środa, 18 września 2013

Uwaga.!

UWAGA INFORMACJA OD Julii.!

Tak, więc przybywam z nie miłą informacją dla Was. Miałam napisać 2 część 26 rozdziału, ale jeszcze nie zaczęłam. Pisze do Was, bo się już niecierpliwicie zapewne. NIE WIEM kiedy pojawi się następny rozdział, więc proszę nie pytajcie. Teraz powiem wam szczerze dlaczego nie ma jeszcze rozdziału. Tak, więc nie chce mi się za nie go zabrać i nawet nie mam zbytnio na to czasu. Nie mam totalnego pojęcia co ma się dalej stać. Rozumiem was jeśli pomyślicie, czy napiszecie, że jestem nieodpowiedzialna i leniwa. Tak podpisuje się pod tym, bo to prawda. PRZEPRASZAM WAS.! To cała ja. Klaudia jest lepszą pisarką i wiem o tym. Ja jestem kiepska. Ona jest chociaż zorganizowana w porównaniu do mnie. Dobra to tyle nie przeciągam. Jeszcze raz przepraszam.
Do zobaczenia.! ~Jula xx. 

No to tak na poprawienie chumoru, mam coś dla fanów Justin'a Bieber'a. Zapewne już każdy Belieber widział ten teledysk i słuchał tej piosenki, ale cóż jest zajebista *.*






sobota, 7 września 2013

Rozdział 26, cz. 1.

KONIECZNIE PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM. TAM BĘDZIE WYJAŚNIONE CZEMU ROZDZIAŁ JEST TAK KRÓTKI.
Rozdział 26

*Oczami Sophie*
Podczas gdy Alice i Harry cieszyli się nowiną, ja z Niall’em po cichu wyszliśmy, żeby im nie przeszkadzać.
-Co moja dziewczyna by powiedziała o wyjściu na lody?- nagle zagadnął mnie blondasek.
-Myślę, że by się zgodziła.- odpowiedziałam ze śmiechem.- Daj mi piętnaście minutek.
-Aż piętnaście?
-To tylko piętnaście.- oznajmiłam i dałam buziaka. Po krótkiej rozmowie poszłam do pokoju, by wybrać komplet ubrań, a kiedy byłam już ubrana, nałożyłam lekki makijaż. Właśnie schodziłam po schodach i chciałam powiedzieć Niall’owi, że jestem gotowa, ale on odezwał się pierwszy.
-Piętnaście minutek? To było trzydzieści minutek!- krzyknął, udając złego.
-Wiem, że i tak nie jesteś zły kochanie. Nie wysilaj się.- mówiłam rozbawiona.
-Ale ty możesz się na mnie wściekać. To jest brak uprawnień!
-Jasne, jasne. Możemy już iść?- zapytałam i wyciągnęłam dłoń w jego kierunku. Chłopak tylko przewrócił oczami, po czym zaśmiał się i chwycił moją dłoń. Szliśmy powoli, rozmawiając na różne tematy, jeszcze lepiej poznając siebie. Z każdym wypowiedzianym przez niego słowem, upewniałam się, że mam ogromne szczęście. Ten chłopak jest idealny. Naprawdę go kocham. Przed wejściem do lodziarni, Niall zatrzymał się i chwycił moją brodę tak, bym patrzyła wprost w jego oczy.
-Sophie, chce żebyś wiedziała, że nie ważne co się stanie ja… zawsze będziesz dla mnie tą jedyną. Tą wymarzoną dziewczyną, którą kocham i zawsze będę kochał.- jego wyznanie mnie zdziwiło. Dlaczego tak nagle? W tym miejscu?
-Niall… ja też cię kocham, przecież wiesz, ale nie rozumiem. Czemu mówisz mi to tak nagle?
-Po prostu chcę żebyś wiedziała. Chodźmy.- po tych słowach Niall wszedł w głąb kawiarni, a ja zaraz za nim.
*Oczami Niall’a*
Zajęliśmy stolik i gestem ręki wezwałem kelnera. Zjawił się w mgnieniu oka wraz ze swoim notesem, czekającym na nasze zamówienie.
-Hm… ja poproszę koktajl waniliowy.- odezwała się Sophie, wciąż patrząc na MENU.
-A ja natomiast poproszę… przepraszam, czy ty mnie słuchasz?- spytałem lekko rozdrażniony, bo chłopak wpatrywał się w Sophie jak w obrazek. Zdawałem sobie sprawę z tego, że zwraca na siebie uwagę, ale nikt nie będzie jej przy mnie podrywał.
-Niall, a ty nic nie bierzesz?- zapytała moja dziewczyna.
-Biorę, po prostu czekam, aż skończysz nie ciekawą konwersację. Ja poproszę koktajl truskawkowy. I tak to wszystko, żegnam.- oświadczyłem.
Sophie patrzyła na mnie ze zdziwioną miną. Czy ona nie zdawała sobie sprawy z tego, że ten koleś ją podrywał? No co jest?
-Kochanie, wszystko w porządku?- zapytała niepewnie, jakby bała się, że zaraz mogę zrobić jej jakąś krzywdę.
-Tak, jest okay… zapomnijmy.- poleciłem. Nasze napoje, przyniósł już kto inny… czyżby tamten chłopak się przestraszył?
Byliśmy tu dobre 2 godziny, sącząc koktajle. Naprawdę świetnie spędziliśmy ten czas i nawet zapomniałem o tamtym kolesiu. Do czasu…
Kiedy wychodziliśmy z kawiarni, on wybiegł przed nas i otworzył nam… to znaczy Sophie drzwi. Gdy tylko przeszedł obok mnie, od razu poczułem intensywny zapach jakichś perfum, które doprowadzały do ruchów wymiotnych. Chyba zużył połowę butelki. Wychodząc, mocniej przycisnąłem Sophie do siebie, przy okazji piorunując go wzrokiem. On jakby nie wzruszony, poszedł za nami, by za chwilę nas zatrzymać.

-Hej mała, może dałabyś mi swój numer?- zapytał pewnym siebie tonem. On chyba śni. Sophie stała jak wryta, natomiast ja nie zamierzałem. W tym momencie puściły mi nerwy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to tak... 
Jak wiecie, rozdział miał się pojawić w zeszłą środę. Ja napisałam tę częśc rozdziału i Jula miała dopisać swoją. Niestety do tej pory nie napisała, ponieważ brakuje jej weny. Ja natomiast nie chciałam, by rozdział pojawił sie z takim opóźnieniem, więc wstawiam swoją cześć. Jak narazie tylko tyle mogę zrobić. Pewnie pomyślicie "Ale przecież ty możesz dokończyć cały rozdział, skoro ona nie może". Otóż to jest już bardziej skomplikowane, i nie będę Wam tego tłumaczyć. Po prostu musicie mieć świadomość, że nie mogę :)
Pozdrawiam.
~Klaudia xx.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Birthday!

Dzisiaj urodzinki obchodzi nasza ukochana bloggerka- Jula, sooooł...
Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!
Więc, zarówno w moim imieniu jak i reszty naszej rodzinki, chciałabym życzyć Ci tego, byś spotkała tych cudownych chłopaków i byśmy ustawiły ich na M&G tak, jak chcemy :D I żeby zawsze towarzyszyło Ci szczęście i najważniejsze... upojnych nocy z Horankiem! (If u know what I mean) :*** <3

~Twoja Klaudia xoxo.


Haha, tak wiem. Jestem miszczem painta. ^^

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 25 xoxo.

Rozdział 25

*Oczami Harry’ego*
Od razu widać, że imprezy to klimaty Alice. Praktycznie już od samego wejścia pociągnęła mnie na sam środek parkietu. Wszyscy obecni tu faceci rozbierali ją wzrokiem. Wkurzyłem się, ale nie chciałem psuć atmosfery. Było świetnie, aż do pewnego momentu, kiedy to podszedł do nas, a raczej do niej jakiś typek.
-Cześć pjęęękna! Zaebiście tańczysz, mam na ciebie ochotę!- rzucił w jej kierunku. Alice przyłożyła mu z liścia, a ja cicho zachichotałem. Ale to go nie odstraszyło. W sekundzie zmaterializował się przy mojej dziewczynie i próbował ją dotykać. Tego było już za wiele. Nie pozwolę, żeby jakiś chujek podbijał do Alice. Popchnąłem go na ścianę i zacząłem nawalać z pięści w twarz. Stróżka krwi popłynęła z jego nozdrzy.
-Harry! Już wystarczy, stop!- krzyknęła blondynka. Cofnąłem się od niego o krok i dałem drogę ucieczki. Gościu bez wahania zwiał.
-Harry, co w ciebie wstąpiło?!- zapytała z wyrzutami. Zauważyłem, że część ludzi bacznie nam się przygląda. Spojrzałem tylko na nią, nadal kipiąc złością i odszedłem w stronę baru. Dziewczyna cały czas tam stała. Sama. Nie chciałem jej zostawiać, ale myśl o tym, że on… że mógłby zrobić jej krzywdę była nie do wytrzymania. Potrzebowałem alkoholu, by się trochę ogarnąć i o tym zapomnieć. Właśnie sączyłem trzeciego drinka, kiedy ktoś niepewnie położył dłoń na moim ramieniu. Alice. Wszędzie bym ją poznał.
-Przepraszam…po prostu…- zacząłem się tłumaczyć, ale ona mi przerwała
-Rozumiem… bynajmniej staram się zrozumieć. Poradziłabym sobie.
-Nie wiesz co mówisz. Nie dałabyś mu rady, a gdyby coś ci się stało ja bym sobie nie darował. Nie mogę się stracić, bo…- po raz kolejny tego wieczoru nie dane było mi dokończyć, bo Alice zamknęła moje usta długim pocałunkiem.
-Nie chcę żebyś odeszła.- powiedziałem.
-To nie pozwól mi odejść.- wyszeptała.
-Nigdy.- powiedziałem i położyłem dłonie na jej talii. Nasze czoła teraz się stykały, a w oczach widziałem małe iskierki. Pocałowałem ją w czoło i pociągnąłem na parkiet. Akurat puścili coś wolniejszego. http://www.youtube.com/watch?v=rDqoIhiUJp4 Zarzuciła swoje drobne ręce na moją szyję i wtuliła się we mnie. Ja również ją objąłem i zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Przetańczyliśmy tak z kilkanaście piosenek.
-Idę po drinka.- powiedziałem jej na ucho, przygryzając je przy okazji.
-Ja też.- odpowiedziała ze śmiechem. Dziewczyna wypiła jedynie dwa, lecz tyle jej wystarczyło, by zaczęła się chwiać. Wziąłem swój niedopity napój i poprowadziłem ją na kanapę. Czułem, że i mi ilość alkoholu w żyłach daje o sobie znaki. Nagle Alice gwałtownie wstała.
-Zatańcz ze mną.- poprosiła.
-Zatańcz dla mnie.- powiedziałem, ale wątpiłem, że to zrobi. Dziewczyna bez wahania wstąpiła w tłum ludzi, nie tracąc przy tym kontaktu wzrokowego ze mną. Poruszała biodrami w rytm muzyki, a ja przy niej traciłem wszystkie zmysły. Ruszyłem w jej stronę, przyciskając do siebie i zachłannie całując. To zajęcie nigdy mi się nie znudzi. Podniosłem ją, a ona oplotła swoje nogi wokół moich bioder. Tkwiliśmy w tej pozycji i całowaliśmy się, nie zwracając na ludzi wokół nas. Promile wzięły górę i chcąc nie chcąc odczuwałem coraz to większe pożądanie w jej kierunku. Postawiłem ją na podłodze i pociągnąłem w stronę holu. Przywarłem ją do ściany swoim ciałem. Bardzo jej pragnąłem. Drobnymi dłońmi błądziła po moich plecach.
*Oczami Alice*
Dłońmi błądziłam po jego plecach, podczas gdy on składał pocałunki na mojej szyi. Dobrze wiedział, że to mój słaby punkt. Że to uwielbiam. Chwila. Ja jestem pijana. On też. Nie oddam mu się, nie jestem jeszcze gotowa.
-Harry, przestań…- poprosiłam, ale nie posłuchał. –Harry, nie!- powiedziałam i lekko go odepchnęłam by zwiększyć dystans między nami. On, jakby wyrwany z transu, nie wiedział co się dzieje. Spojrzał na mnie tylko swoimi zielonymi oczami, żądając odpowiedzi. Było mi głupio, sprowokowałam go. Szybko cofnęłam się do wyjścia i wyszłam na ulicę, by trochę odetchnąć. Nie minęła chwila, a on stał tuż obok mnie.
-Chcesz już wrócić?- zapytał. Na potwierdzenie skinęłam głową. Chłopak zadzwonił po taksówkę, a gdy przyjechała Harry otworzył przede mną drzwi bym weszła, po czym sam zrobił to samo. Podróż trwała 10 minut. Po wejściu do domu zauważyliśmy, że wszyscy już śpią. Było pewnie już po trzeciej. Harry nawet na mnie nie spojrzał, kiedy szedł po schodach w stronę naszej sypialni. Poszłam za nim i zobaczyłam, że siedzi na krawędzi łóżka, zupełnie nieobecny. Stanęłam przed nim i patrzyłam dopóki sam nie podniósł na mnie swojego wzroku. Blado się uśmiechnęłam i usiadłam obok.
-Przepraszam cię… ja nie jestem jeszcze gotowa.- oznajmiłam mu.
-Rozumiem… bynajmniej staram się zrozumieć.- powiedział z uśmieszkiem.
-To byłby mój pierwszy raz, i po prostu chcę być tego pewna. Wiem, że to ty jesteś tym odpowiednim, ale ja się jeszcze nie czuję na siłach.
-Kochanie… jesteś dla mnie wszystkim i będę czekał tyle ile trzeba. Kocham cię.-powiedział i objął mnie swoim silnym ramieniem. Zmęczeni wrażeniami dzisiejszej nocy jak na zawołanie położyliśmy się do łóżka. Zanim zasnęłam, wtuliłam się w jego tors, by czuć się bezpieczna. Obydwoje usnęliśmy po niedługim czasie.
*Oczami Sophie*
Poczułam na twarzy czyjeś pocałunki. Uśmiechnęłam się szeroko, bo wiedziałam do kogo należą te usta. Do mojego Niallera. Otworzyłam oczy i rzeczywiście go ujrzałam. Jak zawsze, witał mnie swoim uśmiechem.
-Uważam, że powinnaś jej o tym powiedzieć.- zaczął poważnie.
-Myślisz?
-Jak najbardziej. Jeśli chcesz, mogę pójść z tobą.
-Nie, lepiej jeśli zajmiesz się na ten czas Hazzą.- odpowiedziałam.
-Jasne, kochanie.
Po krótkiej dyskusji obydwoje zwlekliśmy się z łożka i ruszyliśmy w stronę pokoju Alice i Styles’a. Zastaliśmy ich całujących się ze sobą, więc głośno odchrząknęłam.
-Chyba wam nie przeszkodziliśmy?- spytał Niall. Harry właśnie zabijał go wzrokiem. –A tak na poważnie Harry, musimy pogadać. Chodź na korytarz. Loczek leniwie opuścił Alice i wyszedł.
-Hej, mam ci coś do powiedzenia. Tylko proszę, nie bądź zła, nie mogłam ci wcześniej powiedzieć. Serio, to nie ode mnie zależało.
-Dobra, mów!- powiedziała zniecierpliwiona Alice.
-Uh, no dobra, więc… twoi rodzice i moi pomyśleli, że skoro Zayn mieszka w Londynie to dobrze by było, gdybyście mieszkali w tym samym mieście…na tej samej ulicy…obok. I ja i ty. I nasi rodzice.- w miarę tego co mówiłam, blondynka robiła coraz bardziej zdziwioną minę. Przez chwilę się nie odzywała i nie wiedziałam czy zaraz się na mnie nie rzuci, bo tak długo to przed nią ukrywałam. Po chwili moja przyjaciółka ocknęła się i zaczęła piszczeć i skakać po całym pokoju jak wariatka. Cieszyłam się, że nie jest zła. Dosłownie sekundę po jej reakcji usłyszałyśmy okrzyk radości wydobywający się z ust Hazzy. Wbiegł do pokoju i wziął Alice na ręce składając jej przy tym miliony buziaków. Wyglądali jakby obydwoje uciekli z wariatkowa.
-Powiedziałeś mu?- spytałam Horana.
-Nie! To znaczy, nie do końca… tak jakby podsłuchiwaliśmy.- powiedział zakłopotany.
-Ej!- krzyknęłam.
-I tak wiem, że nie jesteś zła.- powiedział pewnym siebie tonem i przerzucił sobie mnie przez ramię.
-Co ty wyprawiasz?!- zaczęłam krzyczeć, uderzając w jego plecy.
-Puszczę cię, jeśli potwierdzisz, że nie jesteś na mnie zła.- och, on śmie stawiać mi warunki? Ale to prawda, nie potrafię się na niego długo gniewać.
-Nie jestem.- po tych słowach mnie puścił, a ja go pocałowałam. Nagle ktoś głośno odchrząknął. To była Alice.
-Chyba wam nie przeszkodziliśmy?- powiedział rozbawiony Harry.
-Sophie… ale jak? Gdzie będziemy mieszkać?- zapytała blondynka.
-Widzisz ten dom obok? To jest bliźniak i tam będziecie mieszkały.- nagle do rozmowy wtrącił się Zayn.
-Ten po lewo?- upewniła się Alice. –Rany, on jest cudowny!
*Oczami Harry’ego*
To było coś niesamowitego. Dziewczyna moich marzeń na zawsze ze mną. Tuż obok mnie. Ta radość, która teraz gościła w jej oczach…
Gdy już wszyscy opuścili nasz pokój, Alice podeszła do mnie i się przytuliła. Pocałowałem ją w nosek i powiedziałem:

-Widzisz? Nie pozwoliłem ci odejść.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witamy, drogie direcionerki!
Z ogromną radością oznajmiamy Wam, iż oto rozdział 25! Co drogie panienki o nim sądzą?
Haha, dobra koniec tej gadki. :D
Ten rozdział dedykujemy naszej przyjaciółce Karoli z okazji imprezy urodzinowej :*
Ale nie jesteśmy pewne czy wszystkie czytacie nasze notki pod rozdziałem, więc prosimy każdą osobą, by na końcu komentarza napisała "PN".
Pozdrawiamy,
~Klaudia & Jula xx.

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 24 ! :*

Rozdział 24



*Oczami Sophie*
Zdążyliśmy wjechać na parking McDonald’a, a Niall od razu wyskoczył z auta, rzucając się kierunku restauracji. Tak na marginesie, jak to wszystko w ogóle w sobie mieści? No nie ważne… Każdy z nas wysiadł z samochodu i podążył za Niall’em. Szybko go odnalazłam i stanęłam obok, przytulając się.
-Na co masz ochotę skrabie?- zapytał
-Hm…na ciebie.- zaśmiałam się. –A tak serio, to wystarczą mi małe frytki.
-Ha, ha, ha. Ok, czyli zestaw powiększony.
-Niall, małe frytki tyko i wyłącznie.- zaprotestowałam.
-Mhm, idź zająć nam miejsce.
Nie odzywając się pociągnęłam ze sobą Alice poszłyśmy do lepszego wolnego stolika.
-To…jak tam z Harrym?- zaczęłam temat.
-Jest… fantastycznie. Ale myślę, że to dobrze, że go trochę przetrzymałam.- powiedziała ze śmiechem. Chciałam coś dopowiedzieć, ale przyszła nasza gromadka dzieciaków.
-Alice, tobie na pewno wystarczy sam lód? Nie chcesz czegoś więcej?- zapytał Harry.
-Nie, serio.-odpowiedziała blondynka ze śmiechem. Ma dziś świetny humor…
-Niall! Czemu ty nie możesz być taki uległy?- zapytałam z wyrzutami.
-Ale co?
-Ja chciałam same frytki, a tymi zamówiłeś jakiś zestaw powiększony, no ludzie. Kto to zje?
I w tym momencie cały zespół podniósł ręce… no tak, można się było tego spodziewać.
-Mamy jeszcze jakieś plany na dziś? – rzucił Zayn niby od niechcenia.
-A co, umówiłeś się z Perrie? Ja nie wiem co taka fajna dziewczyna widzi w takim… czymś.-oznajmiła Alice i zmierzyła go wzrokiem. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Malik zmarszczył brwi i odpowiedział:
-Ja nie wiem co mój najlepszy kumpel widzi w… czymś co podobno nazywa się dziewczyną.
-Chyba nikt ci dawno nie przywalił co?
-Haha. No tak, sądząc po twojej twarzy ty wiele razy oberwałaś. A nie, jednak nie. Taka się urodziłaś.
W tym momencie Alice zerwała się z miejsca i rzuciła na swojego brata. W pierwszej chwili byliśmy sparaliżowani przez ich zachowanie, ale Harry szybko się ocknął i odciągnął ją od niego.
-Kochanie, wiesz…jesteśmy w miejscu publicznym. –wyszeptał.
-Ale to on zaczął!- powiedziała na swoją obronę.
-Nie do końca…
-Ach, tak? Czyli to wszystko moja wina?
-Nie! Obydwoje jesteście winni i tyle. A teraz uspokójcie się i choć przez moment zachowujcie jak cywilizowani ludzie.- rozkazał Hazza.
Ugh, czy z nimi można się gdziekolwiek pokazać? Ku nam zaczął zmierzać kelner, a Niall zaczął się na niego dziwnie patrzeć. Spojrzał na tacę i rozpoczęła się kolejna awantura.
-Ale ja bardzo przepraszam, co to ma być?- spytał blondyn wskazując na zamówienie.
-E… jedzenie?- odpowiedział niepewnie chłopak.
-Tak, ale ja mam na myśli zamówienie numer 69!
Aha, chodziło mu o moje zamówienie. Uniosłam lekko głowę i zauważyłam, że przyniósł mi tylko te frytki, które chciałam. Czyli musiał usłyszeć naszą sprzeczkę… chyba wszyscy ją słyszeli. Niall natomiast nie miał zamiaru odpuścić. Przy każdej jego wypowiedzi ja tłumiłam w sobie śmiech. Żeby robić awanturę o takie byle co?
-Ale dlaczego tu są frytki? Ja nie to zamawiałem i…
-Ale ta dziewczyna chciała frytki!- zaczął bronić się kelner.
-Nie przerywaj mi! Kontynuując, czy zdajesz sobie sprawę ze swojego czynu? Chcesz, by ta piękna istota się zagłodziła?
-Niall, serio nie musisz…- powiedziałam próbując oszczędzić nam wstydu, ale to chyba niemożliwe, bo każdy się na nas gapił…
-Kochanie, ja to załatwię.
-Dobra, starczy!- wtrącił wkurzony Liam
-Nie, ja żądam zwrotu pieniędzy!- zaprotestował Horan.
Ja zwariuję. W tym momencie wstałam i powiedziałam jak najspokojniej potrafiłam:
-Niall. Ja od samego początku chciałam tylko te głupie frytki. I czemu obwiniasz tego chłopaka? On tylko przynosi jedzenie!
-Ugh, to czemu nie powiedziałaś mi tego od razu?- nie no, ja się chyba przesłyszałam. – Sorry kolego. Widzisz jak to jest z tymi dziewczynami…
Chłopak spojrzał jedynie na nas jak na kretynów, położył jedzenie na stół i szybko odszedł.
-Nigdy więcej nigdzie z wami nie jadę.- wtrąciła Alice.
-Mam przypomnieć, co ty przed chwilą odwalałaś?- odezwał się Louis.
Wreszcie nasz pobyt tam dobiegł końca i mogliśmy wrócić do domu. Co za wstyd…
*Oczami Niall’a*
Po powrocie do domu każdy udał się do swojego pokoju. Z tego co wiem, Zayn i Louis szykowali się do wyjścia z dziewczynami. Reszta zostaje w domu. Za 2 tygodnie koniec wakacji… czy to oznacza, że dziewczyny wyjadą? Jak ja przeżyję bez Sophie? Przecież nie możemy się rozstać.
-Niall, o czym tak myślisz?- spytała brunetka
-O tym, że niedługo koniec wakacji… a wy przecież nie mieszkacie w Londynie. Za bardzo cię kocham, żeby pozwolić ci odejść.
-Ja też cię kocham przecież wiesz.
Kończąc zdanie Sophie usiadła obok mnie i pocałowała.
-Nie mogę patrzeć jak to przeżywasz. Powiem ci coś, ale w tajemnicy, ok?
-Jasne, możesz mi zaufać.- odpowiedziałem.
Kiedy usłyszałem to, co powiedziała mi Sophie, byłem w szoku.
*Oczami Harry’ego*
-Haha, niezła akcja była dziś no nie?- zagadnęła mnie Alice.
-Och, mówisz o tym jak przy wszystkich rzuciłaś się na Zayn’a?
-Nie głupku, chodziło mi o Horan’a.
-Aaa, o to. Przyzwyczailiśmy się. –odpowiedziałem ze śmiechem.
-Too…on często odwala takie akcje?- spytała Alice ze zdziwieniem.
-Zdarza się. Hm… a co ty na to, żebyśmy poszli na imprezę? Tylko we dwoje?
-Mmm, chętnie. Ale daj mi godzinkę.- powiedziała i dała całusa zmierzając do łazienki. Postanowiłem, że zrobię to samo. Wyjąłem jeansy, koszulę w kratę i jakiś t-shirt, po czym poszedłem do łazienki piętro niżej. Myślę, że uwinąłem się w jakieś 20 minut. Na moją dziewczynę czekałem jeszcze pół godziny. Ale opłacało się czekać, bo efekt był niesamowity. Stałem przy lustrze. Kiedy blondynka podeszła do mnie i się przytuliła. Spojrzałem na nasze odbicie i stwierdziłem, że bardzo do siebie pasujemy. Ona w moich ramionach jest taka drobna. Cieszę się, że ją mam.
-To co, idziemy?- zapytałem,
-No jasne.
Pomyślałem, że się przejdziemy, bo klub był niedaleko. Rozmawialiśmy na różnie tematy, ale cały czas miałem w głowie to, że ona… że niedługo wyjedzie. Lecz go nie poruszałem, bo nie chciałem psuć tej atmosfery. Wchodząc do klubu cały czas trzymałem ją za rękę, tak jakby zaraz miała mi uciec. Na szczęście muzyka przygasiła wszystkie moje i mam nadzieję, że i Alice zmartwienia.
 -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przedstawiamy rozdział 24!
Może być (: ? Liczmy na opinie wyrażone w postaci komentarzy.
I tak, zdajemy sobie sprawę, że ten rozdział nie zalicza się do najlepszych, ale wakacje i lenistwo dają nam się we znaki :<
~Klaudia & Jula xx.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 23.! ;*


Rozdział 23

*Oczami Alice*

-Harry, ja nie chcę wyjeżdżać…- powiedziałam po chwili ciszy. Podobało mi się w Londynie. Bardzo nie chciałam stąd wyjeżdżać. Do tego jeszcze związałam się dopiero z Harrym. Nie chce się z nim rozstawać. Dopiero co się zeszliśmy. Porozmawiałabym z mamą, ale coś słabo to widzę, żeby się zgodziła. Poza tym nie mam tutaj mieszkania. Gdzie bym mieszkała.? Nie możemy z Sophie tak obciążać chłopaków…
- Też nie chce żebyś wyjeżdżała, kochanie.- Nagle z zamyśleń wyrwał mnie głos Hazzy. Oparł głowę o moją głowę i wtedy właśnie przeszedł mnie dreszczyk. Chyba to poczuł, bo objął swoją ręką moją talie. Uśmiechnęłam się pod nosem na ten gest.
- Już jesteśmy na miejscu.!- krzyknął Liam wysiadając jako pierwszy. Wszyscy wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę Aquaparku.  Już z daleka można było zauważyć grupkę dzieciaków zjeżdżających ze zjeżdżalni. O nie tylko nie to. Ja z tego nie zjadę… Mam lęk wysokości.!

*Oczami Harry’ego*

Złapałem Alice za rękę i ruszyliśmy do drzwi budynku.  Podeszliśmy do kasy i zapłaciłem za nas wszystkich . Rozdałem każdemu po kluczyku do szatni. Musieliśmy się rozdzielić z dziewczynami.
- Dobra to spotykamy się już na basenach.- powiedziałem. Dziewczyny tylko przytaknęły i poszły do szatni. Po ogólnym ogarnięciu wyszliśmy z chłopakami na baseny. Od razu wypatrzyłem je w basenie. Stały i o czymś rozmawiały. Podszedłem od tyłu objąłem blondynkę w talii i pocałowałem w policzek.
- Nie mogę się przyzwyczaić do tego, że jesteście już parą. – powiedziała po chwili Sophie przyglądając się nam.
- Nie dziwie ci się to dopiero pierwszy dzień. – powiedziała Alice śmiejąc się.
- Jak tak można pływać beze mnie.?- wtrącił się Niall.
- Nikt ci nie bronił podejść, skarbie. – odpowiedziała mu szatynka. Siedzieliśmy w 4 trochę czasu w basenie, kiedy blondyn oznajmił, że idą do baru na górze. Mi w sumie też już się nie chciało siedzieć w basenie, więc wpadłem na pewien pomysł.
- Alice idziemy na tą najwyższą zjeżdżalnie.?- zapytałem wskazując w jej stronę.
- Na głowę upadłeś.? Nigdy w życiu.
- No nie daj się prosić. To nic strasznego. Możemy zjechać razem.
- Ja mam lęk wysokości, idioto.!
- No to właśnie masz okazje go przełamać. Chodź albo cię do tego zmuszę.!
- Ooo. Czyżbyś śmiał mi grozić.? – powiedziała podnosząc jedną brew do góry.
- Jeśli tak to nazywasz to… Tak.! – powiedziałem po czym zarzuciłem ją sobie przez ramie i ruszyłem w stronę zjeżdżalni. Chciała się wyrwać, ale coś jej to nie wychodziło. Weszliśmy po schodach i zmierzaliśmy w stronę obiektu.

*Oczami Alice*

Nie no on sobie chyba żartuje.!? Ja się boje zjechać z tej cholernej zjeżdżalni. Nie dość, że jest strasznie wysoka to jeszcze wygląda jak pionowa ściana ociekająca wodą. Harry w końcu puścił mnie na ziemie.
- Cholera Harry ja się boję.!- krzyknęłam.
- Nie bój się jesteś ze mną. – powiedział i objął mnie opiekuńczo ramieniem.
                                                       …*…
Teraz była nasza kolej. Powoli usiadłam na początku zjeżdżalni, a Hazza usiadł za mną obejmując mnie ramieniem. Czekaliśmy tylko na zaświecenie się zielonego światła. Mam nadzieje, że wyjdę z tego żywo… Po chwili światło się zapaliło i chłopak odepchnął nas. Na początku jechaliśmy powoli przed siebie, aż nagle zauważyłam, że tuż przed nami jest ten gigantyczny spadek. Mocniej przytuliłam chłopaka i czekałam, na przypływ adrenaliny w moim organizmie. Spadek dał po sobie znaki. Lecieliśmy w dół razem z wodą. Zaczęłam krzyczeć , choć mogę przyznać, że wydawało mi się to straszniejsze jak wchodziliśmy po schodach. Harry za to był chyba strasznie przerażony, bo ściskał mnie tak, że nie miałam prawie powietrza i darł się jakby go ze skóry obdzierali. Zjeżdżalnia w końcu dobiegła końca. Wstałam i podeszłam do wyjścia, kiedy nagle odezwał się lokers.
- Alice przepraszam, że zabrałem cię na tą zjeżdżalnie. Nie wiedziałem, że będzie na niej tak strasznie. – zaczął się tłumaczyć. Nic nie odpowiedziałam tylko spojrzałam się na niego i wybuchłam  śmiechem.
- Z czego się śmiejesz.?- zapytał zdezorientowany.
- Ta zjeżdżalnia nie była wcale taka straszna. Po co mnie na nią zabrałeś, skoro bałeś się jej bardziej niż ja.? – powiedziałam ledwo powstrzymując się od kolejnego ataku śmiechu.
- Wcale się nie bałem.!
- Nie wcale tylko darłeś się gorzej niż dziewczyna.!
- To dla efektu.!
- No na pewno,  już ci wierzę kochanie. – powiedziałam i pocałowałam go.
                                       …*…
Odnaleźliśmy wszystkich i poszliśmy się przebrać. Wyszliśmy z Aquaparku i wsiedliśmy do samochodu.
- Jedziemy coś zjeść.? – zaproponował Zayn.
- Moglibyśmy, bo jestem głodna i Harry chyba też z tego strachu…- powiedziałam i znowu wybuchłam śmiechem. Loczek się nie odezwał tylko szturchnął mnie lekko łokciem. Dojechaliśmy na miejsce i poszliśmy w stronę Mc Donalda.
----------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie skarby.! Chcieliście to macie 23 rozdział. Widzicie nawet pojawił się wcześniej. :D  Mam nadzieje, że wam się spodoba.  Długo mi się go pisało, ale jakoś dałam rade. No to zostawiam go do waszej oceny. Kocham was i pozdrawiam. <3 Przepraszam, że nie jest zbytnio długi, ale nie wiedziałam co jeszcze mam dopisać .  
~Jula xx.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 22!

Rozdział 22
*Oczami Alice*

Postanowiłam to sprawdzić i ruszyłam ku drzwiom… Pociągnęłam za klamkę, a dźwięk nasilał się. Niepewnie szłam dalej,  aż w końcu ujrzałam brązowe loki… Harry’ego! Stał ubrany elegancko, z gitarą w rękach. Patrzył mi w oczy i delikatnie się uśmiechał. Wyglądał… uroczo. Przez chwilę melodia ustała, by za chwilę znów wypłynąć z instrumentu. Nieprzerwanie patrzył mi w oczy, a za moment zaczął śpiewać. I to jak… nogi się pode mną ugięły i miałam ochotę się w niego wtulić. (http://www.youtube.com/watch?v=87wE9lwwSnc) Było tak romantycznie, do czasu. Wpatrując się w niego, nagle zauważyłam coś w krzakach, coś jakby… blond włosy?! Co jest? I w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że Hazza nie potrafi grać na gitarze. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Piosenka się zakończyła, a ja zaczęłam się śmiać. Widziałam, jak patrzy na mnie zdezorientowany. Zeszłam do niego na dół (a raczej do NICH) i szłam w stronę tych podejrzanych krzaków.
-Eee, Alice co ty robisz?- zapytał przestraszony Harry.
-Och, nic takiego. Nie martw się.- odpowiedziałam i posłałam mu uśmieszek. Odgarnęłam gałęzie i co ujrzałam? Przerażonego Horana z gitarą! Odwróciłam się powoli w stronę Styles’a
-Hazziątko, jakiś ty romantyczny. Specjalnie dla mnie nauczyłeś się grać na gitarze.- powiedziałam „słodko”.
-No bo… chciałem, żeby było fajnie. Granie na gitarze działa na dziewczyny.
 -Harry… chodź porozmawiamy w pokoju… sami.-kończąc to zdanie spojrzałam na Niallera.
-J-j-jasne…- powiedział loczek.
*Oczami Harry’ego*
Kurczę… byłem bardzo zestresowany. A co jeśli ona chciała na mnie nakrzyczeć? Co jeśli się wygłupiłem? Może to było niepotrzebne? Weszliśmy do pokoju, a Alice zamknęła drzwi. Usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie. I nastała niezręczna cisza.
-Zrobiło się poważnie, co?- zapytała.
-Uważasz, że się wygłupiłem?
-Nie. To było… urocze.- powiedziała blondynka i niepewnie się uśmiechnęła.
-Wiesz… chciałbym ci coś wyznać.- mówiąc to byłem zestresowany, jak nigdy. –Powiem ci to, co leży mi na sercu od dawna. Ja. Kurde, nigdy nie było mi tak ciężko.
-Harry, mów.- powiedziała patrząc mi głęboko w oczy.
-Dobra… kocham cię. Jak własną mamę! Bardzo chciałbym z tobą być i dłużej już nie wytrzymam. Musisz mi odpowiedzieć. Jasne, możesz powiedzieć, że nie chcesz mnie znać. Zrozumiem. Po prostu daj mi dziś odpowiedź. Teraz.
Ona milczała. Cały czas. Nie potrafiłem odgadnąć żadnych odczuć z jej twarzy. Przysunęła się do mnie i przytuliła. Nie wiedziałem co się dzieje. Co to oznacza?
-Cieszę się, że to powiedziałeś. Muszę ci się przyznać, że od jakiegoś czasu zmagałam się z tym uczuciem. Sama się po sobie dziwię. Nigdy nie pozwalałam, by jakikolwiek chłopak aż tak zawrócił mi w głowie. Dopóki nie pojawiłeś się ty. Ciężko mi to przechodzi przez usta. Nawet bardzo, ale ja…- widziałem, że nie była w stanie się przyznać do tego uczucia. Domyślałem się, że za to co za chwilę zrobię, będę mógł dostać w twarz… po raz kolejny. Dotknąłem jej policzka, patrząc w te czekoladowe oczy. Delikatnie musnąłem usta Alice, a ona odwzajemniła pocałunek. Z każdą chwilą on się pogłębiał. Było tak cudownie… czyli byliśmy razem. Wymarzona dziewczyna. Starałem się o nią tyle czasu, powoli traciłem nadzieje, ale jednak wyszło. Jednak jest moja. Mam nadzieję, że ta miłość potrwa długo i nikt nie będzie w stanie jej zniszczyć. Nie wiem jak długo nasze usta były połączone, ale wiem, że ktoś to przerwał. Kto? Niall. Który dobrze wiedział, że będziemy rozmawiać.
-Ups…- powiedział.
-Niall! Czy ty nie masz nic do roboty?- zapytała lekko podirytowana Alice.
-Ej! Nie krzyczcie na mnie. Ja miałem wam tylko przypomnieć, że za 30 minut jedziemy do AquaParku…- oznajmił tylko i wyszedł.
-O nie! Ja przecież w ogóle nie jestem spakowana.- Alice szybko wstała, wyjęła torbę i zaczęła zbierać potrzebne rzeczy. Ja natomiast nie miałem ochoty tam jechać.
-Harry, ruszaj się!- krzyknęła blondynka.
-Mhm, jesteś moją dziewczyną od paru minut, a już mi rozkazujesz.- powiedziałem obrażony.
-Ja ciebie też. A teraz się zbieraj.- powiedziała i dała mi buziaka w policzek.
No co, musiałem jej posłuchać. Powoli wstałem i zacząłem zbierać potrzebne rzeczy. Uwinąłem się w 5 minut, a Alice cały czas w biegu czegoś szukała. Po chwili usłyszałem odgłos klaksonu, co oznaczało, że mamy już schodzić.
-Alice, wszyscy na ciebie czekają. Znowu. – słusznie zauważyłem.
-Już, jestem gotowa. Idziemy, pospiesz się!
Nie no, bez jaj. Jestem gotowy od dłuższego czasu, a ona mnie pogania? Jak ja z nią wytrzymam te… zaraz. Przecież za 2 tygodnie koniec wakacji! Ona… nie może wyjechać. Bez niej… nawet nie chcę o tym myśleć. Z moich myśli wyrwał mnie jej cudowny głos.
-Hazza, skarbie chodź już, bo teraz to oni czekają na ciebie. – oznajmiła blondynka.
Przygnębiony ruszyłem za moją dziewczyną w stronę samochodu. Wszyscy byli już w aucie. Za kierownicą Louis, a obok niego Liam. Za nimi Zayn, Sophie i Niall, a na tyłach my. Przez całą drogę, myślałem jak ją zatrzymać w Londynie. Ale zaraz sobie przypomniałem, jak Zayn mówi, że ich matka bardzo ją kocha i jak się nią opiekuje. Wątpię, by pozwoliła jej tu zostać na zawsze. Nagle Alice położyła głowę na moim ramieniu, jakby wiedziała o czym myślę.

-Harry, ja nie chcę wyjeżdżać…
----------------------------------------------------------------
Hej Wam! Boże, jak ja tęskniłam. Nawet nie wiecie jak mi głupio, że ostatni rozdział był tak dawno dodany. Już nigdy więcej takich odstępów czasowych, chyba,ze w nagłych przypadkach. Dodanie rozdziału było spowolnione również problemami prywatnymi, ale jakoś dam radę. :)
Ja Was naprawdę rozumiem, ale proszę nie bądźcie już złe... :<
Czekam na opinie! :*
~Klaudia xx.

czwartek, 11 lipca 2013

Przeprosiny.

Hej Wam...
Wiemy, że obiecałyśmy rozdział na poniedziałek, ale mamy z tym problem. Otóż pisalyśmy go, będąc u naszej koleżanki i musiałyśmy go jakoś źle zapisać, ponieważ za każdym razem, gdy chcemy go otworzyć wyskakuje jakiś błąd. Pomyślałyśmy, iż może to wynikać z tego, że nasza koleżanka ma innego Word'a, ale nawet u niej nie możemy go otworzyć. Myślicie pewnie "no, ale przecież możecie teraz napisać nowy rozdział". Tak, w pewnym sensie. Gdyby nie jedna drobnostka. Rozdział zawsze piszemy albo razem albo cały czas się konsultując np. na Facebook'u. Ja natomiast (Klaudia) muszę mieszkać przez jakiś czas u babci na jakimś zadupiu, ponieważ w domu mam remont. Internet chodzi tak słabo, że nie da się włączyć Fb lub chociaż GG i cudem będzie jeśli ta notka się doda... Mam nadzieję, że w przeciągu tygodnia wrócę do swojego miasta i napiszemy ten rozdział. Jeszcze raz, bardzo przepraszamy. :*
Klaudia xx.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 21.

Rozdział 21
*Oczami Alice*
Otworzyłam oczy.  Była 7:20. Harry’ego nie ma… ale nie mogę z tym dłużej czekać. Muszę mu to powiedzieć. Powoli wstałam i ruszyłam w stronę salonu. Może tam jest. Siedział i patrzył w przestrzeń.
-Harry…- zaczęłam niepewnie. –Musimy pogadać.
-Tak?
-Wiesz… ugh, nie wiem jak zacząć. –Myślę, że powinnam ci coś wyznać.
-Co takiego?- powiedział Harry i przybrał poważną minę.
-Dobra… powiem ci prosto z mostu. Jestem gotowa do związku z tobą i.. kocham cię!
-Żartujesz sobie?- powiedział zażenowany.
-Nie… wygłupiłam się, prawda?
-Nie! Ja też cię kocham. Nawet nie wiesz ile na to czekałem.- Styles podszedł do mnie pewnym krokiem i objął w talii. –Chcesz tego?
Pokiwałam twierdząco głową. Harry przybliżył swoje usta do moich. Poczułam jego zapach. W tej chwili bardzo go pragnęłam. I nagle…. Wszystko zaczęło rozmazywać mi się przed oczami. Co jest?
Rozejrzałam się dookoła. Byłam w swoim pokoju. To znaczy, w pokoju Hazzy. A więc to był tylko sen… a myślałam, że mam już wszystko za sobą. Spojrzałam dyskretnie na niego, a on się uśmiechnął. Zaśmiałam się cicho.
-Nie ładnie się tak naśmiewać z ukochanego.- powiedział Harry, otwierając zaspane oczy.
-Osz ty! Udawałeś, że śpisz!- powiedziałam ze śmiechem, rzucając w niego pierwszą lepszą poduszką.
-Siema ruchogołąbki! Chciałem wam tylko oznajmić, że jutro całą ekipą wybieramy się do AquaParku! No, to tyle. Nie przeszkadzam już.- powiedział Horan poruszając brwiami.
-Uuugh. Jak on mnie wkurza!-powiedziała Alice.
Niall szybko zniknął za drzwiami.
-Oh, przestań. Horan w pierwszym zdaniu wywróżył nam tylko przyszłość. Nie rozumiem o co ci chodzi.
-Nam? To na pewno nie jest związane ze mną.- oznajmiłam mu stanowczo.
-Jak to nie?
-Takto. Myślisz, że zdobędziesz mnie tak łatwo?
-Hah, już cię zdobyłem.
-Ta? A niby w jaki sposób?
-No wiesz, leżysz teraz w moim łóżku, więc…
-Bujaj się. Wychodzę frajerze.- rzuciłam w jego stronę, opuszczając powoli pokój.
-Poczekaj! Pogadajmy jeszcze…
-Nie mamy o czym.
-Właśnie, że mamy. Wróć się, bo inaczej pożałujesz!- krzyknął Harry z rozbawieniem. Mhm,  na pewno się go przestraszę. Nie zważając na jego krzyki, zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli już przy stole. Pewnie słyszeli nasze wrzaski. Usiadłam przy reszcie, starając się zachować spokój.
-Alice, słonko… nie zapomniałaś czegoś?- i w tym momencie zbiegł Harry, trzymając moją własność (która nie wiem jakim cudem znalazła się w jego łapskach).
Wszyscy spojrzeli na ową rzecz, a potem na mnie. Z pewnością moja twarz oblała się rumieńcem.
-Styles… skąd ty to masz?!- zapytałam ze wściekłością.
-No jak to? Nie pamiętasz? Zostawiłaś u mnie dzisiejszej nocy.- powiedział, śmiejąc się ironicznie.
-Zabiję cię!- krzyknęłam w jego kierunku i zaczęłam go gonić po całym domu. Pech chyba stał się moim stałym towarzyszem. Hazza potknął się o dywan, a ja oczywiście wyladowałam na nim okrakiem.
-No! Mówiłem, że to ruchogołąbki.- odezwał się pierwszy Niall.
-Nie no, bez jaj. Może nie w miejscu publicznym, co?- powiedział pasiasty.
-Jeśli jeszcze dłużej będę w tym domu, to zwariuję…- powiedziałam zupełnie szczerze.
-No to powodzenia myszko. Zostały jeszcze 3 tygodnie.- odezwał się Harry. W tej chwili zdałam sobie sprawę, że nadal na nim siedzę. W sekundzie się podniosłam i poszłam do kuchni przygotować sobie jakieś śniadanie.
*Oczami Harry’ego*
Wstałem z podłogi i ruszyłem w strone pokoju Niall’a mając nadzieje, że siedzi tam sam.
-Hej Niall jesteś sam?
-Tak. Co chcesz?- zapytał blondyn.
-Zrobiłbyś coś dla mnie ?
-Jasne, czego się nie robi dla kumpla.
-Więc, słuchaj…
Po objaśnieniu wszystkiego, udałem się zadowolony do swojego pokoju z nadzieją, że wszystko pójdzie według planu…
*Oczami Alice*

Przez cały czas, gdy przygotowywałam dla siebie śniadanie, czułam na sobie wzrok obecnych i szepty. Chyba nie mają własnego życia. Nie miałam zamiaru jeść posiłku w ich towarzystwie, więc poszłam do pokoju Hazzy. Nacisnęłam na klamkę i zauważyłam, że w pokoju nie ma nikogo. Usiadłam sobie wygodnie na łóżku i zaczęłam konsumować zrobione przeze mnie tosty. Jadłam i myślałam o dzisiejszym śnie z Harrym w roli głównej… W pewnym momencie do moich uszy dotarła jakaś melodia.  Źródło dźwięku znajdowało się jakby za balkonem. Postanowiłam to sprawdzić i ruszyłam ku drzwiom…

piątek, 14 czerwca 2013

Information ;*


Moi kochani czytelnicy.!!! Zapraszam na bloga, którego właśnie założyłam. Poświęcony on jest robieniem zwiastunów na Wasze blogi. Jeśli potrzebujesz zwiastuna to zapraszam do mnie. Więcej informacji znajdziecie pod tym adresem: http://zwiastuny-julii.blogspot.com/. No to tyle. Dziękuje za uwage. ~Jula xx.

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 20.


Rozdział 20

*Oczami Sophie*
Spanie w namiocie jest naprawdę nie wygodne. Plecy będą bolały mnie chyba przez jakiś miesiąc. Rozsunęłam śpiwór i spojrzałam na Niall’a. Nie spał, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się ukazując swoje białe ząbki.
-Cześć kochanie.- powitał mnie. –Jak się spało?
-Szczerze? Źle… Strasznie bolą mnie plecy.
-Czym się martwisz? Masz u swego boku wyspecjalizowanego masażystę. Rozejrzałam się dookoła i najbliżej mnie leżał Zayn.
-Malik?- zapytałam ze zdziwieniem.
-Twój chłopak!
-Och, wybacz Horanku.- powiedziałam chichocząc. –Ciekawe jak Alice i Harry dogadali się w sprawie tego koca.
-Dogadali się i to bardzo dobrze.- powiedział blondyn patrząc w jakimś kierunku. Podążyłam za jego wzrokiem i spostrzegłam, że koc leży gdzieś na boku, a oni są wtuleni w siebie. To było urocze.
-Wyglądają tak słodko. –powiedziała Perrie. Widocznie musiała się już obudzić.
-Nie tak słodko jak ty.- odrzekł zaspany Zayn. –Was też bolą plecy?
-Mnie tak. Chyba odwołamy dzisiejszą noc pod namiotem?- zapytałam niepewnie, bojąc się odrzucenia mojego pomysłu.
-Jestem jak najbardziej za!- krzyknął mulat. Niall również się zgodził.
-Em… mi to obojętne.- powiedziała Perrie.
-Dzień dobry wszystkim!- wykrzyczał Liam wchodząc do naszego namiotu, a wraz z nim przyszli Danielle, Louis i Eleanor.
-Cicho, bo obudzicie naszą parkę.- powiedziałam.
-Ooo, Harry i Malikowa jeszcze śpią?- zapytał podejrzliwie Louis.
-Jak widać.- wtrącił poirytowany Niall. Tomlinson powoli do nich podszedł i… zaczął po nich skakać. Niewyspana Alice to bardzo wkurzona Alice. Współczuję mu…
-Co jest do cholery?!- wydarła się moja przyjaciółka.
-Louis idioto, powaliło cię?!- krzyknął Styles.
-Nie żyjesz pasiasty.
Alice podniosła się w mgnieniu oka i zaczęła gonić Louisa. Przez jakiś czas biegali po nas wszystkich, ale potem wybiegli z namiotu i gdzieś ich poniosło.
-No Harry, jak było?- zapytał Zayn.
-Ale co?
-Gadałeś z Alice?
-Znaczy… wczoraj przy ognisku chciała mi coś powiedzieć, ale Niall (w tym momencie spojrzał się na niego wrogo) nam przerwał, a potem powiedziała, że pogadamy po powrocie. Także wolałbym już dzisiaj wrócić…
-A właśnie! Liam, co ty na to, byśmy darowali sobie dzisiejszą noc tutaj?
-W sumie to okay. Danielle trochę bolą plecy.
-Mnie i Malik’a właśnie też.- powiedziałam trzymając się za moją obolałą część ciała.
*Oczami Alice*
Miałam dość biegania za tym głupkiem i kiedy zniknął z mojego pola widzenia, zawróciłam. Wchodząc do namiotu nie zauważyłam nikogo. Coś było nie tak… Wyszłam na dwór i rozejrzałam się dokładnie. Auto wciąż stało, a wewnątrz były zapakowane torby. Namiot, w którym spali Liam, Daniele, Eleonor i pasiasty również był spakowany. „Co się dzieje?” To pytanie cały czas chodziło mi po głowie. Byłam sama na środku szczerego pola. Nagle usłyszałam, jak ktoś woła moje imię. Chwila, znałam ten głos. Harry.
-Alice, gdzieś ty była?!- zapytał wkurzony Harry.
-Po prostu chciałam dać nauczkę Tomlinsonowi, ale kiedy go zgubiłam, postanowiła wrócić.
-Wszyscy poszliśmy nad jezioro ostatni raz, bo dzisiaj wyjeżdżamy.
-W takim razie zawołaj wszystkich szybko póki nie ma Louis’a i odjedźmy bez niego!- powiedziałam uradowana.
-Hm, jakby ci to powiedzieć. Kiedy Louis zniknął z twojego pola widzenia, za drzewami zauważył jezioro i nas i ten…
-Co?! Zauważył was wszystkich, a nie pozostawił samą? Co za… ugh!
-Spokojnie, gdy nam to opowiedział poszedłem cię poszukać i znalazłaś się.
-Nie znoszę go. Nie ważne, możemy już iść?
*Oczami Harry’ego*
Szliśmy dobre 20 minut. Z daleka można już było usłyszeć chichoty i wrzaski naszej ekipy.
-Alice… tylko postaraj się nie zabić Louis’a, dobrze?- zapytałem z próbując być poważny, ale nie udało mi się.
-Ale on zachował się jak dupek!
-Wiem, ale ja już mu urządziłem awanturę.
-Och, kochany jesteś.- oznajmiła i dała mi buziaka w policzek. No niestety… tylko w policzek.
-O patrzcie! Zakochańce wracają!- krzyknął Niall na rękach trzymając przemokniętą Sophie.
-Horan, coś ty znowu zrobił moje przyjaciółce?- zapytała Alice. Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem, że wszystkie dziewczyny są mokre.
-Pewnie wrzucił ją do wody. Tak jak reszta.- spostrzegłem.
-No właśnie. Tylko nasza blondyneczka jest sucha.- Rzucił złośliwie Tommo. Po tych słowach od razu zaświtało mi w głowie.
-Hej, musimy pogadać…- powiedziałem do Alice smutnym głosem.
-Co się stało?- zapytała lekko przerażona. Wykorzystałem okazję i szybko chwyciłem ją w pasie, unosząc do góry. Chyba zorientowała się o co chodzi, bo zaczęła się szarpać.
-Kochana, dobrze wiesz, że jestem silniejszy. Wbiegłem do wody i już miałem ją upuścić, ale w ostatnim momencie potknąłem się i oboje wpadliśmy do wody. Wtedy stało się coś niesamowitego. Alice sama z siebie zaczęła mnie całować. To było… woah.

Wynurzyliśmy się jedynie z powodu braku tchu. Spojrzałem na nią pytająco, a ona zaśmiała się i zaczęła odpływać w innym kierunku. Ta dziewczyna doprowadza mnie do szaleństwa. Wiem, że mówiłem to miliony razy, ale nie potrafię się powstrzymać.
-Gromada, zbieramy się! Musimy się jeszcze przebrać, a lepiej byśmy odjechali przed zmrokiem. –zarządził Liam. Wzrokiem szukałem Alice, ale nigdzie jej nie było. Przeraziłem się i coraz bardziej nerwowo rozglądałem. Blondynka nagle pojawiła się za mną i objęła. Ja wziąłem ją na ręce i ruszyłem ku brzegu. Wszyscy już czekali. Zresztą jak zawsze. Trochę czasu nam zajęło (a raczej dziewczynom) przebranie się. Gdy były już gotowe, wsiedliśmy do aut. Tym razem nie zgubiliśmy Payn’a i pojechaliśmy dobrze. Do czasu. Zabrakło nam paliwa. Zarówno w jednym jak i drugim pojeździe. Było około 21, a do najbliższej stacji benzynowej 5 kilometrów. Na resztkach paliwa zjechaliśmy na pobocze, natomiast samochód Liam’a musieliśmy popchnąć. Jako że Zayn i Niall nic nie robili, na nich wypadło pójście po paliwo. Czekaliśmy na nich ponad trzy godziny. Wrócili rozbawieni, jakby nie zdawali sobie sprawy z tego, że na nich czekamy. Wyszedłem żeby ich ochrzanić i już z dala można było czuć od nich alkohol.
-Jesteście nieodpowiedzialnymi idiotami, wiecie? Macie coś dla nas?!- zapytałem z wyrzutami.
-Sorry, nie było więcej…- mówił ledwo trzymający się Zayn. Niall chyba był troszeczkę bardziej trzeźwy. Wlaliśmy paliwo do samochodów i ruszyliśmy dalej. Po drodze musieliśmy zatrzymać się na postój, bo ani Liam, ani ja nie byliśmy w stanie dalej prowadzić. Dziewczyny nie miały prawa jazdy, Zayn i Niall byli spici, a Louis… lenistwo lvl. max. Pobudka nastąpiła po 6 i pojechaliśmy dalej. Kiedy dojechaliśmy do domu, zostawiliśmy wszystkie bagaże w aucie i rzuciliśmy się każdy na własne łóżko. Ja osobiście byłem bardzo zmęczony tą wycieczką. Choć, nie zaprzeczę, że było mega.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siema, miśki!
Oto rozdział 20, po baaardzo długiej przerwie.
Wiemy, że rozdział miał pojawić się w piątek, ale ciężko było nam się zabrać do pisania. Ale najważniejsze, że się pojawił...choć w sumie nie. Najważniejsze jest to, czy Wam się podoba? :*
Pozdrawiamy,
~Klaudia & Jula xx.

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 19. :*


Rozdział 19

*Oczami Harry’ego*
-A co z jedzeniem?- spytał Niall.
-Już kupiliśmy.- odpowiedziała Danielle, przytulając się do Liama.
Niall, Sophie, Perrie i Zayn, rzucili się w stronę auta po śpiwory. Nie rozumiem, po co oni się tak spieszą skoro dla wszystkich wys… co jest? Czemu już nie ma śpiworów?!
-Ej, chyba zapomnieliście o dwóch.- powiedziałem.
-Oj, faktycznie. Ale mam dla was koc.- powiedział BooBear.
-Dla nas? A jakiś chłopak nie może mi oddac?- zbulwersowała się Alice.
-Nie!- krzyknęli wszyscy tu obecni „mężczyźni”.
-Ups. Jaka szkoda…- powiedział Tommo.
-Piąteczka!- krzyknąłem w stronę Louis’a. –Nie to, że ja byłem z nim w tym spisku, ja tylko…
-Nie tłumacz się już. Tylko, żebyś sobie nie myślał- ja śpię pod kocem.- powiedziała.
-Mhm, zastanowię się. O, Liam rozpalił ognisko, chodźmy.- szybko zmieniłem temat, by uniknąc kolejnej awantury.
Ognisko się paliło, a dookoła były dwa leżące pnie drzew. Jeden był całkowicie zajęty przez Perrie i Zayn’a, Niall’a i Sophie, Liam’a i Danielle. Na drugim siedział Louis i Eleanor. Zgadaywałem, że to, iż Alice będzie siedziała koło Louis’a nie będzie wróżyło niczego dobrego. Zajęliśmy wolne miejsca i tak jak sądziłem, mina Alice była mocno skwaszona. Trudna z niej dziewczyna. Naprawdę nigdy nie czułem czegoś takiego… Przez to co ona ze mną robi nie poznaję samego siebie. Czy to ta jedyna?
-Harry, chcesz te piankę czy nie?!- krzyknęła blondyna.
-E… tak.
-Co ty taki nieobecny?
-Myślałem.
-Nad czym?- kolejne pytanie popłynęło z jej słodkich ust.
-Nad tobą. O tobie.
-Harry, ja… muszę ci coś po…
-Ej, Alice możemy pogadac?- zaczepił ją Niall.
-Cholera, w takim momencie?!- wkurzyłem się.
-Styles, a skąd wiesz co chciałam powiedziec?- zapytała i uśmiechnęła się zadziornie. Ta dziewczyna jest niemożliwa.- Jasne, że możemy pogadac blondie. Po tych słowach Alice wstała i odeszli gdzieś na bok.
*Oczami Niall’a*
-Słuchaj, bo…- zacząłem.
-No co?
-Czy Sophie wspominała coś o tym, że już nie chce ze mną być…?
-Że co proszę? Człowieku, ona cię kocha nad życie. Cały czas o tobie gada, aż mi jest niedobrze.
-Serio?
-Taaak. I tylko dlatego nam przerwałeś?
-W sumie tak. A o czym tak namiętnie dyskutowaliście?- zapytałem. Chciałbym, żeby byli razem. Bardzo do siebie pasują.
-Nie wiem czy mogę ci powiedziec.- mówiła niepewnie.
-Oczywiście, że możesz.
-No… chciałabym powiedziec Hazzie, że… no wiesz. Ja…
-Kochasz go?
-Chyba tak…- oznajmiła i jakby posmutniała.
-Ej, co się dzieje?- spytałem.
-Nie wiem, czy to byłby udany związek.
-Proste, że tak. Mimo, że tego nie widzisz, jesteście do siebie podobni… Z zachowania oczywiście.- dodałem.
-Nie wiesz, myślałam, że z wyglądu. Dobra, porozmawiam z nim o tym po biwaku.
-Czyli już jutro.- powiedziałem ze śmiechem.
-Horanku, idź już do Sophie, ok.?
-Pędzę.
*Oczami Alice*
Ugh, Niall zawsze znajdzie „dobry” moment. Choc, może to dobrze, że nam przerwał? Może to nie było dobre miejsce na tak poważną rozmowę. Tylko, czy potem zbiorę się na odwagę i mu o tym powiem. Dobra, starczy tych rozmyślań, dołączę do reszty. Kiedy szłam w ich kierunku, zauważyłam, że Niall’a i Sophie już nie ma. Perrie i Zayn oraz Liam i Danielle też gdzieś zniknęli. O nie… wiecie co to oznacza? Że Louis tam siedzi. Jak ja go nie znoszę.
-Wiecie co, ja jestem zmęczona. Już się położe. Dobranoc.- powiedziała Eleanor.- Dobranoc misiu.- pożegnała się z pasiastym i dała mu buziaka w policzek, po czym zniknęła gdzieś w namiocie.
-Ble.- skomentowałam.
-Haha, zazdrościsz.- powiedział Tomlinson.
-Czego niby?
-Miłości.
-Wcale nie. Nie potrzebuję…- w tym momencie spojrzałam się na Hazze.- A z resztą, nie chce mi się z tobą gadac Louis.
-Mi też nie. Spadam dzieciaczki. Miłej nocki.- powiedział i poruszył tymi swoimi obrzydłymi brwiami.
-Jak ty z nim wytrzymujesz?- zapytałam Harry’ego.
-Lata praktyki.- powiedział i zaśmiał się.- Alice, co chciałaś mi wtedy powiedziec?
-E… pogadamy o tym jak wrócimy, dobrze?
-Jasne. Ja już pójdę spac.- oznajmił.
-Harry poczekaj! Na mnie...
Harold przytrzymał mi wejście do namiotu i dodał:
-Na ciebie zawsze. – po czym posłał mi swój zajebisty uśmiech. Mogłabym się budzic obok tego uśmiechu każdego dnia.
-To co robimy z tym kocem?- zapytałam
-No ty pod nim śpisz.
-Ja? Ale ty zmarzniesz.
-Nie martw się mną.
-Nie potrafię… to znaczy, nie chcę, żebyś był przeze mnie chory.
-Ale ja też nie chcę żebyś była chora.
-Harry! Bierz ten koc, bo inaczej będę spała na dworze.- zagroziłam mu.
-Niech ci będzie. Wezmę go.
-Grzeczny chłopak.
Położyliśmy się obok siebie, a Harry zgodnie z obietnicą sam siebie przykrył kocem. Przez jakiś czas próbował mi go oddac, ale na marne. Tak słodko się denerwuje.
*Oczami Harry’ego*
Zasnęła. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nie rozumiem, po co chciała mi oddac ten koc. Teraz sama się trzęsie. Postanowiłem ją okryc. Zrobiłem to delikatnie, ale chyba ją obudziłem. Uśmiechnęła się. A może przez sen? Powoli otworzyła oczy i spojrzała głęboko w moje. Tak, jakbym widział w nich podziękowanie. Podniosła się i dała mi buziaka. Co prawda w policzek, ale i tak była przy tym taka słodka i urocza.
-Dziękuję. –powiedziała.
-Nie ma za co.- szepnąłem jej na ucho i objąłem ją. Jest taka drobna. Nawet przy tym nie protestowała, tylko wtuliła się we mnie. Pocałowałem ją w czoło na dobranoc i obydwoje zasnęliśmy przytuleni do siebie. Tamci rano będą mieli ciekawe miny, gdy nas zobaczą…
 -----------------------------------------------------------------------------------
Hej Wam! <3
Co sądzicie o rozdziale?
Dziękujemy za dużą ilośc komentarzy pod ostatnimi rozdziałami. :* Jesteście niesamowici i dajecie nam dużego kopa. : )
Musimy Wam coś powiedziec. Nie będzie to nic fajnego.
Wyjeżdżamy razem na wycieczkę do Berlina i Tropical Islands, co będzie spowodowane brakiem rozdziałów przez jakiś czas. A dokładniej przez 14 dni. Wiemy, że to bardzo długo. Nam też będzie brakowało pisania i Was. :(
Mamy nadzieję, że nie będziecie miały do nas zbyt dużego żalu…
Pozdrawiamy
~Klaudia & Jula xx.

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 18 xoxo.


Rozdział 18

*Oczami Alice*

-Hazza, to chyba nie jest dobry pomysł.- powiedziałam.
-Ale jedyny. Możemy spróbować.- kończąc to zdanie ruszył w stronę jezdni.
Przypatrywałam się temu wszystkiemu z wielką uwagą. On naprawdę ma zrytą banię. Rozłożył się na środku i jezdni i leżał… W pewnym momencie nadjechał wielki tir, a ja miałam ochotę podbiec do loczka i go stamtąd zabrac, ale on jakby to przewidział i pewnie polecił Zayn’owi, by mnie przytrzymał, bo tak właśnie zrobił. Ciężarówka była coraz bliżej, a ja z każdym jej przybliżeniem bałam się coraz bardziej. Bałam się, że to będzie koniec i… chwila. Przecież ona się zatrzymała. Z pojazdu wysiadł lekko przerażony, starszy mężczyzna. Patrzył niepewnie na chłopaka, ale w końcu odezwał się:
-Ej, żyjesz kolego?
-Nie jestem pewien… boli mnie ręka.- wymamrotał Harry. –Czy mógłby pan zawieśc mnie do szpitala?
-No jasne.
Wykorzystaliśmy to, że oni rozmawiali i władowaliśmy się do ciężarówki. Chwilę czekaliśmy i tir zaraz ruszył. Szczerze mówiąc to tłumiłam w sobie śmiech. Wydaje mi się, że reszta też miała ochotę parsknąc śmiechem. „Harry to niezły aktor”- pomyślałam.
-Chce mi się jeść…- powiedział Niall.
-Kurde, Horan! Ty zawsze o jedzeniu. Mógłbyś raz przystopowac.- odpowiedział mu Zayn.
-Czy ja ci zwracam uwagę, jak ty cały czas osądzasz wysztkich o kradzież swoich głupich lusterek?!
-One nie są głupie! Ty jesteś głupi.
I tak rozpoczęła się III wojna światowa…
-Co tam się dzieje?!- usłyszeliśmy głos kierowcy.
-Kurde, widzicie co narobiliście? Jeśli on się teraz zatrzyma i otworzy te zasrane drzwi to już po nas.- powiedziała wkurzona Perrie. Jakby na złośc samochod się zatrzymał, a drzwi się otworzyły. Przed nimi stał wkurzony facet i Harry.
-Czy to twoi znajomi?- rzucił pytanie w kierunku Hazzy.
-Nie, nie znam ich.
-Dobra, uciekamy na 3.- powiedziałam do nich szeptem.- 1…2…
Niall oczywiście zrobił po swojemu i wybiegł od razu, przewracając naszego kierowcę. My wybiegliśmy od razu za nim i w trakcie biegu pociągnęłam Harry’ego za rękę, który stał w miejscu. Na szczęście szpital był tuż przed nami. Oby był tam telefon. Weszliśmy do budynku i podeszliśmy do recepcji.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- zapytała uprzejma pielęgniarka.
-Eee, bo ja… chyba złamałem rękę.- odpowiedział Harry.
-Mhm, proszę tylko wypełnic kartę swoimi danymi.
-A wie pani, co? Ma pani śliczne oczy.
-Czy ja się przesłyszałam? Harry ją podrywa?!- powiedziałam z oburzeniem.
-Alice, uspokój się. On tylko chce odwrócic jej uwagę.- oznajmiła Sophie.
-Ugh, niech ci będzie.- odpowiedziałam, szukając telefonu.
-Znalazłem!- krzyknął Niall.- Ma ktoś drobne?
-A nie możecie po prostu zagrac tu koncertu?- rzuciłam.
-Harry wziął sobie idiotkę za ukochaną…- powiedział Zayn.
-Zamknij się, ciołku.- powiedziałam.
-Ej, mam drobne.- powiedziała Sophie i wrzuciła je do miejsca na to przeznaczonego. Wykręciłam numer Liam’a i czekałam na sygnał. W końcu usłyszałam jego głos:
- Hallo.?
-Hej to ja, Alice.
- Alice.? Gdzie wy jesteście.?! Dlaczego jeszcze nie przyjechaliście.?
- Mieliśmy mały problem z autem. Później ci opowiem. Podjedźcie do szpitala.- powiedziałam, po czym podałam nazwę.
- Ymm… No okej to będziemy jak najszybciej.- powiedział i się rozłączyliśmy.
- Rozmawiałam z Liamem, niedługo po nas… Ej no gdzie wy jesteście?
Zza drzwi wyszedł Harry.
-Hej Alice. I co?
-Dogadałam się z Paynem i ma po nas przyjechac, ale nigdzie nie widze reszty tych orangutanów.
-Sama jestes orangutanem.- powiedział oburzony Niall.
-Gdzie wy byliście?- zapytałam wkurzona.
-Przejsc się. Nie denerwuj się tak Alice.- powiedziała ze smiechem Sophie.
-Dobra, nie wazne. Liam niedługo tu będzie.- poinformował ich Styles.
-A właśnie, Harry. Jak tam z pielęgniarką?- zadałam mu pytanie.
-Co proszę?
-To co usłyszałeś!
-Nie rozumiem… uciekłem przed nią, bo koniecznie chciała, bym uzupełnił tę głupią kartę, że niby jej to potrzebne do sprawdzenia co z moją ręką. Pewnie po prostu wpadłem jej w oko…
-Em… Harry? Jej naprawdę były potrzebne twoje dane, by sprawdzic co z twoją ręką.- oświeciła go Perrie.
-Aha.
-Styles, nie probuj bym była zazdrosna, bo i tak ci to nie wyjdzie.- oznajmiłam.
-Nie, wcale.- odpowiedział.
-Co proszę?
-To co usłyszałaś!- powiedział lokers ze śmiechem. Czasami mam ochotę go zabic. Nagle do szpitala wparował wkurzony Louis.
-Ile można na was czekac?!
-Ups…- powiedziałam.
-Żadne „ups”. Czekamy na was od 20 minut.
-Dobra pasiasty, wyluzuj.- odpowiedziałam mu i zaczęłam się smiac, zauważając jego minę.
-Harry, niezły masz guścik, nie ma co.
-Mów co chcesz Lou, według mnie, Alice jest zajebista.
Że co on powiedział?! Chyba robię się czerwona…
-Uuu Alice. Widzę, że nasz Harry też ci nie jest obojętny.- powiedział z przekąsem Zayn.
-Możemy już iśc do samochodu?- zmieniłam temat.
-Jasne, haha.- powiedziała Sophie i ruszyliśmy w stronę pojazdu. Cała podróż zleciała nam na rozmowach. Tylko Harry się nie odzywał. Szkoda mi go, bo widzę, że mu na mnie zależy, tylko że ja… ja nie umiem mu tego okazac, choc wiem, ze chciałabym z nim być.
-Alice, żyjesz?- z moich mysli wyrwał mnie głos Perrie.
-Tak.
-O, wróciła do świata żywych.- rzucił Zayn.
-Zaraz otworzę te drzwi i wylecisz!- krzyknęłam.
-Chyba ty.
-Z kim ja żyję…- powiedziała Edwards.
-Codziennie zadaję sobie to pytanie. –powiedziałam.
-Siostrzyczko, ona mówiła o tobie.
-No chyba nie.
-No chyba tak.
-Zamknijcie się wszyscy!- wydarł się Louis, na co ja zaczęłam się smiac jak głupia i przez przypadek chrumknęłam. No nie… to była moja tajemnica, o której wiedziała tylko Sophie i Zayn.
-Haha, ty chrumkasz?!- zapytał Louis.
-Tomlinson, daruj sobie. To jest słodkie.- obronił mnie Harry.
-Słodzisz Styles- powiedział Horan.
-Bo mam komu.
-O, już chyba jesteśmy.- po raz kolejny zmieniłam temat. Wszyscy wyszliśmy z auta i powędrowaliśmy ku rozłożonym namiotom.
-Aaaa, robal!- krzyknęła Sophie i wskoczyła w ramiona Horana.
-Sophie, to normalne, że są tu robaki.- uspokoił ją Niall
-Ale ja nie chce spac sama… chce z toba. Będziesz zabijal robaki w nocy.- powiedziała i dała mu całusa w policzek.
-A właśnie. Nie powiedzieliśmy wam o jednej, malej, malusieńkiej zmianie.- zaczął niepewnie Liam, który wyszedl z namiotu. Własciwie, to czemu nie on po nas przyjechal, tylko Louis?
-O co chodzi?- zapytałam.
-No bo.. każdy. To znaczy prawie każdy ma parę. I będziemy spali w namiotach, tak jak jechaliśmy autem. Czyli w jednym Niall i Sophie, Zayn i Perrie, ty i Harry, a w drugim ja i Danielle, Louis i Eleanor.
-Pytałeś się czy to komukolwiek pasuje?!- spytałam oburzona.
-Niech każdy komu to pasuje podniesie rękę.- polecił Liam.
I wiecie co? Każdy ją podniósł z wyjątkiem mnie.
-Cóż, zostałaś przegłosowana.- oznajmił Liam.- Weźcie śpiwory z bagażnika.
-A co z jedzeniem?- spytał Niall.
-Już kupiliśmy.- odpowiedziała Danielle, przytulając się do Liama.
Niall, Sophie, Perrie i Zayn, rzucili się w stronę auta po śpiwory. Nie rozumiem, po co oni się tak spieszą skoro dla wszystkich wys… co jest? Czemu już nie ma śpiworów?!
-Ej, chyba zapomnieliście o dwóch.- powiedział Hazza.
-Oj, faktycznie. Ale mam dla was koc.- powiedział BooBear.
-Dla nas? A jakiś chłopak nie może mi oddac?
-Nie!- krzyknęli wszyscy tu obecni przedstawiciele płci brzydkiej.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Wam!
Jak tam mija weekend?
Przepraszamy, że rozdział tak późno, ale laptop nam się wyłaczył w trakcie pisania i musiałyśmy nadrobic. :(
Ale dałyśmy radę, bo kto jak nie my? :D
Piszcie, co o nim <rodziale> sądzicie.  :*.
*Jak myślicie, czy w koncu ktorys z chłopakow odda jej swój śpiwór? xd

Pozdrawiamy,
~Jula & Claudia xx.