Rozdział
22
*Oczami Alice*
Postanowiłam
to sprawdzić i ruszyłam ku drzwiom… Pociągnęłam za klamkę, a dźwięk nasilał
się. Niepewnie szłam dalej, aż w końcu ujrzałam brązowe loki… Harry’ego!
Stał ubrany elegancko, z gitarą w rękach. Patrzył mi w oczy i delikatnie się
uśmiechał. Wyglądał… uroczo. Przez chwilę melodia ustała, by za chwilę znów
wypłynąć z instrumentu. Nieprzerwanie patrzył mi w oczy, a za moment zaczął
śpiewać. I to jak… nogi się pode mną ugięły i miałam ochotę się w niego wtulić.
(http://www.youtube.com/watch?v=87wE9lwwSnc) Było tak romantycznie, do czasu. Wpatrując się w niego, nagle
zauważyłam coś w krzakach, coś jakby… blond włosy?! Co jest? I w pewnym
momencie uświadomiłam sobie, że Hazza nie potrafi grać na gitarze. Uśmiechnęłam
się sama do siebie. Piosenka się zakończyła, a ja zaczęłam się śmiać. Widziałam,
jak patrzy na mnie zdezorientowany. Zeszłam do niego na dół (a raczej do NICH)
i szłam w stronę tych podejrzanych krzaków.
-Eee,
Alice co ty robisz?- zapytał przestraszony Harry.
-Och,
nic takiego. Nie martw się.- odpowiedziałam i posłałam mu uśmieszek. Odgarnęłam
gałęzie i co ujrzałam? Przerażonego Horana z gitarą! Odwróciłam się powoli w
stronę Styles’a
-Hazziątko,
jakiś ty romantyczny. Specjalnie dla mnie nauczyłeś się grać na gitarze.-
powiedziałam „słodko”.
-No
bo… chciałem, żeby było fajnie. Granie na gitarze działa na dziewczyny.
-Harry…
chodź porozmawiamy w pokoju… sami.-kończąc to zdanie spojrzałam na Niallera.
-J-j-jasne…-
powiedział loczek.
*Oczami
Harry’ego*
Kurczę…
byłem bardzo zestresowany. A co jeśli ona chciała na mnie nakrzyczeć? Co jeśli
się wygłupiłem? Może to było niepotrzebne? Weszliśmy do pokoju, a Alice
zamknęła drzwi. Usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie. I nastała
niezręczna cisza.
-Zrobiło
się poważnie, co?- zapytała.
-Uważasz,
że się wygłupiłem?
-Nie.
To było… urocze.- powiedziała blondynka i niepewnie się uśmiechnęła.
-Wiesz…
chciałbym ci coś wyznać.- mówiąc to byłem zestresowany, jak nigdy. –Powiem ci
to, co leży mi na sercu od dawna. Ja. Kurde, nigdy nie było mi tak ciężko.
-Harry,
mów.- powiedziała patrząc mi głęboko w oczy.
-Dobra…
kocham cię. Jak własną mamę! Bardzo chciałbym z tobą być i dłużej już nie
wytrzymam. Musisz mi odpowiedzieć. Jasne, możesz powiedzieć, że nie chcesz mnie
znać. Zrozumiem. Po prostu daj mi dziś odpowiedź. Teraz.
Ona
milczała. Cały czas. Nie potrafiłem odgadnąć żadnych odczuć z jej twarzy.
Przysunęła się do mnie i przytuliła. Nie wiedziałem co się dzieje. Co to
oznacza?
-Cieszę
się, że to powiedziałeś. Muszę ci się przyznać, że od jakiegoś czasu zmagałam
się z tym uczuciem. Sama się po sobie dziwię. Nigdy nie pozwalałam, by
jakikolwiek chłopak aż tak zawrócił mi w głowie. Dopóki nie pojawiłeś się ty.
Ciężko mi to przechodzi przez usta. Nawet bardzo, ale ja…- widziałem, że nie
była w stanie się przyznać do tego uczucia. Domyślałem się, że za to co za
chwilę zrobię, będę mógł dostać w twarz… po raz kolejny. Dotknąłem jej
policzka, patrząc w te czekoladowe oczy. Delikatnie musnąłem usta Alice, a ona
odwzajemniła pocałunek. Z każdą chwilą on się pogłębiał. Było tak cudownie…
czyli byliśmy razem. Wymarzona dziewczyna. Starałem się o nią tyle czasu,
powoli traciłem nadzieje, ale jednak wyszło. Jednak jest moja. Mam nadzieję, że
ta miłość potrwa długo i nikt nie będzie w stanie jej zniszczyć. Nie wiem jak
długo nasze usta były połączone, ale wiem, że ktoś to przerwał. Kto? Niall.
Który dobrze wiedział, że będziemy rozmawiać.
-Ups…-
powiedział.
-Niall!
Czy ty nie masz nic do roboty?- zapytała lekko podirytowana Alice.
-Ej!
Nie krzyczcie na mnie. Ja miałem wam tylko przypomnieć, że za 30 minut jedziemy
do AquaParku…- oznajmił tylko i wyszedł.
-O
nie! Ja przecież w ogóle nie jestem spakowana.- Alice szybko wstała, wyjęła
torbę i zaczęła zbierać potrzebne rzeczy. Ja natomiast nie miałem ochoty tam
jechać.
-Harry,
ruszaj się!- krzyknęła blondynka.
-Mhm,
jesteś moją dziewczyną od paru minut, a już mi rozkazujesz.- powiedziałem
obrażony.
-Ja
ciebie też. A teraz się zbieraj.- powiedziała i dała mi buziaka w policzek.
No co, musiałem jej posłuchać.
Powoli wstałem i zacząłem zbierać potrzebne rzeczy. Uwinąłem się w 5 minut, a
Alice cały czas w biegu czegoś szukała. Po chwili usłyszałem odgłos klaksonu,
co oznaczało, że mamy już schodzić.
-Alice, wszyscy na
ciebie czekają. Znowu. – słusznie zauważyłem.
-Już, jestem gotowa. Idziemy,
pospiesz się!
Nie no, bez jaj.
Jestem gotowy od dłuższego czasu, a ona mnie pogania? Jak ja z nią wytrzymam te…
zaraz. Przecież za 2 tygodnie koniec wakacji! Ona… nie może wyjechać. Bez niej…
nawet nie chcę o tym myśleć. Z moich myśli wyrwał mnie jej cudowny głos.
-Hazza, skarbie chodź
już, bo teraz to oni czekają na ciebie. – oznajmiła blondynka.
Przygnębiony ruszyłem
za moją dziewczyną w stronę samochodu. Wszyscy byli już w aucie. Za kierownicą
Louis, a obok niego Liam. Za nimi Zayn, Sophie i Niall, a na tyłach my. Przez
całą drogę, myślałem jak ją zatrzymać w Londynie. Ale zaraz sobie
przypomniałem, jak Zayn mówi, że ich matka bardzo ją kocha i jak się nią
opiekuje. Wątpię, by pozwoliła jej tu zostać na zawsze. Nagle Alice położyła
głowę na moim ramieniu, jakby wiedziała o czym myślę.
-Harry, ja nie chcę
wyjeżdżać…
----------------------------------------------------------------
Hej Wam! Boże, jak ja tęskniłam. Nawet nie wiecie jak mi głupio, że ostatni rozdział był tak dawno dodany. Już nigdy więcej takich odstępów czasowych, chyba,ze w nagłych przypadkach. Dodanie rozdziału było spowolnione również problemami prywatnymi, ale jakoś dam radę. :)
Ja Was naprawdę rozumiem, ale proszę nie bądźcie już złe... :<
Czekam na opinie! :*
~Klaudia xx.