A wydawałaś się być dosyć spokojna.- wtrącił Louis.
-Zamknij się idioto. Po prostu mieliśmy mała sprzeczkę z byłym Sophie.- obronił mnie Liam. Zauważyłam troskę w oczach Nialla.
-Ale wszystko już opanowaliśmy.- powiedziałam w stronę blondyna, na co on się do mnie uśmiechnął.
-O Boże, Alice nic ci nie jest? Jak się czujesz?- zapytał z wielką troską Harry.
-Proszę cię. Chociaż nie udawaj, że się o mnie martwisz.- powiedziała blondynka z wyrzutem.
-Kiedy ja naprawdę…
-Hazzuś, daj jej spokój. Niech dziewczyna odpocznie, wtedy pogadacie.- doradził mu Liam.

Siema marcheweczki! I oto 7 rozdział!
Do you like it? :> Haha, czy was też wkurza, kiedy Word automatycznie poprawia wam wyrazy.? Np. chciałam napisać zjebana = zjeżana, you = sou. xdd = Edd.
Omg ;d. A wracając do tematu. Prosimy każdą osobę ( po raz 7), która to przeczyta o pozostawienie po sobie śladu w  postaci komentarza. Jesteśmy otwarte na wszystkie uwagi. Rozdział kolejny pojawi się prawdopodobnie we wtorek, bądź środę.
Pozdrawiamy,
K & J xoxo.


wtorek, 26 marca 2013

Stoo lat, Stoo lat Solenizantce.! xxx


Stoooo Lat.!!! Stooooo Lat.!!! Niech żyje ,żyje… Sratatata nie zamulam.! Kochana życzę ci zdrowia, szczęścia, przystojnego chłopaka, dobrych ocen, żeby Hazza ci nic nie zrobił tej wyjątkowej nocy, żebyśmy kiedyś zamieszkały obie w Londynie, poznały One Direction, poszły na ich koncert..!!! Ojej, ale się rozmarzyłam.! ;p No i żebyś już na zawsze była tak bliska memu sercu.! <trochę wzruszenia> ;’(  Kochaaaam cię mocno, mocno.!
A teraz nasze dwie ulubione piosenki ;* :


poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 6


Rozdział 6



*Oczami Sophie*


Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar ścienny. Wskazywał 6:13.Moje wczesne przebudzenie było pewnie spowodowane wczorajszymi przygodami… Najbardziej ciążyły mi na sercu słowa mojej… chyba przyjaciółki. Nigdy się tak nie zachowywała. Przypuszczam, że było to spowodowane kłótnią z Harrym, ale nie powinna… choć może ja też bym się tak zachowała? No dobra, starczy tych przemyśleń, pora wstawać i zrobić reszcie śniadanie jako, że pierwsza (tak myślę) wstałam. Zmieniłam pozycję z leżącej na siedzącą i stanęłam na czymś miękkim, a zaraz potem usłyszałam wrzask chłopaka. Przerażona straciłam równowagę i upadłam na niego okrakiem. Byłam zdezorientowana, nawet nie mogłam wydusić z siebie słowa i czułam jak dopada mnie paraliż.

 -Tak, nic mi nie jest. Dzięki, że pytasz.- powiedział blondasek  z lekkim grymasem goszczącym na jego twarzy. ( Mam nadzieję, że to z powodu bólu, a nie mojego porannego widoku).

 -Oj przepraszam, zdziwiłam się. Czemu tu spałeś?- zapytałam zdziwiona

-Wiesz, nie chciałem żebyś była sama.

-Sama? Przecież nie mieszkamy tu tylko my.

-Ale salon jest duży i bałem się że coś ci się stanie… - było widać, że próbuje wymyślić coś na szybko, co wywołało u mnie śmiech.

- Z czego się śmiejesz.?- zapytał zdezorientowany

- Z ciebie i tych twoich nie przemyślanych słów.

Nagle on wybuchnął śmiechem. Ciekawe o co mu chodzi. Spojrzałam na niego pytającym spojrzeniem.

-Haha.! Zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie siedzisz na mnie okrakiem. Tylko nie próbuj mi wmawiać, że się nie zorientowałaś- powiedział przez śmiech.

-O kurde. Naprawdę nie zauważyłam… zaliczyłam przy tobie już drugą wpadkę.- powiedziałam zażenowana.

-I to czyni cię uroczą.- oznajmił prosto z mostu i przybliżył swoją twarz blisko mojej. Dużo za blisko. Wiedziałam do czego to zmierza, ale nie mogłam do tego dopuścić. To za wcześnie.

-Nie mogę… przepraszam.- wybełkotałam i szybko wstałam, biegnąc na górę. Nie mając co ze sobą zrobić pomyślałam, że może pójdę do pokoju, który mam dzielić z Alice przez te 2 miesiące. Otworzyłam drzwi, a Alice znów siedziała na łóżku, jak w dzień naszej kłótni. Ale nie była zła. Była zapłakana. Usiadłam obok niej i tylko się przyglądałam postaci mojej Alice.

-Ja… nie chciałam. Zachowałam się jak idiotka. Dałam się ponieść emocjom, przez tę kłótnię z Harrym. Naprawdę nie chciałam…- zaczęła Alice mówiąc przez łzy. Wiedziałam, że nie mogę się na nią wiecznie gniewać. Prawdę mówiąc nie byłam już na nią tak bardzo zła, ale chciałam, żeby się trochę pomęczyła. Moja przyjaciółka wciąż patrzyła na mnie swoimi zaszklonymi oczyma, wyczekując na odpowiedź. I w tym momencie powinnam zadać sobie pytanie. Dlaczego ja muszę jej tak ulegać? Serce mi się kroiło na jej widok, bo wiedziałam, że jej stan był spowodowany kłótnią z Harrym.

-Oj, Alice. Nie możesz ciągle od wszystkiego uciekać. Zawsze tak było w przypadku chłopaków. Bałaś się przyznać przed samą sobą, że czujesz „coś więcej”. Wtedy dopytywałam co się dzieje, bo zawsze sobie o wszystkim mówiłyśmy. O wszystkim…

-Ja wiem. Tylko, że Harry… nie to nie może tak być. Nie mogę się w nim zakochać.- mówiła patrząc w jeden punkt. Zupełnie jakby była nieobecna.

-Ale dlaczego?

-Bo wiem jaki jest.- prawie że mi to wykrzyczała w twarz. Jednak była obecna…

-Skąd? Z mediów? Proszę cię, to są kłamstwa. Poza tym, masz jeszcze mnóstwo czasy, by go lepiej poznać.- ups… powiedziałam za dużo.

-Mnóstwo czasu? Tylko 2 miesiące, a to jak dla mnie za mało czasu, by zacząć jakikolwiek związek. Co ja gadam. Nie chcę zaczynać z nim związku. Nie przekonał mnie do siebie.

-Nikt nic nie mówił o żadnym związku. Sama zaczęłaś.- wybuchłam śmiechem.

-To… już się na mnie nie gniewasz?

-Nie. Ciężko byłoby mi wytrzymać bez naszych rozmów i głupawek.- odrzekłam przytulając ją, na co uśmiechnęła się i również mnie przytuliła.

-Dobra starczy tych czułości.- wypaliła Alice.

-No tak, musisz zachować trochę miłości dla loczka.- mogłam się domyślić, że pożałuję tych słów.

-Wiesz co szatyneczko?- zaczęła moja przyjaciółka z chytrym uśmieszkiem.-Spodobała mi się ta zabawa z parku.

-Jaka znowu...

-1…2…3….

Postanowiłam nie zwlekać i wybiegłam z pokoju zwinnie omijając po drodze chłopaków. Odwróciłam się na krótką chwilę, żeby zobaczyć jak daleko od Alice jestem. I  w tym momencie uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Otóż….



*Oczami Harry’ego*

Dziś chcieliśmy wraz z chłopakami zabrać dziewczyny na małe zwiedzanie Londynu. Powędrowaliśmy więc na górę. Szedłem ostatni, myśląc czemu ona mnie tak nie lubi. Zobaczyłem przed sobą uciekającą przed czymś, bądź kimś Sophie, która zwinnie nas ominęła. Nagle poczułem na swoim ciele ciężar, a zaraz po tym wylądowałem z KIMŚ na podłodze. Otworzyłem oczy i ujrzałem Alice. Pomyślałem, że zniszczę mur, który wybudowała wokół siebie- jej własną bronią.

-Czy ty jesteś jakaś ślepa?!- powiedziałem mocnym tonem, strącając ją ze mnie. Wszyscy, włącznie z Alice patrzyli na mnie zdziwieni. I dobrze.

-Słucham?- wydusiła blondynka.

-O, i chyba jeszcze głucha.

-O co ci chodzi?

-O to, że mogłabyś trochę uważać.

-Niedawno byłeś milutki, że aż się robiło niedobrze, a teraz zamieniłeś się w chama?

-Hm, powiedzmy. Myślałem, że jesteś warta jakichś starań.

-Masz rację. Jestem warta starań, ale ze strony chłopaka. A nie jakiejś cipejszyn w loczkach!- wykrzyczała mi w twarz i próbowała uderzyć z liścia, ale chwyciłem ją za nadgarstek.

-Uważaj z kim zadzierasz, mała.- powiedziałem z uśmiechem.

-Pff, nie jestem mała. I puść, bo to boli. Wyrwała mi się z uścisku, ale w ostatniej chwili chwyciłem ją w talii przyciągając do siebie i szepnąłem do ucha:

-Nie myśl, że cię nie zdobędę.-kończąc zdanie, lekko przygryzłem jej płatek ucha. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko mnie odepchnęła i zbiegła po schodach na dół. Sophie jedynie się zaśmiała i ruszyła za kumpelą. Po chwili podszedł do mnie Zayn.

-Brawo stary! Myślę, że masz u niej plusa.- powiedział, klepiąc mnie po plecach.

-Wiem o tym. Teraz niech ona zobaczy jak to jest.- Wątpię, że chłopaki załapali o co mi chodziło, ale ważne, że ja wiedziałem.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest wreszcie 6 rozdział.! ^^ Jak się podoba.? Jeszcze raz bardzo, bardzo przepraszamy, że tak późno się pojawił, ale nawet nie miałyśmy czasu go napisać. :(  Dziękujemy za komentarze, które dają wenę.! xd  No to teraz czas na pytanie do was:

    1.   Z czym by się o mało co nie wygadała Sophie?

Odpowiedź na to pytanie będzie w rozdziale w którym zagadka zostanie rozwikłana . Te osoby, które zgadną o co chodzi dostaną dedyka właśnie w tym zagadkowym rozdziale. I żebym nie zapomniała wspomnieć to Klaudia ma jutro urodzinki.! Stoooo lat kochana.!  No i to tyle pod tym rozdziałem, nie będziemy was zanudzać.!  Całuski Jula & Klaudia xoxo.

wtorek, 19 marca 2013

Krótki imagine z Harrym :3

Drogi pamiętniczku!

      Od kilku tygodni byłam zauroczona moim kolegą z klasy. Miał na imię Harry. Harry Styles. Można powiedzieć, że należał do szkolnej "elity", więc nie zwracał na mnie większej uwagi. W prawdzie rozmawiałam z nim jako kolegą, ale tylko kolegą. Kupmlowałam sie za to bardzo z jego starszą siostrą- Sophie. Bardzo ją lubiłam i tylko ona wiedziała o moim uczuciu jakim darzę Harry'ego. Kolejne dni mijały mi bardzo nudno. Większość czasu spędzałam na zastanawianiu się czy mu o tym powiedzieć, ale bałam się. Bałam się, że mnie wyśmieje. Nie potrafiłam przezwyciężyć tych obaw, więc starałam się o nim zapomnieć. jednak to było niemożliwe. Był moim powodem, dla którego codziennie wstawałam. 
     Podczas jakże nudnej lekcji historii, co chwila zerkałam w jego stronę. Ku mojemu nieszczęściu zauważył to i posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Poczułam, że się czerwienię, więc szybko zakryłam twarz książką, która w tym momencie stała się bardzo interesująca. Usłyszałam tylko jego cichutki smiech. "No świetnie, weźmie mnie za idiotkę"- pomyślałam. Reszta lekcji minęła dość szybko, więc czym prędzej zwinęłam się do domu. Był piątek, więc miałam zamiar obejrzeć jakiś fajny film. Nagle usłyszałam dźwięk mojej komórki. Odebrałam i usłyszałam dobrze znany mi głos Sophie:
-Ubieraj się, zabieram cię na zakupy. Będę u ciebie za 10 minut.- poinformowała mnie, po czym się rozłączyła. Zdziwiłam się, ale postanowiłam wykonać to, o co mnie prosiła. Po ogólnym uszykowaniu się usłyszałam dzwonek do drzwi Zeszłam na dół z myslą, że ujrzę moją przyjaciółkę. Jednak w tamtej chwili bardzo się myliłam. Przed nimi stał nie kto inny, tylko sam Harry. Zdziwił mnie ten widok. Byłam wręcz przekonana, że to sprawka Sophie. Jedyne co udało mi się z siebie wykrztusić to krótkie "Co tu robisz?" Patrzył na mnie dłuższą chwiłe, po czym powiedział, że musimy porozmawiać. Zgodziłam się i wyszliśmy na spacer. W pewnej chwili zatrzymaliśmy się na mostku, a on zaczał wpatrywać się w moje oczy. Miałam nadzieję, że ta chwila będzie trwała wiecznie. Jednak Harry ją przerwał i nagle wypalił:
-Czemu nie powiedziałaś mi o tym, że ci sie podobam?
-Bo... bałam sie twojej reakcji.- powiedziałam zgodnie z prawdą 
-Niepotrzebnie.- wymamrotał cicho.
-Dlaczego?- ewidentnie się zdziwiłam.
-Ponieważ darzę cię tym samym uczuciem.- powiedział na jednym tchu. Chcąc, nie chcąc poczułam "motylki w brzuchu", po czym zatonęliśmy w swoich objęciach. Od tej chwili był moim chłopakiem. Więc, mój chłopak odprowadził mnie do domu i złożył na moich ustach słodki pocałunek na pożegnanie.
     Z pewnością mogę przyznać, że był to jeden z moich najpiękniejszych dni w życiu.

------------------------------------------------------------
Tak jak Wam obiecałam, przedstawiam  moje wypociny na j. polski, za które dostałam 5-... Co uważacie? Tylko proszę o szczere komentarze :) :*
~Klaudia ;3
PS. Chiałam jeszcze powiedzieć, że jesteśmy zasmucone ilością komentarzy pod rozdziałem 5. Bo w porównaniu z pozostałymi rozdziałami, to naprawdę jest mało... Liczymy na więcej ;>

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 5 ^^


Rozdział 5



*Oczami Niall’a*
Obudziły mnie promienie słońca padające na moje oczy. Odwróciłem się i zauważyłem że nie ma Sophie, która leżała po drugiej stronie mojego łóżka. Trochę się przestraszyłem, ale pomyślałem, że może być na dole. W końcu nikt jej u mnie w pokoju nie więził. Ma prawo chodzić sobie po naszym domu (teraz to jest tak jakby i jej dom). Zszedłem na dół i pustka, nikogo tam nie było. Poszedłem do pokoi chłopaków, ale nigdzie nie było szatynki. Moją uwagę zwróciło to, że ani Harrego nie było w jego pokoju, ani Zayn’a w swoim. Stałem i myślałem chwile, kiedy z zamyśleń wyrwały mnie krzyki dochodzące z góry. Prędko tam pobiegłem otworzyłem drzwi i moim oczom ukazali się kłócący  Harry i Alice. Nie chciałem wnikać w ich kłótnię, więc zapytałem tylko czy nie widzieli Sophie i Zayn’a. Lecz nikt z nich nie wiedział.
-Amm… Czy coś się stało.?- zapytałem zdziwiony, widząc ich wkurzone miny
- Chcesz wiedzieć o co chodzi, to zapytaj się tej o to tu dziewczyny.!- pokazał na Alice- Jeśli będzie chciała to sama ci powie. Powiedział to i wyszedł wkurzony trzaskając drzwiami.
Spojrzałem na blondynkę, ale widząc było po niej, że nie ma zamiaru mi o niczym powiedzieć, więc poszedłem do kuchni coś zjeść. Zacząłem robić sobie jedzenie, gdy nagle usłyszałem otwierające się drzwi wejściowe. Wybiegłem szybko z kuchni mając nadzieje, że to Sophie wróciła. Na moje szczęście to była ona, a za nią mulat z torbami.
 - Gdzie ty byłaś.?! Martwiłem się o ciebie.!- podszedłem i zapytałem.
-Niepotrzebnie, byłam z Zayn’em w sklepie.
-Nie można było uprzedzić, że wychodzisz?
-Nie chciałam cię budzić. Tak smacznie spałeś i gadałeś o jedzeniu. A ja wstałam wcześniej, zeszłam na dół się napić i spotkałam Zayn’a, który pił kawę. Zapytał się mnie czy idę z nim do sklepu, bo on za dobrze nie wie co my lubimy jeść, więc stwierdziłam, że i tak nie mam co robić i poszłam.- powiedziała brązowowłosa.
-Okej, ale następnym razem masz mnie obudzić!- powiedziałem uśmiechając się do niej
Przytaknęła tylko i zaczęła się rozbierać. Poszła do kuchni, wzięła jogurt i powędrowała do swojego pokoju.

                                                         *Oczami Sophie*
Weszłam na górę do pokoju. Siedziała tam już moja przyjaciółka. Była jakaś taka zła. Przywitałam się z nią, ale ona tylko odburknęła. Podeszłam do  łóżka na którym siedziała
 i usiadłam obok.
-Ej Alice, coś się stało.?- zapytałam zaniepokojona
-Nic… Nieważne.!
- Mi możesz powiedzieć.! Wygadaj się, będzie ci lepiej.
- To wszystko przez Harry’ego.! Ale nie chce o tym gadać.!- powiedziała to podnosząc ton
- A co zrobił.?
- Ile ci można powtarzać, że nie chce o tym gadać?! Idź do swojego Niall’a.! A tak w ogóle to zapewne miałaś z nim znakomitą noc, nieprawdaż.!?- wykrzyczała to w moją stronę
-Słucham?! Ja… Tak spałam z nim w jednym łóżku, ale to dla tego, że mnie do niego przeniósł.! I to było w ogóle nie świadomie , ja się z nim nie przespałam.!
- Taa… super.! To idź, teraz masz okazję.!
Nie wytrzymałam, rozpłakałam się jak małe dziecko. Moja przyjaciółka, powiedziała coś co mnie naprawdę zabolało. Przesadziła… czym ja sobie na to zasłużyłam? Ze łzami w oczach wybiegłam na dwór . Biegłam prosto przed siebie. Dobiegłam do jakiegoś parku i usiadłam na ławce cicho łkając, żeby nikt mnie nie usłyszał. Z tego wszystkie, nie wzięłam nawet telefonu. Na moje nieszczęście, ktoś do mnie podszedł. Była to mała dziewczynka, która usiadła koło mnie i sama też płakała. Przyjrzałam jej się i wcale nie była aż taka mała (wyglądała na około 7 lat). Zapytałam się jej co się stało. Ta ledwo wydobywając ze swoich ust jakikolwiek dźwięk, wymamrotała tylko jedno słowo- było nim pies. Pomyślałam chwile i ponownie zapytałam.
-Co się stało? Coś z twoim psem?
- Taak… On, on się gdzieś zgubił…
-Dzisiaj ci się zgubił.?
-Tak, z jakąś godzinę temu, po drugiej stronie tego parku, zerwał mi się z smyczy i pobiegł za kotem - powiedziała to wskazując na drugą cześć parku, w którym się znajdowałyśmy.
-A dzwoniłaś do rodziców.?
- Tak, ale oni powiedzieli, że teraz nie mają czasu i najwyżej kupią mi innego pieska. Ale ja nie chcę innego. Ja chcę tego psa, który mi uciekł, Ja go kocham.!
- No dobra, to chodź przejdziemy się trochę po parku i go poszukamy
-Dziękuje ci bardzo- powiedziała to i się do mnie przytuliła.
Chodziłyśmy około 3 godzin szukając psiaka w okolicach parku, ale po nim ani śladu. Wołałyśmy i krzyczałyśmy, ale nic to nie dawało. Niedaleko ujrzałyśmy las, pomyślałyśmy, że może tam go odnajdziemy. Weszłyśmy do niego i zaczęłyśmy szukać psa. Robiło się coraz ciemniej. Szłyśmy tak prosto przed siebie, gdy nagle coś do nas przybiegło. Na początku się przestraszyłam, ale zaraz zobaczyłam, że to jakiś mały czarny pieseczek. Udało nam się.! Wreszcie go znalazłyśmy. Dziewczynka wzięła go na ręce zapięła smycz i zaczęła go mocno przytulać. Widać było, że bardzo jej zależało na odnalezieniu go. Po tej długiej wędrówce byłyśmy zmęczone. Usiadłyśmy na chwilę pod drzewem. Nawet nie zauważyłyśmy kiedy zapadł zmrok. Wstałam, ale zorientowałam się, że nie mamy żadnej latarki. Ani ja, ani dziewczynka nigdy wcześniej tu nie byłyśmy. Teraz miałyśmy większy problem jest już ciemno, a my nie znamy drogi powrotnej. Zaczęłam się już strasznie bać…
-Co teraz? Bardzo się boję…-wydusiła mała.
-Poczekajmy tu, na pewno ktoś nas znajdzie.- szczerze wątpiłam w to co powiedziałam, ale nie chciałam jej jeszcze bardziej straszyć. Pewnie było już grubo po północy… dziewczynka już usnęła z pieskiem na rękach i cały czas się trzęsła. Postanowiłam nakryć ich swoją bluzą. Teraz mi było zimno, ale to nic… Tak bardzo chciałabym teraz być przy Niall’u. Sama nie wiem czemu, tak po prostu…

*Oczami Zayn’a*
Usłyszałem kłótnię dziewczyn i kiedy miałem iść do nich na górę, na korytarzu minęła mnie zapłakana Sophie. Nie zdążyłem jej nawet zatrzymać. Poszedłem do Alice. Stała wkurzona i smutna przy oknie. Chciałem zapytać co się stało, ale nie byłem pewien czy mi odpowie. Mimo wszystko zaryzykowałem.
-Siostra, co się stało?
-A co cię to obchodzi?!
-To, że jesteś moją siostrą, którą kocham i nie chcę aby działa ci się krzywda.
-No ok., powiem ci. Pokłóciłam się z Harrym, bo po wczorajszym horrorze bałam się spać sama i zapytałam czy ze mną zostanie. Zgodził się bez wahania. Ale rano gdy się obudziłam zrobiłam mu awanturę…
-Dlaczego?
-No bo… nie powinien zostawać! Mógł mi coś przecież zrobić. Byłam śpiąca i mówiłam głupoty. A do tego wszystkiego powiedziałam kilka bardzo niemiłych rzeczy Sophie.
-Posłuchaj, Harry taki nie jest. Nic by ci nie zrobił, bo jesteś moją siostrą i…-w tym momencie się zawiesiłem. Nie mogłem jej podać drugiego powodu, bo to było by nie fair w stosunku do Hazzy.
-I…?-Alice czekała na odpowiedź.
-E… już nic. Trzeba zadzwonić do Sophie i dowiedzieć się, gdzie jest.
-Masz rację. Poczekaj, dzwonię do niej. W tej chwili usłyszeliśmy dzwonek komórki, co oznaczało, że Sophie zostawiła telefon w domu.
-Świetnie! Widzisz co zrobiłaś? Musimy jej teraz poszukać. Zwołałem wszystkich w kuchni.
-Sophie zniknęła, musimy ją odnaleźć.- oświadczyłem wszystkim.
-Co? Jak to zniknęła?! Co się stało?- wykrzyczał Niall.
-Alice pokazała swoją prawdziwą naturę i pokłóciły się.- odpowiedziałem.
-Przesadzasz! Mogła wziąć komórkę.- Alice próbowała się bronić, ale raczej nikt nie uważał, żeby wszystkiemu winna była Sophie.
-Dobra podzielmy się. Alice- zostaniesz w domu na wypadek, gdyby Sophie wróciła. Ja i Niall pojedziemy w okolicę lasu, a Zayn, Harry i Liam pojadą sprawdzić parki. – zarządził Louis. Wychodząc zauważyłem rozmawiających Alice i Liam’a.
-Alice, opamiętaj się. Rozumiem, że nie ufasz Hazzie, ale on nie chce dla ciebie źle. A to, że się z nim pokłóciłaś nie powinno odbijać się na twojej najlepszej przyjaciółce.- powiedział Liam z powagą.
-Skąd mam wiedzieć, że nie chce dla mnie źle.  Poza tym Sophie też nie jest bez winy.
-Nie chce dla ciebie źle, bo ja ci to mówię. Dobra, przemyśl to wszystko, a ja idę z chłopakami szukać Sophie. Trzymaj się.
-Ok., dzięki za rozmowę Liam.- Alice uśmiechnęła się do niego blado. Może coś zrozumiała…

*Oczami Louis’a*
Dochodziła 1 w nocy. Byliśmy przed lasem, niedaleko parku. Postanowiliśmy jej w nim poszukać.
-Louis, może się rozdzielimy? Pójdzie szybciej, a przecież mamy telefony i latarkę.- zaproponował Niall.
-W sumie ok. Tylko jak ją znajdziesz, to od razu daj znać.
-Obiecuję.- Tak więc, każdy z nas poszedł w innym kierunku. Po półgodzinnym marszu, zauważyłem dwie postacie siedzące przy drzewie. Podszedłem bliżej i zaświeciłem latarką. To była Sophie! I jeszcze jakaś mała dziewczynka z psem. W tym momencie szatynka otworzyła oczy.
-Co się dzieje… Louis!- krzyknęła i rzuciła mi się na szyję. –Jak dobrze, że nas znalazłeś.
-Też się bardzo cieszę. Em,  a co to za dziewczynka?- spytałem zaciekawiony. Sophie opowiedziała mi wszystko. Po skończonej opowieści, Melanie (bo podobno tak miała na imię) obudziła się.
-Hej, mój kolega nas znalazł i zawiezie cię do domu. Pamiętasz swój adres?- zapytała Sophie z troską w głosie.
-Nie…- wydukała smutna
-To nic, zawieziemy cię na komisariat. Twoi rodzice na pewno zawiadomili policję o twoim zniknięciu.- powiedziałem. Ruszyliśmy w stronę pojazdu, przy którym stał zasmucony Niall. Gdy tylko zobaczył Sophie, od razu podbiegł w naszą stronę.
-Sophie! Jak dobrze, że jesteś. Martwiłem się… to znaczy, wszyscy się bardzo martwiliśmy. Zauważyłem, że Sophie się zarumieniła.
-Dobra, koniec tego dobrego, wsiadajcie do samochodu. Ja siedziałem za kierownicą, Niall obok mnie, a dziewczyny z tyłu. Podjechaliśmy na pierwszy komisariat. Niestety, nie zgłoszono tam zaginięcia dziecka. To samo było w 2 kolejnych. Dotarliśmy do kolejnego i zapytaliśmy,  czy ktoś zgłosił zaginięcie małej dziewczynki o imieniu Melanie. Okazało się, że tak. Byli tam już jej rodzice.
-Bardzo ci dziękuję, że pomogłaś naszej córeczce i, że się nią zaopiekowałaś.- powiedziała jej matka z miłym wyrazem twarzy.
-Naprawdę, nie ma za co. Cieszę się, że mogłam pomóc.- mówiła zarumieniona dziewczyna.
Po wszystkim ruszyliśmy prosto do domu. Reszta już siedziała zrezygnowana w kuchni.
-Sophie!- krzyknęli wszyscy z wyjątkiem Alice. Czyli jeszcze nie zrozumiała swojego błędu.
Była 4 nad ranem i zmęczeni poszliśmy do swoich pokoi. Sophie była wciąż bardzo zła na swoją przyjaciółkę i położyła się w salonie. Niall nie chciał zostawić jej samej, więc położył się na podłodze obok kanapy na której spała Sophie. Wyglądało to komicznie. W końcu zmęczony dzisiejszymi przygodami, również udałem się do swojego pokoju, by powoli odpłynąć.


Siemka. Chciałyśmy przeprosić, że nie dodałyśmy wczoraj rozdziału, bo miałyśmy małą imprezę i nie było kiedy xd.
I jak, co o nim sądzicie?  
Czytasz = komentujesz.
*Jak myślicie, co chciał jeszcze dopowiedzieć Zayn w rozmowie z Alice o Harrym?
+Mamy jeszcze 2 pytania.
1)      Czy chcecie, byśmy wstawiły notkę z informacjami o sobie?
2)      Jakiś miesiąc temu miałam pracę domową z polskiego, bym napisała kartkę z pamiętnika zakochanej nastolatki. Napisałam o Harrym ;). I czy chcecie, żebym wstawiła to na bloga? ~Klaudia ;3
15 komentarzy = następny rozdział.
Pozdro,
Klaudia & Jula :**

środa, 13 marca 2013

Liebster Award :)

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Zostałam nominowana do Liebster Award przez: Patrycja Reclik-Dziękujemy za nominację.! :** <3


Pytania i odpowiedzi:

1. Co inspiruje cie do pisania bloga?
-Inspiruje nas głównie to, ze uwielbiamy chłopaków z 1d, a nasza przyjazn daje nam duzo pomysłów : )
2. Za co podziwiasz 1D?
-Za to, ze nie wykorzysuja swojej slawy dla siebie, lecz by pomagac innym.
3. Ile masz lat?
-Obydwie po 14 ;)
4. Jak długo jesteś fanką One Direction?
-Od ponad 2 lat.
5. Lubisz Little Mix?
-Kochamy <3
6. Twoja ulubiona piosenka? (nie musi być 1D)
-LM- How ya doin'
7. Ulubiony film?
-"Piękne Istoty" , "Nieproszeni goście" 
8. W jakim województwie mieszkasz?
-W mazowieckim
9. Którego przedmiotu nienawidzisz?
-Matmy i Fizyki.
10. Miłość vs Przyjaźń
-Przyjaźn! ^^
11. Masz twittera? Jeśli tak to podaj nick (follownę cię)
Twitter Klaudii: @KlaudiaRozanska
Julia nie ma xd.
Blogi, które nominujemy:


Pytania do nominowanych blogów:

1.Któreho z chłopaków najbardziej lubisz?
2.W jakim województwie mieszkasz?
3.Podaj swoje 2 ulubione piosenki 1D.
4.Jakie jest Twoje hobby, oprócz pisania bloga?
5.Co najbardziej drażni cię w innych ludziach?
6.Jakiego zespołu, bądź wokalisty/stki jeszcze fanką jesteś?
7.Jaka jest Twoja ulubiona książka?
8.Masz jakiegoś zwierzaka? Jak tak, to jakiego? :)
9.Którą parę najbardziej lubisz? (Zerrie, Lanielle, Elouanor)
10.Ile masz lat?
11.Jakie jest Twoje największe marzenie?

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 4 ;3


Rozdział  4

*Oczami Niall’a*
Z Sophie bardzo dobrze mi się rozmawia. Wydaje mi się być dobrym materiałem na przyjaciółkę. Po chwili rozmowy, podczas której próbowałem poznać Sophie jeszcze bardziej, do pokoju wparowała jej przyjaciółka.
-Siema, mam nadzieję, że nie przeszkadzam, bo chciałam się rozpakować. – powiedziała.
-Siostra, może później, bo teraz idziemy WSZYSCY na obiad do restauracji.- powiedział Malik, wychylając się zza Alice.
-Dzięki, ale nie jestem głodna.
-Powiedziałem wszyscy!- prawie że wykrzyczał Zayn.
-Oj, Alice prooszę! Ja jestem głodna, zrób to dla mnie.- powiedziała Sophie, robiąc maślane oczka.-A jeśli nie dla mnie, to chociaż dla…
-Mnieee!- wykrzyczał Harry, biorąc się niewiadomo skąd.
-Sorka, ale nadal mnie nie przekonaliście.
-To w takim razie, ja zostaję z tobą.- zadeklarował loczek.
-To w takim razie, ja jednak idę. Kiedy wychodzimy?- nasza buntowniczka szybko zmieniła zdanie.
-Jeśli wszyscy są już gotowi, to teraz.- rozkazał Zayn. Wszyscy obecni spojrzeli w stronę Sophie i moją…
-Tak, właściwie już skończyliśmy… znaczy, możemy już iść. – odpowiedziałem zakłopotany, bo dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak oni mogli to odebrać.
-Szybką masz przyjaciółkę ,Alice. – powiedział rozbawiony mulat, wychodząc.
-Ale o co chodzi? – spytała  Sophie
-Już o nic, oni po prostu mają nieczyste myśli. Chodźmy już.- powiedziałem przytrzymując jej drzwi.
*Oczami Alice*
W RESTAURACJI
Po skończonym obiedzie, zamówiliśmy deser. Zdążyli się do nas przysiąść Liam z Danielle, a Louis’a z El nadal nie było. Rozmawialiśmy na różne tematy i szczerze mówiąc może nie byli tacy źli. Ale nie wiem co sadzić o Harrym. W tym momencie kelnerka przyniosła mój sok, a ja chcąc go przesunąć wylałam go na Styles’a. A dokładniej na jego krocze…
-O nie… Ja przepraszam, serio nie chciałam…- zaczęłam się jąkać.
-E… no nic się nie sta…- zaczął mówić loczek, ale ktoś mu przerwał.
-No jak to? Nic się nie stało? Alice, klękaj i ścieraj. – śmiał się Zayn.
-W sumie to dobry pomysł. – powiedział Harry.
-Słucham?- nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.
-Nie mów słucham bo…- zaczął głośno „recytować” zielonooki.
-Dobra, dobra już. Ale  masz się zamknąć!- powiedziałam to przytykając mu ręke do ust
Wzięłam serwetkę, uklęknęłam przed nim i zaczęłam wycierać dużą plamę. Na moje nieszczęście w tym momencie do restauracji wszedł… Louis z El.
-Nie no, Harry w miejscu publicznym? I to jeszcze z dziewczyną której nie znam? – powiedział wkurzony Louis.
-Em, Louis… to moja siostra. – przedstawił mnie mój braciszek. Od razu wstałam i podbiegłam do nich chcąc się przywitać (tak naprawdę chodziło mi o unikniecie wycierania jego spodni).
-Nie, to nie tak. Po prostu wylałam sok na niego, a oni kazali mi to ścierać. Idioci. – usprawiedliwiłam się.
-Alice, zmieniłaś się od tamtego czasu. – przywitał mnie Louis. – I chyba zrobiłaś się milsza. – dodał.
-To tylko pozory! – wtrącił się Harold.
-Tez mi „miło”, ze cie widzę.- powiedziałam do BooBear’a.
-Jestem Eleanor. – podała mi rękę wyglądająca miło dziewczyna. Oczywiście, odwzajemniłam uścisk. Pobyt w restauracji szybko zleciał i udaliśmy się do domu, odprowadzając po drodze Danielle i El. Po wejściu do domu Liam zapytał czy obejrzymy jakiś film. Ja, Hazza i Niall byliśmy za horrorem. Sophie i Zayn za komedią, a Liam z Louis’em za jakąś tam bajką. Padło na horror, bo reszta została przegłosowana. Przygotowaliśmy żarło i zajęliśmy miejsca.  Na kanapie siedział Harry, Zayn i ja w środku. Na fotelu-Louis, a na kocu przed kanapą- Liam, Sophie i Horanek. Film się zaczął.

*Oczami Harry’ego*

Specjalnie byłem za horrorem, bo miałem nadzieje, ze Alice się będzie bała i będę mógł ja przytulić. Jednak ona była za tym samym gatunkiem filmu, wiec moje szanse nieco zmalały. Usadowiliśmy się i film się zaczął. Akcja powoli nabierała tempa, a film musze przyznać, był dobry. „Nieproszeni goście” czy jakoś tak. Spojrzałem na Sophie. Bała się, co było widać, ale nie przytulała się do Niall’a, tylko do poduszki. Słyszałem, ze trzyma chłopaków na dystans odkąd rozstała się ze swoim byłym. Niall, też zerkał w jej stronę, a reszta była zapatrzona w ekran. Cały czas patrzyłem na Alice, co chyba poczuła, bo uśmiechała się pod nosem. W pewnym momencie spojrzała na mnie i pokazała na blondaska, który złapał Sophie za rękę, widząc ze jest przerażona. Fajnie, ze idą w dobrym kierunku. Cos czuje, ze ja o Alice będę musiał trochę powalczyć z 3 powodów.
1-na pewno ma branie wśród chłopaków.
2-ma trudny charakter.
3-wydaje mi się, że nie przepada za mną.
Nie wiem jakim cudem, ale Zayn i Liam nagle znaleźli się na fotelu na którym siedział Louis i smacznie spali. Sophie zasnęła oparta o ramie Horan’a, a Alice ledwo utrzymywała swoje powieki. Wyglądała uroczo. Niall kiwnął do mnie na znak, ze idzie zanieść Sophie do łóżka. I w ten sposób zostaliśmy sami… w sumie ja zostałem, bo Alice już zasnęła. Pomyślałem, że też ją przeniosę. Wziąłem ją na ręce i kierowałem się w stronę jej pokoju, kiedy nagle zaczęła się wiercić.  Kopnąłem lekko drzwi, które się otworzyły i zauważyłem, że przyjaciółki blondaska nie ma w pokoju. Pewnie wyniósł ją do siebie- pomyślałem, ale byłem spokojny, bo wiedziałem ze on jej krzywdy nie zrobi…
Położyłem blondynkę na łóżku, ale nie chciała mnie puścić. Na początku pomyślałem, że z nią zostanę, ale zaraz wyobraziłem sobie jej reakcje na mój widok, wiec postanowiłem wyrwać się z jej uścisku, w efekcie czego wylądowałem z głośnym hukiem na podłodze.
-Co się dzieje?! – krzyknęła rozbudzona.
-Nic tylko ja…
-Nie tłumacz się! Podkradałeś się do mnie w nocy? Ty zboczeńcu!
-Alice nie prawda! Daj się komuś wytłumaczyć zanim zaczniesz go osądzać ok.?! Nie chce mi się z Toba gadać. Cześć.
-Przepraszam, poczekaj….-
-Co? – powiedziałem naburmuszony.
-Nie chciałam żeby tak wyszło… jestem podejrzliwa i tego nie zmienię. Nie bądź zły. I…
-Co jeszcze?
-Trochę się boje po tym horrorze.- powiedziała z bardzo widocznymi rumieńcami na jej policzkach.
-Zostać z Tobą?- na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Ehem…
-Ok, zrób mi miejsce. – powiedziałem, po czym wpakowałem się do jej łóżka.
Zasnęła wtulona we mnie. Wyglądała tak niewinnie…

*Oczami Alice*

Obudziłam się, czując promienie słońca na mojej twarzy. Przetarłam oczy i zobaczyłam obok mnie leżącego loczka. Przestraszyłam się, ale od razu przypomniałam sobie wczorajszy dzień i trochę się uspokoiłam. Jeszcze raz na niego spojrzałam i usłyszałam jak przez sen mówi moje imię. Nie wytrzymałam i zaśmiałam się, budząc przy tym Harry’ego. Spojrzał na mnie tylko zdziwionym wzrokiem.
-Mówiłeś moje imię przez sen. – odpowiedziałam na jego nie zadane jeszcze pytanie.
-Nie jesteś na mnie zła?
-Niby dlaczego?
-Bo… spałem z Toba.
-Co?
-Znaczy, nic nie robiliśmy, tylko nie chciałaś zostać sama.
-Nie, choć.. właściwie jestem. Dlaczego zostałeś? Trzeba było mnie nie słuchać. Byłam kołowata i nie wiedziałam co mówie! Przecież mogłeś mnie wykorzystać!
-Czemu uważasz, ze miałbym cie wykorzystać?! Nie jestem taki! Od samego początku mnie skreślasz i myślisz, ze dobrze mnie znasz! I tu się mylisz. Nic o mnie nie wiesz, wiec mnie nie osadzaj. – był ostro wkurzony
-Nie musze cię dobrze znać, wystarczy ze spędziłam z tobą kilka godzin. – nie wytrzymywałam. Nagle do pokoju wbiegł przerażony Niall.
-Nie wiecie gdzie jest….

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co sadzicie? Mamy do was małą prośbę. Bardzo prosimy o dostosowanie się do prostej zasady. Czytasz = komentujesz. : ) Serio, to dla nas bardzo ważne. Wyświetleń jest mnóstwo , a komentarzy o dużo mniej.! ;( Może coś wam się nie podoba ,coś byście chcieli zmienić.? Jesteśmy otwarte na propozycje ;)
Przypominamy, ze wciąż można zadawać pytania bohaterom! ;D
10 komentarzy = następny rozdział.! ^^                  

*Jak myślicie, o kogo mogło chodzić Niallerowi?
*Czy Harry naprawdę zdenerwował się na Alice, czy uraziła go tymi słowami?

piątek, 8 marca 2013

Rozdział 3 :*


Rozdział 3



*Oczami Alice*
Zbliżała się 13:10- godzina odlotu. Postanowiłyśmy, że udamy się w stronę samolotu. Przed wejściem na pokład, pożegnałyśmy się jeszcze z naszymi rodzicami i zajęłyśmy wyznaczone miejsca. Lot trwał 1,5 godziny i przez większość czasu rozmawiałyśmy, bo ciężko było nam zasnąć. Sophie- bo była zbyt rozentuzjazmowana spotkaniem z chłopakami, a ja- bo cały czas słyszałam jej wrzaski, co było denerwujące. Kiedy maszyna wylądowała, wyszłyśmy na lotnisko. Postanowiłam poszukać karteczki z adresem ich zamieszkania.
-Cholera.- wypaliłam.
-Coś się stało?- zapytała mnie przyjaciółka.
-Bo wiesz.. tak jakby, zgubiłam te kartkę z ich adresem.
-… żartujesz sobie?
-Nie do końca…
-I co my teraz zrobimy?- zapytała zaniepokojona Sophie.
-Ej, żyjemy w XXI wieku, istnieje coś takiego, jak komórka i numer do brata!- powiedziałam zadowolona. Tak więc, podsumowując: doleciałyśmy do Londynu i najgorsze było to, że nawet nie znałyśmy ich adresu. Zadzwoniłam do Zayn’a, żeby po nas przyjechał. Zgodził się bez problemu. Miał być za 15 minut. Stwierdziłyśmy, że wykorzystamy ten czas, by trochę połazić po okolicy. Szczerze mówiąc to w ogóle nie był dobry pomysł. Po 10 minut odkryłyśmy, że jesteśmy zgubione. Oj, brat się wkurzy, gdy zauważy, że nie ma nas na tym lotnisku. Tak jak myślałam, równo 5 minut później zadzwonił do mnie Zayn.
-Gdzie wy kur…de jesteście?- krzyknął do słuchawki.
-Ej, wyluzuj. Złość piękności szkodzi, a ty na tym punkcie jesteś przewrażliwiony.- odpowiedziałam z ironią w głosie.
-Nie pyskuj młoda!
-Pff, ale masz argumenty.
-Lepiej powiedz, gdzie jesteście.- wyraźnie usłyszałam nutkę złości w jego głosie.
-Hm… W parku- powiedziałam zadowolona.
-Serio? A kochana siostrzyczko, wiesz że w tym mieście jest mnóstwo parków? Dobra, zostańcie tam, zaraz po was wyjedziemy z Harrym.
-Ok.. co? Z Harrym? Ale ja nie chcę, żeby on...- nie dokończyłam, bo mój braciszek się rozłączył. Specjalnie!
-Nie ukrywaj, cieszysz się, że może Harry nas znajdzie.- powiedziała Sophie śmiesznie poruszając przy tym brwiami.
-Jeszcze raz tak nimi poruszysz to ci je zgolę! A poza tym, wcale nie! Wolałabym, żeby przyjechał po nas.. hm, nikt z one direction! No, chyba  że Zayn.
-Przesadzasz. Tylko, wiesz jak Zayn po nas przyjedzie to będzie na ciebie wrzeszczał, a jak Harry- to będzie mały flircik.- dusiła w sobie śmiech.
-Już nie żyjesz. Masz 5 sekund na ucieczkę. 1, 2,…5!
-Ej miało być 5!
-Rozmyśliłam się!- w tym momencie przyjaciółka zaczęła biec, jak nigdy dotąd. Ruszyłam za nią. Biegłyśmy tak przez dobre 3 minuty. W pewnej chwili Sophie zatrzymała się tuż na krawędzi chodnika. Niestety, ja nie wyhamowałam i wpadłam na nią, przez co obydwie wpadłyśmy na auto jakiegoś kolesia. No to klapa- pomyślałam. Z całkiem ładnego Ferrari wysiadł gościu z burzą loków na głowie.
-Czy was poje… O hej laski.!- powiedział wkurzony, ale jak zauważył nas od razu się uśmiechnął.
- No pewnie, kogo by się spodziewać w takiej sytuacji, jak nie ciebie Harry.- powiedziałam zażenowana.
-Hah, wsiadajcie, zaraz dam znać Zayn’owi, że was porwałem.
-Już wsiadam!- krzyknęła Sophie na cały park i posadziła swój tyłek na tylne siedzenie. Ja nie miałam zamiaru z nim jechać, nie chciałam dać mu tej satysfakcji, że żadna nie może mu się oprzeć. Ja mogłam, więc usiadłam na krawężniku i postanowiłam poczekać na Zayn’a
-Alice, to dotyczy również ciebie. Nie chcę, żeby coś ci się stało… to znaczy, Zayn by nie chciał!- powiedział Harry, a przy ostatnim zdaniu się zarumienił. To było słodkie... nie! Co ja mówię! On nie jest słodki. Jest pewnym siebie bałwanem.- sprostowałam swoje myśli.
-Poczekam na Zayn’a, nie mam zamiaru siedzieć z tobą w jednym samochodzie.
-Jesteś słodka, ale przestań udawać twardą i wsiadaj, albo zmuszę cie do tego!
-Grozisz mi?!- nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.
-Dokładnie- powiedział, ukazując przy tym swoje urocze dołeczki. Nie! Wcale nie były urocze.
-Sama tego chciałaś.- Odjechał razem z Sophie. Co? Moja przyjaciółka mnie wystawiła dla jakiegoś trolla? W końcu w oddali ujrzałam znajomą sylwetkę Sophie i jak się nie myliłam, Harry’ego.
-Co wy tu robicie?- spytałam, udając, że tak naprawdę mnie to nie interesuje.
-Wróciliśmy po ciebie- sprostowała Sophie.
-Już wolałam jechać tym zardzewiałym złomem…
-Przegięłaś! To nie jest złom! Jesteś okropna.- udał obrażonego, a ja głupia się na to nabrałam. Coś się we mnie złamało i postanowiłam go przeprosić. Położyłam rękę na jego ramieniu i wybełkotałam „Przepraszam”. Jednak był to z mojej strony ogromny błąd. Harry złapał mnie  pasie i przytrzymał, by moja przyjaciółka zawiązała mi opaskę na oczy. On zaś, wziął mnie na ręce i mocno przytulił. Próbowałam się wyrywać, ale na marne. Po jakiejś chwili poczułam, że się zatrzymaliśmy. Hazza mnie puścił, a ja zdjęłam opaskę z oczu i od razu spojrzałam na przyjaciółkę, która stała z szeroko otwartymi ustami. Podążyłam za jej wzrokiem  i również zaparło mi dech w piersiach. Stałyśmy przed wielką i piękna willą.
-No to teraz, jak wypadałoby na młode małżeństwo, przeniosę cię przez próg.-powiedział roześmiany Harry.
-Słucham? Nie ma mowy, ja...- jednak Harry nie zwracał uwagi na moje protesty i wziął mnie na ręce po raz drugi dzisiejszego dnia.  Kiedy Harry mnie odstawił ujrzałam przed sobą resztę zespołu (z wyjątkiem Liam’a i Louis’a.  No tak, Zayn mówił, że ich nie będzie, bo poszli na randki ze swoimi dziewczynami). Nie zwracałam na nich uwagi i od razu podbiegłam do Zayn’a, by się do niego przytulić. O dziwo, nie prawił mi morałów, tylko wypytywał o podróż. Nagle usłyszałam za sobą wielki huk i odwracając się zobaczyłam biedną Sophie ze wszystkimi naszymi walizkami. Momentalnie zrobiło mi się jej żal. Podbiegłam do niej, żeby jej pomóc, ale zmieniłam zdanie, gdy ujrzałam, że to właśnie moją walizka uległa największemu zniszczeniu. Postanowiłam zarzucić winę Harry’emu.
 -Powaliło cię?! Pozwoliłeś, żeby moja przyjaciółka niosła wszystkie torby, bo ty chciałeś mnie ponosić na rękach?!- wydarłam się na niego.
-No świetnie. Pierwszy dzień związku, a wy już się kłócicie.-powiedział rozbawiony Niall.
-Wcale nie jestem z nim w związku! I nie chcę być.
-Co ty wygadujesz Alice? Pamiętam, kiedy ostatnio się spotkaliśmy, jak mówiłaś, że on jest uroczy.- powiedział na całym forum zebranych… Zayn!
-Co? Mój własny brat przeciwko mnie?- byłam wkurzona. Wzięłam swoje walizki i ruszyłam w stronę schodów.
-Gdzie mamy pokój?- zapytałam.
-Drugie drzwi po lewo. Tuż obok moich.- poinformował mnie Harry. – Może pomóc ci z tymi walizkami?
-Sama sobie poradzę. Jestem samo wystarczalna.- rzuciłam na odchodne i poszłam w stronę pokoju. Szybko pożałowałam tych słów, bo od razu na pierwszym stopniu schodów, zaliczyłam glebę. Myślałam, że usłyszę za sobą śmiech, ale był to tylko zatroskany głos Harry’ego.
-Mówiłem. Nic ci nie jest?
-Nie, dzięki...- powiedziałam zawstydzona. Może wcale nie był taki zły?


*Oczami Sophie*
Stałam tak przyglądając się całej akcji, gdy nagle podszedł do mnie Niall ( ! ).
-Pomogę ci- wyszczerzył w moją stronę te swoje białe ząbki.
-Dziękuję- odpowiedziałam zarumieniona. Powędrowaliśmy do naszego pokoju (mojego i Alice). Blondynek postawił walizki przy moim łóżku.
-Możesz już iść. Dam sobie radę.- powiedziałam i uśmiechnęłam się w jego kierunku.
-A co jeśli nie chcę?- podszedł do mnie bliżej.
-To możesz zostać i popatrzeć jak się rozpakowuję.- zrobiłam krok w tył.
-Skorzystam z propozycji. Usiadł na łóżku, a ja zaczęłam się rozpakowywać. Przy każdym ruchu czułam na sobie jego wzrok, co mnie peszyło. Na moje nieszczęście (lub szczęście), potknęłam się o jedną z walizek i wylądowałam mu na kolanach. W tym momencie weszła reszta boys bandu z Alice na czele. Poczułam, że robię się czerwona i wtuliłam się w tors Niall’a, co jeszcze bardziej pogorszyło sprawę. Kiedy zorientowałam się jak to wygląda szybko wstałam.
-Na co się tak patrzycie?- rzuciłam w ich stronę.
-Właśnie, nigdy nie widzieliście, żeby znajomi dobrze się dogadywali?- stanął po moje stronie Niall, na co Harry wybuchł śmiechem.
-No tak loczku, ty nawet nie potrafisz sprawić, by dziewczyna dobrze bawiła się w twoim towarzystwie.-odpyskował mu Niallerek.
-O tak, już cię lubię!- powiedziała Alice z szerokim uśmiechem na ustach.
-A teraz zostawcie nas już samych.- powiedział Niall.
-No tak, muszą pogadać o kobiecych sprawach.- rzucił Harry i zatrzasnął za sobą drzwi. Niall już miał do niego iść ale złapałam go za rękę.
-Nie warto.- posłałam mu jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów (o ile takie miałam).
-Myślę, że będziesz miała na mnie dobry wpływ.
-Ale, żeby mieć na ciebie jakikolwiek wpływ będę musiała spędzać z tobą dużo czasu.
-Jestem jak najbardziej za!- powiedział tym swoim zniewalającym głosem.

Siemacie, i jak się podoba? My osobiście bardzo uśmiałyśmy się przy pisaniu tego rozdziału. Czekamy na szczere komentarze! <3
+Dziś dzień kobiet, soooł: Wszystkiego najlepszego kobitki :*
Ahh, ja (Klaudia) nocuję dziś u Julii, także będziemy pisać kolejne rozdziały caaaałą noc :3
Pod ostatnim rozdziałem znajduje się gg Julii, tak więc teraz podam Wam moje gg: 31511495. Piszcie, jeśli macie jakiekolwiek pytania <3.
Następny rozdział pojawi się najprawdopodobniej na początku tygodnia.
Całusy :**
~Klaudia & Jula.

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 2


Rozdział 2


                                                              *Oczami Alice*

-Bip, bip! ?Usłyszałam dźwięk budzika, po czym leniwie zwlekłam się z łóżka. Zupełnie nie chciało mi się tam jechać, ale nie miałam wyjścia. Poszłam do łazienki i wzięłam orzeźwiający prysznic, żeby zmyć z siebie resztki snu. Wytarłam się dokładnie i wskoczyłam w przygotowane wcześniej przeze mnie ubrania na podróż. Wysuszyłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. (Naprawdę był delikatny, bo składał się tylko z podkładu i tuszu do rzęs). Zeszłam na dół, gdzie o dziwo, czekało na mnie już gotowe śniadanie. Obok niego zauważyłam karteczkę z napisem: ”Przepraszamy, ale razem z ojcem musieliśmy wcześniej pójść do pracy. Mamy nadzieję, że podróż minie Ci spokojnie”.

-Super. Moi rodzice właśnie mnie olali ? cicho powiedziałam i zabrałam się za wsuwanie śniadania. Zerknęłam na zegarek, była 9:00. U Sophie miałam być o 9:15, a jej mama miała nas odwieźć na lotnisko. Szybko umyłam zęby, włożyłam słuchawki w uszy i wtedy uświadomiłam sobie, że mam kilka walizek, a do mojej przyjaciółki mam 10 minut drogi. I jak ja mam sobie niby z tym poradzić?! Nagle zauważyłam, że jakaś taksówka podjechała pod mój dom, a z niej wysiadła Sophie. Wyszłam z walizkami przed dom (jakoś) i już miałam zapytać gdzie jest jej mama kiedy Sophie nagle wypaliła:

-Moja mama ? Podobno, musiała wyjść dziś wcześniej do pracy i zamówiła nam taksówkę.

-Żartujesz? Moi rodzice też wyszli wcześniej i zostawili tylko jakąś głupią kartkę.-Wyżaliłam się.

-U mnie było to samo? To dziwne.

-Najwyraźniej się nami nie przejmują.-podsumowałam.

-Może serio im coś wypadło.. No nic, chodź pomogę ci z tymi torbami. Razem wpakowałyśmy je do taksówki i ruszyliśmy w stronę lotniska. W pewnym momencie, taksówka zaczęła wydawać dziwne dźwięki, by po paru sekundach zatrzymać się na środku drogi.

-Co jest?- zapytałam lekko zdezorientowana.

-Chyba skończyło się paliwo?- powiedział zmieszany kierowca.

-Że co proszę? Za 30 minut mamy samolot do Londynu, a pan mi tu wyjeżdża, że skończyło się paliwo?! Nie obchodzi mnie to! Ma pan je w tej chwili szybko załatwić!  wydarła się, jak dotąd myślałam, ”moja spokojna” przyjaciółka.

-Ale panienko? nic na to nie poradzę, naprawdę wczoraj tankowałem!- tłumaczył się kierowca.

-W tej chwili ma pan załatwić to cholerne paliwo! Właśnie miałam się spotkać z najprzystojniejszymi facetami na świecie, a ty koleś to zniszczyłeś!- powoli przerażała mnie ta dziewczyna.

-Chyba jednak mam zapasowy bak z paliwem w bagażniku.- wymamrotał facet, po czym go otworzył. Widziałam w lusterku jego przerażoną minę, wiedziałam co to oznacza.

*Oczami Sophie*

Bardzo wkurzona spojrzałam w lusterko i chcąc, nie chcąc zobaczyłam przerażoną minę kierowcy. Wtedy nie wytrzymałam i wysiadłam z samochodu, wyjmując wszystkie swoje walizki, postanowiłam pójść pieszo. Kierowca wołał mnie i mówił, że zaraz coś wymyśli, jednak go nie słuchałam. Dopiero zdołała mnie uspokoić Alice.

-Przepraszam, ale serio zależy mi na tym, by ich poznać? -wydukałam ze szklanymi oczami.

-Hej, jak nie teraz, to polecimy za 2 godziny. Nie martw się-przytuliła mnie moja przyjaciółka. Kochałam ją za to, że zawsze mnie pocieszała. Prawdę mówiąc sama się sobie dziwiłam, że potrafię być taka wściekła. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Wyświetliła się,mama?.

-Halo?- zaczęłam rozmowę.

-Gdzie wy jesteście? Czekamy na was na lotnisku, a was nie ma!

-Co? Przecież mieliście iść dziś wcześniej do pracy.

-No tak, ale chcieliśmy zrobić wam niespodziankę? Specjalnie napisaliśmy te kartki i powiedzieliśmy kierowcy, żeby nie tankował i was nastraszył, ale wziął zapasowy bak z paliwem.

-Naprawdę? A widziałaś może jak wkładał ten bak?- zapytałam, starając się być spokojna.

-E.. no nie. Ale chcesz coś przez to powiedzieć?

-W rzeczy samej mamo! Gościu zapomniał go włożyć do bagażnika! Jesteśmy spóźnione.

-Oj, kochanie przepraszam? Myśleliśmy, że jest bardziej odpowiedzialny.

-No jasne kończę, bo złapałyśmy drugą taksówkę, czekajcie tam na nas.- powiedziałam i się rozłączyłam.

-Nasi rodzice są nienormalni- skomentowała Alice.

-Słyszałaś?

-Tak, masz podgłoszone rozmowy na maxa. Dobra, wsiadajmy już do tej taksówki. Dobrze, że ją złapałam. Przepakowałyśmy walizki do drugiego auta i odjechałyśmy nie płacąc tamtemu kolesiowi. Zajechałyśmy na miejsce o 10:25.

Wysiadłyśmy z auta i poszłyśmy do rodziców, witając ich tylko chłodnym spojrzeniem. Bardzo nas przepraszali, ale w końcu nie umiałam się gniewać na moją mamę i rodziców Alice. Jednak ona była na nich wkurzona.

-Dobra, darujcie sobie. Lepiej zobaczmy, o której jest następny lot.- powiedziała już trochę uspokojona Alice.

-O 13:10.- poinformowała nas moja mama.

-W takim razie mamy jeszcze 2 godziny i 40 minut- powiedział tata Alice. Postanowiłyśmy wykorzystać ten czas i pójść coś zjeść. Siedziałyśmy w jakimś sklepiku z przekąskami, a ja cały czas nawijałam, jak to nie mogę się doczekać, żeby poznać resztę chłopaków. O dziwo, Alice wcale mi nie przerywała i uważnie słuchała tego, co mówię. W końcu mi przerwała.

-Wiesz co?- zapytała.

-Hę?

-Pasowałabyś do Niallera.- powiedziała ze szczerym uśmiechem.

-Skąd wiesz? Podobno tylko kilka razy ich widziałaś.- powiedziałam.

-Tak, ale Zayn mi dużo o nich opowiadał. Wiedziałaś, że ten cały Louis uwielbia marchewki?- zapytała, a po jej twarzy ewidentnie było widać, że myślała, iż nie mam o tym pojęcia.

-Hah, każda szanująca się directionerka o tym wie!- opowiedziałam, śmiejąc się przy tym.

-Oł? No fakt, przecież ty masz taką psychę, że wiesz praktycznie o nich więcej niż ja, mimo że mój brat jest z nimi w zespole! -powiedziała z uśmieszkiem.

-Myślę, że przez całe wakacje, na pewno się do nich przekonasz. Ładnie byś wyglądała z Hazzą.- powiedziałam, szczerze z prawdą.

-Hm? to ten w loczkach?

-Dokładnie.

-Nie, nie jest w moim typie.

-Mhm?! Ja mam inne zdanie.!

----------------------------------------------------------------------------------------------------

I jak, się podoba 2 rozdział.? Czekacie na 3.? Sorka za szantażyk, ale my to takie wredne jesteśmy xd  Taka uwaga do osób, które podpisują się anonimowo.! Podpisujcie się jakoś charakterystycznie, będzie łatwiej rozpoznać np. swoim imieniem.! Czytasz, to skomentuj.! Bo to naprawdę motywuję.!  Mocno, mocno was kochamy i strasznie przepraszamy za ten głupi szantaż :( + tak wiemy, że nie było 10 komentarzy pod szantażyńskim postem, ale było widać, że wam zależy.! Jeśli macie jakieś pytanie lub chcecie się czegoś dowiedzieć to piszcie na gg: 18444395. Jula and Klaudia <3