poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 22!

Rozdział 22
*Oczami Alice*

Postanowiłam to sprawdzić i ruszyłam ku drzwiom… Pociągnęłam za klamkę, a dźwięk nasilał się. Niepewnie szłam dalej,  aż w końcu ujrzałam brązowe loki… Harry’ego! Stał ubrany elegancko, z gitarą w rękach. Patrzył mi w oczy i delikatnie się uśmiechał. Wyglądał… uroczo. Przez chwilę melodia ustała, by za chwilę znów wypłynąć z instrumentu. Nieprzerwanie patrzył mi w oczy, a za moment zaczął śpiewać. I to jak… nogi się pode mną ugięły i miałam ochotę się w niego wtulić. (http://www.youtube.com/watch?v=87wE9lwwSnc) Było tak romantycznie, do czasu. Wpatrując się w niego, nagle zauważyłam coś w krzakach, coś jakby… blond włosy?! Co jest? I w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że Hazza nie potrafi grać na gitarze. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Piosenka się zakończyła, a ja zaczęłam się śmiać. Widziałam, jak patrzy na mnie zdezorientowany. Zeszłam do niego na dół (a raczej do NICH) i szłam w stronę tych podejrzanych krzaków.
-Eee, Alice co ty robisz?- zapytał przestraszony Harry.
-Och, nic takiego. Nie martw się.- odpowiedziałam i posłałam mu uśmieszek. Odgarnęłam gałęzie i co ujrzałam? Przerażonego Horana z gitarą! Odwróciłam się powoli w stronę Styles’a
-Hazziątko, jakiś ty romantyczny. Specjalnie dla mnie nauczyłeś się grać na gitarze.- powiedziałam „słodko”.
-No bo… chciałem, żeby było fajnie. Granie na gitarze działa na dziewczyny.
 -Harry… chodź porozmawiamy w pokoju… sami.-kończąc to zdanie spojrzałam na Niallera.
-J-j-jasne…- powiedział loczek.
*Oczami Harry’ego*
Kurczę… byłem bardzo zestresowany. A co jeśli ona chciała na mnie nakrzyczeć? Co jeśli się wygłupiłem? Może to było niepotrzebne? Weszliśmy do pokoju, a Alice zamknęła drzwi. Usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie. I nastała niezręczna cisza.
-Zrobiło się poważnie, co?- zapytała.
-Uważasz, że się wygłupiłem?
-Nie. To było… urocze.- powiedziała blondynka i niepewnie się uśmiechnęła.
-Wiesz… chciałbym ci coś wyznać.- mówiąc to byłem zestresowany, jak nigdy. –Powiem ci to, co leży mi na sercu od dawna. Ja. Kurde, nigdy nie było mi tak ciężko.
-Harry, mów.- powiedziała patrząc mi głęboko w oczy.
-Dobra… kocham cię. Jak własną mamę! Bardzo chciałbym z tobą być i dłużej już nie wytrzymam. Musisz mi odpowiedzieć. Jasne, możesz powiedzieć, że nie chcesz mnie znać. Zrozumiem. Po prostu daj mi dziś odpowiedź. Teraz.
Ona milczała. Cały czas. Nie potrafiłem odgadnąć żadnych odczuć z jej twarzy. Przysunęła się do mnie i przytuliła. Nie wiedziałem co się dzieje. Co to oznacza?
-Cieszę się, że to powiedziałeś. Muszę ci się przyznać, że od jakiegoś czasu zmagałam się z tym uczuciem. Sama się po sobie dziwię. Nigdy nie pozwalałam, by jakikolwiek chłopak aż tak zawrócił mi w głowie. Dopóki nie pojawiłeś się ty. Ciężko mi to przechodzi przez usta. Nawet bardzo, ale ja…- widziałem, że nie była w stanie się przyznać do tego uczucia. Domyślałem się, że za to co za chwilę zrobię, będę mógł dostać w twarz… po raz kolejny. Dotknąłem jej policzka, patrząc w te czekoladowe oczy. Delikatnie musnąłem usta Alice, a ona odwzajemniła pocałunek. Z każdą chwilą on się pogłębiał. Było tak cudownie… czyli byliśmy razem. Wymarzona dziewczyna. Starałem się o nią tyle czasu, powoli traciłem nadzieje, ale jednak wyszło. Jednak jest moja. Mam nadzieję, że ta miłość potrwa długo i nikt nie będzie w stanie jej zniszczyć. Nie wiem jak długo nasze usta były połączone, ale wiem, że ktoś to przerwał. Kto? Niall. Który dobrze wiedział, że będziemy rozmawiać.
-Ups…- powiedział.
-Niall! Czy ty nie masz nic do roboty?- zapytała lekko podirytowana Alice.
-Ej! Nie krzyczcie na mnie. Ja miałem wam tylko przypomnieć, że za 30 minut jedziemy do AquaParku…- oznajmił tylko i wyszedł.
-O nie! Ja przecież w ogóle nie jestem spakowana.- Alice szybko wstała, wyjęła torbę i zaczęła zbierać potrzebne rzeczy. Ja natomiast nie miałem ochoty tam jechać.
-Harry, ruszaj się!- krzyknęła blondynka.
-Mhm, jesteś moją dziewczyną od paru minut, a już mi rozkazujesz.- powiedziałem obrażony.
-Ja ciebie też. A teraz się zbieraj.- powiedziała i dała mi buziaka w policzek.
No co, musiałem jej posłuchać. Powoli wstałem i zacząłem zbierać potrzebne rzeczy. Uwinąłem się w 5 minut, a Alice cały czas w biegu czegoś szukała. Po chwili usłyszałem odgłos klaksonu, co oznaczało, że mamy już schodzić.
-Alice, wszyscy na ciebie czekają. Znowu. – słusznie zauważyłem.
-Już, jestem gotowa. Idziemy, pospiesz się!
Nie no, bez jaj. Jestem gotowy od dłuższego czasu, a ona mnie pogania? Jak ja z nią wytrzymam te… zaraz. Przecież za 2 tygodnie koniec wakacji! Ona… nie może wyjechać. Bez niej… nawet nie chcę o tym myśleć. Z moich myśli wyrwał mnie jej cudowny głos.
-Hazza, skarbie chodź już, bo teraz to oni czekają na ciebie. – oznajmiła blondynka.
Przygnębiony ruszyłem za moją dziewczyną w stronę samochodu. Wszyscy byli już w aucie. Za kierownicą Louis, a obok niego Liam. Za nimi Zayn, Sophie i Niall, a na tyłach my. Przez całą drogę, myślałem jak ją zatrzymać w Londynie. Ale zaraz sobie przypomniałem, jak Zayn mówi, że ich matka bardzo ją kocha i jak się nią opiekuje. Wątpię, by pozwoliła jej tu zostać na zawsze. Nagle Alice położyła głowę na moim ramieniu, jakby wiedziała o czym myślę.

-Harry, ja nie chcę wyjeżdżać…
----------------------------------------------------------------
Hej Wam! Boże, jak ja tęskniłam. Nawet nie wiecie jak mi głupio, że ostatni rozdział był tak dawno dodany. Już nigdy więcej takich odstępów czasowych, chyba,ze w nagłych przypadkach. Dodanie rozdziału było spowolnione również problemami prywatnymi, ale jakoś dam radę. :)
Ja Was naprawdę rozumiem, ale proszę nie bądźcie już złe... :<
Czekam na opinie! :*
~Klaudia xx.

czwartek, 11 lipca 2013

Przeprosiny.

Hej Wam...
Wiemy, że obiecałyśmy rozdział na poniedziałek, ale mamy z tym problem. Otóż pisalyśmy go, będąc u naszej koleżanki i musiałyśmy go jakoś źle zapisać, ponieważ za każdym razem, gdy chcemy go otworzyć wyskakuje jakiś błąd. Pomyślałyśmy, iż może to wynikać z tego, że nasza koleżanka ma innego Word'a, ale nawet u niej nie możemy go otworzyć. Myślicie pewnie "no, ale przecież możecie teraz napisać nowy rozdział". Tak, w pewnym sensie. Gdyby nie jedna drobnostka. Rozdział zawsze piszemy albo razem albo cały czas się konsultując np. na Facebook'u. Ja natomiast (Klaudia) muszę mieszkać przez jakiś czas u babci na jakimś zadupiu, ponieważ w domu mam remont. Internet chodzi tak słabo, że nie da się włączyć Fb lub chociaż GG i cudem będzie jeśli ta notka się doda... Mam nadzieję, że w przeciągu tygodnia wrócę do swojego miasta i napiszemy ten rozdział. Jeszcze raz, bardzo przepraszamy. :*
Klaudia xx.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 21.

Rozdział 21
*Oczami Alice*
Otworzyłam oczy.  Była 7:20. Harry’ego nie ma… ale nie mogę z tym dłużej czekać. Muszę mu to powiedzieć. Powoli wstałam i ruszyłam w stronę salonu. Może tam jest. Siedział i patrzył w przestrzeń.
-Harry…- zaczęłam niepewnie. –Musimy pogadać.
-Tak?
-Wiesz… ugh, nie wiem jak zacząć. –Myślę, że powinnam ci coś wyznać.
-Co takiego?- powiedział Harry i przybrał poważną minę.
-Dobra… powiem ci prosto z mostu. Jestem gotowa do związku z tobą i.. kocham cię!
-Żartujesz sobie?- powiedział zażenowany.
-Nie… wygłupiłam się, prawda?
-Nie! Ja też cię kocham. Nawet nie wiesz ile na to czekałem.- Styles podszedł do mnie pewnym krokiem i objął w talii. –Chcesz tego?
Pokiwałam twierdząco głową. Harry przybliżył swoje usta do moich. Poczułam jego zapach. W tej chwili bardzo go pragnęłam. I nagle…. Wszystko zaczęło rozmazywać mi się przed oczami. Co jest?
Rozejrzałam się dookoła. Byłam w swoim pokoju. To znaczy, w pokoju Hazzy. A więc to był tylko sen… a myślałam, że mam już wszystko za sobą. Spojrzałam dyskretnie na niego, a on się uśmiechnął. Zaśmiałam się cicho.
-Nie ładnie się tak naśmiewać z ukochanego.- powiedział Harry, otwierając zaspane oczy.
-Osz ty! Udawałeś, że śpisz!- powiedziałam ze śmiechem, rzucając w niego pierwszą lepszą poduszką.
-Siema ruchogołąbki! Chciałem wam tylko oznajmić, że jutro całą ekipą wybieramy się do AquaParku! No, to tyle. Nie przeszkadzam już.- powiedział Horan poruszając brwiami.
-Uuugh. Jak on mnie wkurza!-powiedziała Alice.
Niall szybko zniknął za drzwiami.
-Oh, przestań. Horan w pierwszym zdaniu wywróżył nam tylko przyszłość. Nie rozumiem o co ci chodzi.
-Nam? To na pewno nie jest związane ze mną.- oznajmiłam mu stanowczo.
-Jak to nie?
-Takto. Myślisz, że zdobędziesz mnie tak łatwo?
-Hah, już cię zdobyłem.
-Ta? A niby w jaki sposób?
-No wiesz, leżysz teraz w moim łóżku, więc…
-Bujaj się. Wychodzę frajerze.- rzuciłam w jego stronę, opuszczając powoli pokój.
-Poczekaj! Pogadajmy jeszcze…
-Nie mamy o czym.
-Właśnie, że mamy. Wróć się, bo inaczej pożałujesz!- krzyknął Harry z rozbawieniem. Mhm,  na pewno się go przestraszę. Nie zważając na jego krzyki, zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli już przy stole. Pewnie słyszeli nasze wrzaski. Usiadłam przy reszcie, starając się zachować spokój.
-Alice, słonko… nie zapomniałaś czegoś?- i w tym momencie zbiegł Harry, trzymając moją własność (która nie wiem jakim cudem znalazła się w jego łapskach).
Wszyscy spojrzeli na ową rzecz, a potem na mnie. Z pewnością moja twarz oblała się rumieńcem.
-Styles… skąd ty to masz?!- zapytałam ze wściekłością.
-No jak to? Nie pamiętasz? Zostawiłaś u mnie dzisiejszej nocy.- powiedział, śmiejąc się ironicznie.
-Zabiję cię!- krzyknęłam w jego kierunku i zaczęłam go gonić po całym domu. Pech chyba stał się moim stałym towarzyszem. Hazza potknął się o dywan, a ja oczywiście wyladowałam na nim okrakiem.
-No! Mówiłem, że to ruchogołąbki.- odezwał się pierwszy Niall.
-Nie no, bez jaj. Może nie w miejscu publicznym, co?- powiedział pasiasty.
-Jeśli jeszcze dłużej będę w tym domu, to zwariuję…- powiedziałam zupełnie szczerze.
-No to powodzenia myszko. Zostały jeszcze 3 tygodnie.- odezwał się Harry. W tej chwili zdałam sobie sprawę, że nadal na nim siedzę. W sekundzie się podniosłam i poszłam do kuchni przygotować sobie jakieś śniadanie.
*Oczami Harry’ego*
Wstałem z podłogi i ruszyłem w strone pokoju Niall’a mając nadzieje, że siedzi tam sam.
-Hej Niall jesteś sam?
-Tak. Co chcesz?- zapytał blondyn.
-Zrobiłbyś coś dla mnie ?
-Jasne, czego się nie robi dla kumpla.
-Więc, słuchaj…
Po objaśnieniu wszystkiego, udałem się zadowolony do swojego pokoju z nadzieją, że wszystko pójdzie według planu…
*Oczami Alice*

Przez cały czas, gdy przygotowywałam dla siebie śniadanie, czułam na sobie wzrok obecnych i szepty. Chyba nie mają własnego życia. Nie miałam zamiaru jeść posiłku w ich towarzystwie, więc poszłam do pokoju Hazzy. Nacisnęłam na klamkę i zauważyłam, że w pokoju nie ma nikogo. Usiadłam sobie wygodnie na łóżku i zaczęłam konsumować zrobione przeze mnie tosty. Jadłam i myślałam o dzisiejszym śnie z Harrym w roli głównej… W pewnym momencie do moich uszy dotarła jakaś melodia.  Źródło dźwięku znajdowało się jakby za balkonem. Postanowiłam to sprawdzić i ruszyłam ku drzwiom…