Przed przeczytaniem koniecznie włączcie tę piosenkę, ponieważ dodaje niesamowitego nastroju wszystkim słowom :) : http://www.youtube.com/watch?v=AByfaYcOm4A
Rozdział 15
*Oczami Alice*
„To co
usłyszałaś. Alice, chcę ciebie.
Potrzebuję cię”. Te słowa krążą mi cały czas po głowie. Może ja go tylko ranię?
On pokazuje jak najlepiej może, że mu się podobam, a ja go zbywam jak
pierwszego lepszego. Nie jest mi obojętny. Mogę to przyznać z pewnością. Nie
wiem dlaczego tak jest, że boję się z nim wiązać jakiekolwiek uczucia. Tak, ja
Alice Malik, jestem zwykłym tchórzem. Najwidoczniej boje się tego, że zdradzi
mnie. Nie chcę przeżywać tego cholernego bólu, serce łamie się na kawałki,
życie traci sens. Jestem podła i dobrze o tym wiem, ale to cała ja. Nic z tym
nie zrobię. Czasami mam takie uczucie, że chce podejść do niego, wtulić się w
jego tors, poczuć smak jego malinowych ust od których nogi mi miękną. Tak
właśnie, on całuje bosko. Nawet nie panuję nad tym, po prostu się rozpływam.
Tylko, że niestety jest też takie „coś” co mnie blokuje. Mój instynkt mówi mi
„Alice nie rozpędzaj się, nie masz pewności, czy nie sprawi ci tego ogromnego
bólu, ta cała prasa może mówić prawdę, że ty będziesz kolejna, z którą się
prześpi i zostawi”. Nienawidzę tej bitwy z myślami. Co ja mam teraz zrobić? To
jest chyba za wcześnie na miłość. Dlaczego on na każdym kroku musi mi psuć tą
myśl? Zachowuje się przy nim jak zwykły dziecior, który nie wie co to jest
wyznawanie uczuć. Chyba powinnam pogadać z Sophie. Tylko, że ona i tak mi nie
pomoże. Będzie mówić, żebym dała Harry’emu szansę. Dlaczego ona tak łatwo
ułożyła sobie życie? To wszystko jest skomplikowane. Życie jest brutalne. Może
powinnam przeprosić lokowatego za moje niesłuszne oskarżenia i to, że psuję mu
życie, które mógłby sobie ułożyć z dużo lepszą dziewczyną. Wszystko byłoby
okay, tylko jest jedno „ale”. To nie było takie proste patrzeć jak on podrywa
tą rudowłosą. Ewidentnie było widać, to że mu się spodobała. Czułam się wtedy
jakby mi ktoś wbijał sztylet w serce. Ogarnęła mnie straszna złość. Nie
kontrolowałam tego co robię. Nie powinnam kłamać, że Harry to mój chłopak. W
końcu skoro mu się podobała powinnam mu dać drogę wolną. Zachowuję się jak
skończona idiotka. Kiedy mi się podoba to mówię, że jest moim chłopakiem. To
jest chore. Muszę do niego pójść i powiedzieć mu, że jeśli podoba mu się ta
cała Kim, to może z nią być i niech na mnie nie zważa. Jak powiedziałam, tak
zrobiłam. Poszłam do pokoju Hazzy, choć teraz to już naszego wspólnego i nagle
się zatrzymałam. Bałam się spojrzeć w jego oczy i powiedzieć mu to... Nie
powiem, zrani mnie to cholernie, ale w końcu muszę dać chłopakowi drogę wolną.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że loczek leży na łóżku jakiś przybity i o
czymś myśli.
- Harry… - zaczęłam nie pewnie
- Co chcesz Alice?- powiedział nawet nie spoglądając na
mnie.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że jeśli podoba ci się ta
su… przepraszam Kim, to możesz z nią być i nie zadręczaj się mną.
-Co ty w ogóle mówisz? Ile ci mogę powtarzać, że nic do niej
nie czuję! Naprawdę nie rozumiesz tego, że kocham tylko ciebie?- wstał i
podszedł do mnie, patrząc mi w oczy.
- Poczekaj… czyli ty jednak coś do mnie czujesz?- powiedział
z iskierką w oczach.
-Nie. CZUŁAM coś do ciebie. Po tym całym incydencie to
wszystko się zmieniło.- Wybiegłam na dwór na ławkę się przewietrzyć. Coś
jeszcze do mnie krzyczał jak wychodziłam, ale odpowiedziałam tylko ”Daj mi
pobyć samej”. Znowu się z nim pokłóciłam. Jak zwykle wszystko spieprzyłam…
*Oczami Harry’ego*
Ja już nie wytrzymuję z tą dziewczyną. Jak to jest, że Niall
ułożył sobie życie, a ja nie mogę? Muszę z nią to wszystko wyjaśnić, na
spokojnie. Ona musi pojąć powagę sytuacji ,w której znaleźliśmy się oboje.
Zszedłem na dół, by jej poszukać. W tym momencie do moich uszu dopłynęła piękna
melodia i… śpiew. Niesamowity zresztą. Dźwięk wydobywał się z fortepianu, co
oznaczało, że ktoś gra na tym instrumencie na naszej altance za domem.
Wyszedłem przez drzwi kuchenne i to, co ujrzałem zdziwiło mnie bardzo. To była
Alice. Nie wiedziałem, że umie tak grać i śpiewać. Była bardzo skupiona.
Podszedłem odrobinę bliżej i rozpoznałem tę piosenkę. Gdy skończyła, zacząłem
bić brawo. Blondyna podskoczyła jak oparzona.
-Ty… cały czas tu byłeś?- zapytała lekko przerażona.
-Niestety nie, ale wystarczająco długo, by stwierdzić, że
masz talent.
-Ee… nic takiego.
-Alice nie uważasz, że musimy to wyjaśnić? Nie możemy
wiecznie uciekać.
-Wiem, tylko że… boję się, że to się kończy jak zawsze. Moim
wybuchem złości. Nie chcę tego.- powiedziała z zupełna szczerością.
-Ja też tego nie chcę. Ale musimy spróbować. Wierzę, że dziś
nam się uda.
-Dobrze, spróbujmy.
-Posłuchaj, ta cała…Kim? Tak, Kim. Ona mi się nie spodobała.
Była zbyt wulgarna. Przysięgam, że z nią nie flirtowałem. Nie zrobiłbym ci
tego.
-Harry, ja… nie wiem czy mogę być pewna tego, co mówisz.
-Rozumiem, to tylko i wyłącznie twoja decyzja. Zastanów
się.- mówiąc to, zacząłem iść w stronę domu. Nagle usłyszałem swoje imię.
Odwróciłem się i zobaczyłem, że Alice stoi tuż przede mną.
-Hazza, wierzę ci. I dziękuję, że cierpliwie na mnie czekasz, choć nie masz
pewności. Oraz, że tak bardzo się starasz. Ale wiem, że ty mnie rozumiesz. Że
wiesz, że potrzebny mi jest czas, aby to wszystko przemyśleć. Nie chcę działać
pochopnie, a potem tego żałować. Ja tylko chcę…
-Alice, spokojnie. Będę na ciebie czekał tyle, ile będzie
trzeba. Bardzo, ale to bardzo mi na tobie zależy, przecież wiesz.
Dziewczyna słysząc moje słowa słodko się uśmiechnęła i
przytuliła do mnie. Mógłbym ją trzymać w swoich objęciach przez całe życie.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Siema.!
Dziękujemy za wszystkie miłe komentarze. Są naprawdę cudowne
i dają nam wenę.
Tylko obserwatorów jest 24, a komentarzy 17. I to w
większości od anonimków (które prosimy o podpisywanie się imieniem ;> ).
W podzięce za te dodające otuchy komentarze rozdział dodajemy dzisiaj! :3
*Zauważyłyście może jakąś zmianę, jeśli chodzi o treść tego
rozdziału?
Pozdrawiamy,
Wasze bloggerki xx.