piątek, 14 czerwca 2013

Information ;*


Moi kochani czytelnicy.!!! Zapraszam na bloga, którego właśnie założyłam. Poświęcony on jest robieniem zwiastunów na Wasze blogi. Jeśli potrzebujesz zwiastuna to zapraszam do mnie. Więcej informacji znajdziecie pod tym adresem: http://zwiastuny-julii.blogspot.com/. No to tyle. Dziękuje za uwage. ~Jula xx.

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 20.


Rozdział 20

*Oczami Sophie*
Spanie w namiocie jest naprawdę nie wygodne. Plecy będą bolały mnie chyba przez jakiś miesiąc. Rozsunęłam śpiwór i spojrzałam na Niall’a. Nie spał, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się ukazując swoje białe ząbki.
-Cześć kochanie.- powitał mnie. –Jak się spało?
-Szczerze? Źle… Strasznie bolą mnie plecy.
-Czym się martwisz? Masz u swego boku wyspecjalizowanego masażystę. Rozejrzałam się dookoła i najbliżej mnie leżał Zayn.
-Malik?- zapytałam ze zdziwieniem.
-Twój chłopak!
-Och, wybacz Horanku.- powiedziałam chichocząc. –Ciekawe jak Alice i Harry dogadali się w sprawie tego koca.
-Dogadali się i to bardzo dobrze.- powiedział blondyn patrząc w jakimś kierunku. Podążyłam za jego wzrokiem i spostrzegłam, że koc leży gdzieś na boku, a oni są wtuleni w siebie. To było urocze.
-Wyglądają tak słodko. –powiedziała Perrie. Widocznie musiała się już obudzić.
-Nie tak słodko jak ty.- odrzekł zaspany Zayn. –Was też bolą plecy?
-Mnie tak. Chyba odwołamy dzisiejszą noc pod namiotem?- zapytałam niepewnie, bojąc się odrzucenia mojego pomysłu.
-Jestem jak najbardziej za!- krzyknął mulat. Niall również się zgodził.
-Em… mi to obojętne.- powiedziała Perrie.
-Dzień dobry wszystkim!- wykrzyczał Liam wchodząc do naszego namiotu, a wraz z nim przyszli Danielle, Louis i Eleanor.
-Cicho, bo obudzicie naszą parkę.- powiedziałam.
-Ooo, Harry i Malikowa jeszcze śpią?- zapytał podejrzliwie Louis.
-Jak widać.- wtrącił poirytowany Niall. Tomlinson powoli do nich podszedł i… zaczął po nich skakać. Niewyspana Alice to bardzo wkurzona Alice. Współczuję mu…
-Co jest do cholery?!- wydarła się moja przyjaciółka.
-Louis idioto, powaliło cię?!- krzyknął Styles.
-Nie żyjesz pasiasty.
Alice podniosła się w mgnieniu oka i zaczęła gonić Louisa. Przez jakiś czas biegali po nas wszystkich, ale potem wybiegli z namiotu i gdzieś ich poniosło.
-No Harry, jak było?- zapytał Zayn.
-Ale co?
-Gadałeś z Alice?
-Znaczy… wczoraj przy ognisku chciała mi coś powiedzieć, ale Niall (w tym momencie spojrzał się na niego wrogo) nam przerwał, a potem powiedziała, że pogadamy po powrocie. Także wolałbym już dzisiaj wrócić…
-A właśnie! Liam, co ty na to, byśmy darowali sobie dzisiejszą noc tutaj?
-W sumie to okay. Danielle trochę bolą plecy.
-Mnie i Malik’a właśnie też.- powiedziałam trzymając się za moją obolałą część ciała.
*Oczami Alice*
Miałam dość biegania za tym głupkiem i kiedy zniknął z mojego pola widzenia, zawróciłam. Wchodząc do namiotu nie zauważyłam nikogo. Coś było nie tak… Wyszłam na dwór i rozejrzałam się dokładnie. Auto wciąż stało, a wewnątrz były zapakowane torby. Namiot, w którym spali Liam, Daniele, Eleonor i pasiasty również był spakowany. „Co się dzieje?” To pytanie cały czas chodziło mi po głowie. Byłam sama na środku szczerego pola. Nagle usłyszałam, jak ktoś woła moje imię. Chwila, znałam ten głos. Harry.
-Alice, gdzieś ty była?!- zapytał wkurzony Harry.
-Po prostu chciałam dać nauczkę Tomlinsonowi, ale kiedy go zgubiłam, postanowiła wrócić.
-Wszyscy poszliśmy nad jezioro ostatni raz, bo dzisiaj wyjeżdżamy.
-W takim razie zawołaj wszystkich szybko póki nie ma Louis’a i odjedźmy bez niego!- powiedziałam uradowana.
-Hm, jakby ci to powiedzieć. Kiedy Louis zniknął z twojego pola widzenia, za drzewami zauważył jezioro i nas i ten…
-Co?! Zauważył was wszystkich, a nie pozostawił samą? Co za… ugh!
-Spokojnie, gdy nam to opowiedział poszedłem cię poszukać i znalazłaś się.
-Nie znoszę go. Nie ważne, możemy już iść?
*Oczami Harry’ego*
Szliśmy dobre 20 minut. Z daleka można już było usłyszeć chichoty i wrzaski naszej ekipy.
-Alice… tylko postaraj się nie zabić Louis’a, dobrze?- zapytałem z próbując być poważny, ale nie udało mi się.
-Ale on zachował się jak dupek!
-Wiem, ale ja już mu urządziłem awanturę.
-Och, kochany jesteś.- oznajmiła i dała mi buziaka w policzek. No niestety… tylko w policzek.
-O patrzcie! Zakochańce wracają!- krzyknął Niall na rękach trzymając przemokniętą Sophie.
-Horan, coś ty znowu zrobił moje przyjaciółce?- zapytała Alice. Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem, że wszystkie dziewczyny są mokre.
-Pewnie wrzucił ją do wody. Tak jak reszta.- spostrzegłem.
-No właśnie. Tylko nasza blondyneczka jest sucha.- Rzucił złośliwie Tommo. Po tych słowach od razu zaświtało mi w głowie.
-Hej, musimy pogadać…- powiedziałem do Alice smutnym głosem.
-Co się stało?- zapytała lekko przerażona. Wykorzystałem okazję i szybko chwyciłem ją w pasie, unosząc do góry. Chyba zorientowała się o co chodzi, bo zaczęła się szarpać.
-Kochana, dobrze wiesz, że jestem silniejszy. Wbiegłem do wody i już miałem ją upuścić, ale w ostatnim momencie potknąłem się i oboje wpadliśmy do wody. Wtedy stało się coś niesamowitego. Alice sama z siebie zaczęła mnie całować. To było… woah.

Wynurzyliśmy się jedynie z powodu braku tchu. Spojrzałem na nią pytająco, a ona zaśmiała się i zaczęła odpływać w innym kierunku. Ta dziewczyna doprowadza mnie do szaleństwa. Wiem, że mówiłem to miliony razy, ale nie potrafię się powstrzymać.
-Gromada, zbieramy się! Musimy się jeszcze przebrać, a lepiej byśmy odjechali przed zmrokiem. –zarządził Liam. Wzrokiem szukałem Alice, ale nigdzie jej nie było. Przeraziłem się i coraz bardziej nerwowo rozglądałem. Blondynka nagle pojawiła się za mną i objęła. Ja wziąłem ją na ręce i ruszyłem ku brzegu. Wszyscy już czekali. Zresztą jak zawsze. Trochę czasu nam zajęło (a raczej dziewczynom) przebranie się. Gdy były już gotowe, wsiedliśmy do aut. Tym razem nie zgubiliśmy Payn’a i pojechaliśmy dobrze. Do czasu. Zabrakło nam paliwa. Zarówno w jednym jak i drugim pojeździe. Było około 21, a do najbliższej stacji benzynowej 5 kilometrów. Na resztkach paliwa zjechaliśmy na pobocze, natomiast samochód Liam’a musieliśmy popchnąć. Jako że Zayn i Niall nic nie robili, na nich wypadło pójście po paliwo. Czekaliśmy na nich ponad trzy godziny. Wrócili rozbawieni, jakby nie zdawali sobie sprawy z tego, że na nich czekamy. Wyszedłem żeby ich ochrzanić i już z dala można było czuć od nich alkohol.
-Jesteście nieodpowiedzialnymi idiotami, wiecie? Macie coś dla nas?!- zapytałem z wyrzutami.
-Sorry, nie było więcej…- mówił ledwo trzymający się Zayn. Niall chyba był troszeczkę bardziej trzeźwy. Wlaliśmy paliwo do samochodów i ruszyliśmy dalej. Po drodze musieliśmy zatrzymać się na postój, bo ani Liam, ani ja nie byliśmy w stanie dalej prowadzić. Dziewczyny nie miały prawa jazdy, Zayn i Niall byli spici, a Louis… lenistwo lvl. max. Pobudka nastąpiła po 6 i pojechaliśmy dalej. Kiedy dojechaliśmy do domu, zostawiliśmy wszystkie bagaże w aucie i rzuciliśmy się każdy na własne łóżko. Ja osobiście byłem bardzo zmęczony tą wycieczką. Choć, nie zaprzeczę, że było mega.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siema, miśki!
Oto rozdział 20, po baaardzo długiej przerwie.
Wiemy, że rozdział miał pojawić się w piątek, ale ciężko było nam się zabrać do pisania. Ale najważniejsze, że się pojawił...choć w sumie nie. Najważniejsze jest to, czy Wam się podoba? :*
Pozdrawiamy,
~Klaudia & Jula xx.