piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 15 ;**


Przed przeczytaniem koniecznie włączcie tę piosenkę, ponieważ dodaje niesamowitego nastroju wszystkim słowom :) : http://www.youtube.com/watch?v=AByfaYcOm4A



Rozdział 15



*Oczami Alice*

 „To co usłyszałaś.  Alice, chcę ciebie. Potrzebuję cię”. Te słowa krążą mi cały czas po głowie. Może ja go tylko ranię? On pokazuje jak najlepiej może, że mu się podobam, a ja go zbywam jak pierwszego lepszego. Nie jest mi obojętny. Mogę to przyznać z pewnością. Nie wiem dlaczego tak jest, że boję się z nim wiązać jakiekolwiek uczucia. Tak, ja Alice Malik, jestem zwykłym tchórzem. Najwidoczniej boje się tego, że zdradzi mnie. Nie chcę przeżywać tego cholernego bólu, serce łamie się na kawałki, życie traci sens. Jestem podła i dobrze o tym wiem, ale to cała ja. Nic z tym nie zrobię. Czasami mam takie uczucie, że chce podejść do niego, wtulić się w jego tors, poczuć smak jego malinowych ust od których nogi mi miękną. Tak właśnie, on całuje bosko. Nawet nie panuję nad tym, po prostu się rozpływam. Tylko, że niestety jest też takie „coś” co mnie blokuje. Mój instynkt mówi mi „Alice nie rozpędzaj się, nie masz pewności, czy nie sprawi ci tego ogromnego bólu, ta cała prasa może mówić prawdę, że ty będziesz kolejna, z którą się prześpi i zostawi”. Nienawidzę tej bitwy z myślami. Co ja mam teraz zrobić? To jest chyba za wcześnie na miłość. Dlaczego on na każdym kroku musi mi psuć tą myśl? Zachowuje się przy nim jak zwykły dziecior, który nie wie co to jest wyznawanie uczuć. Chyba powinnam pogadać z Sophie. Tylko, że ona i tak mi nie pomoże. Będzie mówić, żebym dała Harry’emu szansę. Dlaczego ona tak łatwo ułożyła sobie życie? To wszystko jest skomplikowane. Życie jest brutalne. Może powinnam przeprosić lokowatego za moje niesłuszne oskarżenia i to, że psuję mu życie, które mógłby sobie ułożyć z dużo lepszą dziewczyną. Wszystko byłoby okay, tylko jest jedno „ale”. To nie było takie proste patrzeć jak on podrywa tą rudowłosą. Ewidentnie było widać, to że mu się spodobała. Czułam się wtedy jakby mi ktoś wbijał sztylet w serce. Ogarnęła mnie straszna złość. Nie kontrolowałam tego co robię. Nie powinnam kłamać, że Harry to mój chłopak. W końcu skoro mu się podobała powinnam mu dać drogę wolną. Zachowuję się jak skończona idiotka. Kiedy mi się podoba to mówię, że jest moim chłopakiem. To jest chore. Muszę do niego pójść i powiedzieć mu, że jeśli podoba mu się ta cała Kim, to może z nią być i niech na mnie nie zważa. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Poszłam do pokoju Hazzy, choć teraz to już naszego wspólnego i nagle się zatrzymałam. Bałam się spojrzeć w jego oczy i powiedzieć mu to... Nie powiem, zrani mnie to cholernie, ale w końcu muszę dać chłopakowi drogę wolną. Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że loczek leży na łóżku jakiś przybity i o czymś myśli.
- Harry… - zaczęłam nie pewnie
- Co chcesz Alice?- powiedział nawet nie spoglądając na mnie.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że jeśli podoba ci się ta su… przepraszam Kim, to możesz z nią być i nie zadręczaj się mną.
-Co ty w ogóle mówisz? Ile ci mogę powtarzać, że nic do niej nie czuję! Naprawdę nie rozumiesz tego, że kocham tylko ciebie?- wstał i podszedł do mnie, patrząc mi w oczy.

-Nie kłam, że nic do niej nie czujesz. Wiem, że ci się podoba. Musiałeś z nią flirtować? Wiedziałeś, że byłam tam wtedy. Naprawdę chciałeś mi utrudnić to wszystko co do ciebie czułam?!- wykrzyczałam mu to w twarz. Świetnie, znowu nad sobą nie panuję.
- Poczekaj… czyli ty jednak coś do mnie czujesz?- powiedział z iskierką w oczach.
-Nie. CZUŁAM coś do ciebie. Po tym całym incydencie to wszystko się zmieniło.- Wybiegłam na dwór na ławkę się przewietrzyć. Coś jeszcze do mnie krzyczał jak wychodziłam, ale odpowiedziałam tylko ”Daj mi pobyć samej”. Znowu się z nim pokłóciłam. Jak zwykle wszystko spieprzyłam…


*Oczami Harry’ego*

Ja już nie wytrzymuję z tą dziewczyną. Jak to jest, że Niall ułożył sobie życie, a ja nie mogę? Muszę z nią to wszystko wyjaśnić, na spokojnie. Ona musi pojąć powagę sytuacji ,w której znaleźliśmy się oboje. Zszedłem na dół, by jej poszukać. W tym momencie do moich uszu dopłynęła piękna melodia i… śpiew. Niesamowity zresztą. Dźwięk wydobywał się z fortepianu, co oznaczało, że ktoś gra na tym instrumencie na naszej altance za domem. Wyszedłem przez drzwi kuchenne i to, co ujrzałem zdziwiło mnie bardzo. To była Alice. Nie wiedziałem, że umie tak grać i śpiewać. Była bardzo skupiona. Podszedłem odrobinę bliżej i rozpoznałem tę piosenkę. Gdy skończyła, zacząłem bić brawo. Blondyna podskoczyła jak oparzona.
-Ty… cały czas tu byłeś?- zapytała lekko przerażona.
-Niestety nie, ale wystarczająco długo, by stwierdzić, że masz talent.
-Ee… nic takiego.
-Alice nie uważasz, że musimy to wyjaśnić? Nie możemy wiecznie uciekać.
-Wiem, tylko że… boję się, że to się kończy jak zawsze. Moim wybuchem złości. Nie chcę tego.- powiedziała z zupełna szczerością.
-Ja też tego nie chcę. Ale musimy spróbować. Wierzę, że dziś nam się uda.
-Dobrze, spróbujmy.
-Posłuchaj, ta cała…Kim? Tak, Kim. Ona mi się nie spodobała. Była zbyt wulgarna. Przysięgam, że z nią nie flirtowałem. Nie zrobiłbym ci tego.
-Harry, ja… nie wiem czy mogę być pewna tego, co mówisz.
-Rozumiem, to tylko i wyłącznie twoja decyzja. Zastanów się.- mówiąc to, zacząłem iść w stronę domu. Nagle usłyszałem swoje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem, że Alice stoi tuż przede mną.
-Hazza, wierzę ci. I dziękuję, że  cierpliwie na mnie czekasz, choć nie masz pewności. Oraz, że tak bardzo się starasz. Ale wiem, że ty mnie rozumiesz. Że wiesz, że potrzebny mi jest czas, aby to wszystko przemyśleć. Nie chcę działać pochopnie, a potem tego żałować. Ja tylko chcę…
-Alice, spokojnie. Będę na ciebie czekał tyle, ile będzie trzeba. Bardzo, ale to bardzo mi na tobie zależy, przecież wiesz.
Dziewczyna słysząc moje słowa słodko się uśmiechnęła i przytuliła do mnie. Mógłbym ją trzymać w swoich objęciach przez całe życie.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Siema.!
Dziękujemy za wszystkie miłe komentarze. Są naprawdę cudowne i dają nam wenę.
Tylko obserwatorów jest 24, a komentarzy 17. I to w większości od anonimków (które prosimy o podpisywanie się imieniem ;> ).
W podzięce za te dodające otuchy  komentarze rozdział dodajemy dzisiaj! :3
*Zauważyłyście może jakąś zmianę, jeśli chodzi o treść tego rozdziału?
Pozdrawiamy,
Wasze bloggerki xx.


środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 14 ;)


 Rozdział 14


*Oczami  Niall’a*
-I vice versa!- odparła Alice. Wszyscy patrzyliśmy na nią, z otwartymi szeroko ustami.
 -Zamknijcie te buźki, bo jeszcze coś tam wam wleci.- poinformowała nas ze śmiechem i poszła do kuchni.
-Co tu się właśnie wydarzyło?- zapytałem wciąż niepewny tego, co widziałem.
-Czy Alice powiedziała, że jesteśmy razem?- dopytywał Harry.
-Och proszę was. Robicie z tego niewiadomo co. Jak Alice jest zazdrosna to robi różne wredne rzeczy. Jest nawet w stanie zabic. Więc jeśli to ukartowaliście, to radzę wam to odkręcić.- powiedziała Sophie i spojrzała na nas podejrzliwym wzrokiem.
-No coś ty kochanie. Ja bym czegoś takiego nie zrobił. Nie wiem jak oni, ale ja…- zacząłem mówic, ale ktoś mi przerwał.
-Ja się chyba przesłyszałem. Kochanie?- powiedział zdziwiony Zayn.
-Nie przesłyszałeś się. Ja i Niall jesteśmy razem.- powiedziała szatynka i podeszła do mnie, przytulając mnie. Ja w odpowiedzi pocałowałem ją w policzek.
-A ja jak zwykle nie mogę być z dziewczyną, w której się zakochałem.- poinformował smutny Harry.
-Alice jest trudną dziewczyną. Musisz powalczyc. Ona chce wiedziec, że ci zależy. Przecież dobrze wiesz, że nie jesteś jej obojętny.- powiedziała mu Sophie.
-Słucham? Ty coś wiesz! Gadaj szybko!
-Nie… ja nic nie wiem.
-Kłamiesz!- oburzył się lokers.
-Nie drzyj się na moją dziewczynę!- zacząłem bronic Sophie.
-Widzisz Harry, nic ode mnie nie wyciągniesz.- oznajmiła i pokazała mu język.
-Pff, bez łaski. Sam dojdę do tego jak ją zdobyc.- warknął Harry i poszedł na górę.
-Wkurzył się?- zapytała niewinnie szatynka.
-Nie przejmuj się  nim. Przejdzie mu niedługo.- pocieszyłem ją i mocno przytuliłem.
-Yyy… to może my was zostawimy.- powiedział Louis.
-Spoko, ja i tak się umówiłem z Danielle.- odpowiedział Liam i wyszedł.
-Kurde, 10 minut temu miałem być u Perrie!- krzyknął Zayn i wyleciał jak oparzony.
-To ja zadzwonię do Eleanor.- oznajmił BooBear i wyszedł przed dom.
-A więc, zostaliśmy sami…- powiedziałem z chytrym uśmieszkiem.
-Spostrzegawczy jesteś…
-No wiesz co mam na myśli.- pocałowałem ją czule w usta.
-Haha, zabawny jesteś.- odpowiedziała Sophie, idąc na górę. Zgaduję, że chciała wejść do swojego pokoju.
-Sophie, kotku. Nie zapominaj, że wasz pokój jest w złym stanie i na razie dzielisz pokój ze mną.
-Ugh…
-Nie denerwuj się. Wiem, że mnie kochasz.
-Ale to nie zmienia faktu, iż potrzebuję przestrzeni.
-Eh… jaka szkoda, że rury nie wytrzymały.
-Nie pogrążaj się. Wiem, że to wy.- powiedziała obrażona i założyła ręce na piersi.
-To… może obejrzymy jakiś film?- zaproponowałem, próbując wybrnąc z sytuacji.
-Jak zwykle zmieniasz temat. No, ale niech ci będzie. Ale jeszcze do tego wrócimy!- oznajmiła mi szatynka i poszliśmy do mojego pokoju.

*Oczami Alice*
Wredna suka. Skąd ona się w ogóle wzięła. Wyglądała jak nie powiem kto… Przyczepiła się do Harry’ego i myśli, że jest fajna! Ej… czy ja właśnie jestem zazdrosna? Ja już sama siebie nie rozumiem, a co dopiero Hazza.  Biedny chłopak, ciężko ze mną ma. Ale to nie moja wina, że potrzebuję dowodów na to, że on coś do mnie czuje. Siedziałam tak w salonie, rozmyślając nad tym wszystkim, kiedy nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. To był mój braciszek. Kiedy mnie zauważył od razu tak jakby… się speszył? Tak, dokładnie. Spuścił wzrok i poszedł <przypuszczam> do swojego pokoju. Jego zachowanie było co najmniej dziwne. Pomyślałam, że muszę iśc za nim. Tak jak obstawiałam, Zayn wszedł do swojego pokoju i szybko wybrał jakiś numer. Schowałam się za drzwiami i poczekałam, aż rozmowa się zacznie.
-Kim, dziękuję za dzisiejszą akcję. I przepraszam za Alice. Nie wiedziałem, że tak ostro zareaguje. Serio musi jej zależec na Harrym... Mhm, dobra... To jeszcze raz wielkie dzięki. Do usłyszenia!- usłyszałam słowa Zayn’a.
-Ty chamie! Jak mogłeś? Jesteś moim bratem. I co, pewnie razem ze Styles’em to zaplanowałeś?! Mam cię dosyc! To tylko i wyłącznie moja sprawa.- wykrzyczałam mu w twarz, wszystko co teraz przyszło mi na język. Próbował się tłumaczyc, ale ja tylko zamknęłam mu drzwi przed nosem i poszłam do pokoju Harry’ego, by wygarnąć mu, co o nim myślę.
-Harry… dlaczego? Ja serio myślałam, że my…- już nie miałam siły się na niego drzec.
-Ale co się stało?
-Och, proszę. Nie udawaj chociaż. Wszystko już wiem.
-Co wiesz? Nie rozumiem…
-Wiem, że dogadaliście się z tą Kim, by udawała. Miałeś być nią oczarowany, a ja miałam pokazac, jak mi na tobie zależy. Tak, zależy mi. Ale mogłam sama ci to pokazac. A to, co zrobiliście z Zayn’em było okropne. To koniec. Nie chcę cię znac.
-Alice, ja nic nie wiem! Co… zależy ci na mnie?
-Raczej zależało. I nie okłamuj mnie, że „nic nie wiesz”. Wyszłam. Bez słowa. Nie mogłam znieśc jego widoku. Jak tak można?
   Wyszłam przed dom. Ciężko było mi oddychac w środku. Za dużo wrażeń.
-Hej siostra…- usłyszałam specyficzny głos Zayn’a.
-Odwal się.
-Ale to nie tak. To nie Harry…
-No jasne. Nie broń go.
-Alice, przysięgam ci.
-Dobra, wytłumacz mi to.
-Bo… nie mogłem patrzec na was. Zachowywaliscie się jak dzieci. Chcialem wam udowodnic, że kochacie siebie.
-Aha, ale czemu moim kosztem?
-No może chciałem to udowodnic bardziej tobie.
-Sama bym sobie poradziła. Zayn, ja na niego nawrzeszczałam! Przez ciebie.
-No jasne, zwal wszystko na mnie. Naucz się w końcu, że jeśli czegoś nie wiesz do końca, to nie podejmuj żadnych działań w tym kierunku.
-Wiem… ale, w sumie nie mam go za co przepraszac.
-Jak to?
-Oj braciszku. Nie twoja zasrana sprawa. Powiedziałam i weszłam do domu. Przed rozmową z Hazzą chciałam się najpierw napic wody i musiałam wpaśc akurat na niego.
-I co, nadal uważasz, że to ja?- zapytał lekko wkurzony.
-Nie. Już wiem, że to nie ty.
-Mhm i co w związku z tym?
-E… nic?
-Nie masz zamiaru mnie przeprosic?
-Nie mam za co.
-Masz. Za tę awanturę, przed paroma minutami.
-I tak zasłużyłeś. Flirtowałeś z nią!
-Wcale, że nie.
-Właśnie, że tak.
-A co, zazdrosna? Haha.
-Żebyś wiedział. Najpierw wyznajesz mi uczucia, a potem kręcisz z jakąś rudą, której nigdy wcześniej nie widziałeś.
-Nie flirtowałem z nią. Zdawało ci się.
-Mhm, i co jeszcze?
-Bardzo cię pragnę.- Harry wyszeptał te słowa, przez co ledwo je usłyszałam.
-Słucham…?- zapytałam niepewnie.
-To co usłyszałaś.  Alice, chcę ciebie. Potrzebuję cię.- wypowiedziawszy te słowa, poszedł na górę. Zrobiło się dziwnie. On chyba mówił poważnie. Nie znoszę takich momentów.
---------------------------------------------------------------------------------------
Siemanko kochani.! ;* Także tego… jest już 14 rozdział ;) Jak wam się podoba.? Przepraszamy, że tak późno, ale  nie miałyśmy wcześniej czasu dodac. Dziękujemy za takie miłe komentarze. Nie wstydźcie się  dodawac długich komentarzy. Nam się one podobają xd Troche martwi nas to, że mamy 23 obserwatorów, a tak mało komentarzy. Kochamy was Jula & Klaudia.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 13 ;*


                Rozdział 13


*Oczami Sophie*


Haha… Niall… proszę… przestań…!- mówiłam, łapiąc oddech po każdym wyrazie.
-Pod jednym warunkiem!
-Hm… no dobrze. Jakim?
-Powiedz mi… czujesz coś do mnie?
Jego pytanie kompletnie mnie zamurowało. Czy to było tak oczywiste, że się w nim zakochałam? Musiałam mu coś odpowiedzieć, albo zrobić. Nie chciałam go pozostawiać w niepewności, tym bardziej, że odnosiłam wrażenie, iż ja też nie jestem mu obojętne. Więc zrobiłam coś, czego sama po sobie nigdy bym się nie spodziewała… Powiedziałam to.
-Tak, Niall. Czuję do ciebie… nie jestem w stanie do końca określić co, ale wiem, że cię potrzebuję.- Teraz pozostało mi tylko czekać na jego reakcję.

 *Oczami Niall’a*

Tak! Powiedziała to, yeaaah! Cieszyłem się w duchu niezmiernie. Miałem ochotę biegać po całym domu. Ale trzeba było się opanować. Teraz zastanawiało mnie jedno. Czy mogę ją pocałować? Chciałem. Dziewczyna cały czas patrzyła w moje oczy… chyba wyczekiwała reakcji. Zerkałem to na jej usta, to w jej oczy. Zbliżyłem się do niej niepewnie, bo domyślałem się, że może to zakończyć się negatywnie. Delikatnie musnąłem jej usta. Zauważyłem, że kąciki jej ust uniosły się. Tym razem to ona zaczęła mnie całować, tyle że pewniej. Zdziwiło mnie to trochę, ale nie dałem tego po sobie poznać. W momencie, w którym poczułem smak jej ust, moje uczucie do niej wzrosło. Czułem te wszystkie motylki w brzuchu i chciałem więcej. Miałem ochotę trwać przy niej wiecznie, ale potrzeba tlenu była większa. Przerwałem na chwilę i spojrzałem przenikliwie na nią. W jej pięknych oczach był blask i radość.
-Kocham cię Sophie.- wyszeptałem.
-Ja… chyba też.- odpowiedziała niepewnie.
-Rozumiem.- powiedziałem, po czym przytuliłem ją do siebie. Była taka drobna. Kątem oka zauważyłem, że drzwi nie są zamknięte, a zza nich wystaje jakaś brązowa czupryna. Liam, albo Louis. Obstawiałem na tego drugiego. Krzyknąłem tylko „Ej!” i ruszyłem w pogoń za nim, zostawiając dziewczynę samą sobie.
-Louis, idioto!- darłem się na cały dom.
-Ratunku! Niall chce mnie dorwać!
-Co tu się dzieję?- wkroczył zaspany Harry.
-Bo on mnie podgląda.- zacząłem się skarżyć.
-Bo się całowałeś.- bronił się Louis.
-Z kim?! Czy ja czegoś nie wiem?- wtrącił się Zayn.
-Musicie się od samego rana drze… co? Niall się całował?- przyszedł Liam
-Ludzie, ja chcę spać!- te słowa popłynęły z ust Alice. –Czemu się tak awanturujecie?
-Bo Niall się całował.- powiedział po raz kolejny Louis.
-Aw, jak słodko. Będę rzygać tęczą.- oznajmiła nam blondynka.
-Cicho Alice. Wiem, że ty się wczoraj całowałaś, ale…- powiedział Harry.
Nie no, ja się chyba przesłyszałem.
-Harry, ty dupku! Zrobiłam to tylko ze względu, eee….
-Ze względu na przyjemność, której doświadczyłaś.- dokończył za nią Harry
-To nie była przyjemność!- wypierała się.
-Kotku, bez spiny.- uśmiechnął się do niej loczek.
W tej chwili Alice ruszyła na niego, zaciskając rękę w pięść. Dostałby w twarz, gdyby nie Sophie.
-Co tu się dzieje?- zapytała szatynka.
-Jak było?!- wszyscy chłopcy zarzucili ją pytaniami. Zarumieniła się.
-Osobiście bardzo mi się podobało. A teraz spadajcie.- rzuciła i zeszła po schodach do kuchni. Postanowiłem pobiec za nią. Dręczyło mnie jedno pytanie. Kiedy dotarła do kuchni, złapałem ją za ramię.
-Sophie powiedz mi… czy my jesteśmy razem?- zapytałem. Czułem się trochę głupio. W odpowiedzi tylko pocałowała mnie w policzek i dodała:
-Przepraszam kochanie, ale teraz jestem głodna. Może naleśniki?
-Jesteś moim ideałem.- podsumowałem i usiadłem do stołu.
-Chyba sobie żartujesz.- powiedziała po pewnym czasie.
-Naprawdę jesteś moim ideałem.
-Nie o to mi chodzi tylko o to, że  sobie usiadłeś. Podnosisz teraz swoją pupę i mi pomagasz.- oznajmiła słodko uśmiechając się do mnie.
-I ten twój cholerny uśmiech…- powiedziałem pod nosem.
-Mówiłeś coś?- zapytała Sophie.
-Nie, przesłyszałaś się.- odpowiedziałem i objąłem ją ramieniem.


*Oczami Alice*

-Harry, ja cię nienawidzę!- wykrzyczałam mu prosto w twarz. Zaraz po tym poczułam ucisk na moich ramionach i usta Harry’ego. Odpłynęłam. Tak cudownie całował… Alice, ocknij się! Tu są wszyscy! Tu jest twój brat. Nie możesz sobie na tyle pozwalać. Oderwałam się gwałtownie od niego. Obdarowałam go siarczystym plaskiem w twarz.
-Uuuuu…- usłyszałam pogłos reszty.
-Zayn, ucisz swoich Bef ef efów. (BFF- best friend forever).- powiedziałam.
-Alice, daruj sobie.- rzucił w moim kierunku Louis.
- Pff… - prychnęłam i poszłam dalej spać.
-A tak przy okazji Hazzuś… śpisz dziś pod drzwiami.- rzuciłam przez ramię, wchodząc do pokoju i zamykając je na klucz. Dosłownie sekundę później, chłopak bezskutecznie dobijał się do pomieszczenia.
-Nie trudź się słonko. Nie wejdziesz tu.- oznajmiłam mu uroczyście. Słyszałam tylko śmiechy chłopaków.
-Ale to mój pokój!- próbował się bronić.
-Jest gdzieś podpisany? Nie widzę, więc idź sobie spać do tego zalanego pokoju!- powiedziałam.
-A wiesz, żałuję, że nie zamknąłem cię w tym pokoju, a dopiero potem mogłem przeciąć rury.
-Tak, też mi szkoda. Dobranoc.- powiedziałam i runęłam na łóżko. Minęło sporo czasu, a ja wciąż nie mogłam zasnąć. Myślałam o nim. O nas. Przecież my zachowujemy się jak dzieci, a nawet gorzej. Raz się kłócimy, raz całujemy. To żałosne. W pewnym momencie usłyszałam jakiś krzyk, który dobiegał… zza drzwi balkonowych? Ktoś chce się włamać? Nie ma mowy, nie sprawdzę co to. (Zawsze tak działo się w horrorach). Naraz rozległo się pukanie w szybę. Ugh, muszę to sprawdzić. Powoli podeszłam w stronę drzwi i odsunęłam zasłony. Cholera! To był Harry. Uśmiechał się do mnie. Pewnie myślał, że go wpuszczę. Pokręciłam głową na „nie” i usiadłam na łóżku, skąd miałam doskonały widok na jego postać. Jego usta momentalnie zamieniły się w podkówkę i loczek położył się na zimnych płytkach balkonowych. Na początku nie robiło to na mnie wrażenia, ale nie chciałam, żeby te wszystkie directionerki miały do mnie potem pretensje, że ich idol ma zapalenie płuc, czy czegoś w tym stylu. Otworzyłam drzwi. Harry od razu wbiegł do środka, otworzył drzwi od pokoju i z niego wybiegł. To było bez sensu. Stałam tak w miejscu, kiedy usłyszałam kroki. Zgadywałam, że to Styles. Nie myliłam się. Podszedł do mnie, chowając coś za sobą. Pomyślałam sobie „Ojej, może to kwiaty i chce mnie przeprosić?”. To była bardzo omylna rzecz. Chłopak wyjął zza swoich pleców spory kubek, w którym mieściła się woda. O nie, tylko nie…to. Wylał na mnie lodowatą wodę. Miałam ochotę go zabić.
-Styles, do jasnej cholery!- wrzasnęłam, a chłopak zaczął uciekać. Pobiegłam za nim. Zbiegłam po schodach i wpadłam na stojącego jak słup soli Harry’ego.
-No co jest?- zapytałam. Zauważyłam, że w salonie siedzi jakaś ruda. Nie można powiedzieć, że była brzydka, ale miss piękności również nie była. Kiedy zobaczyła Harry’ego od razu się uśmiechnęła i stanęła wprost niego. On miał minę jakby był wniebowzięty. Kto to jest, ja się pytam?!
-Harry, przedstawiam ci moją dawną przyjaciółkę- Kim Bendring.- rzekł Zayn
-H-h-arry St-tyles.- chłopak nieśmiało pocałował dłoń “przyjaciółki” mojego brata. Pierwszy raz ją widziałam na oczy. A zazwyczaj mieliśmy wspólnych znajomych. Kim czarowała Harry’ego swoim uśmiechem jak tylko mogła. Poszli razem do salonu i zaczęli rozmowę. Inni od czasu do czasu też się włączali, a ja stałam sama na korytarzu. Niezauważana przez nikogo. Co się dzieję? Przecież Alice Malik nigdy nie daje za wygraną. Pokażę tej Bendring, że tak łatwo go nie zdobędzie. Koło Styles’a było wolne miejsce, więc usiadłam najbliżej niego jak tylko mogłam. Uśmiechnęłam się sztucznie do niej i wyciągnęłam dłoń.
-Alice. Alice Malik.- przedstawiłam się.
-O, cześć. Jestem Kim Bendring. Ty jesteś siostrą Zayn’a, prawda?- zapytała.
-Oh, bystra jesteś.- powiedziałam. –Hazza kochanie, mógłbyś przynieść mi szklankę soku pomidorowego?- rzuciłam pytanie w stronę zszokowanego loczka.
-Ee… no jasne.- odpowiedział i poszedł w stronę kuchni.
-To… skąd się tu wzięłaś? Trochę mnie ominęło, iż niestety (albo i stety) nie było mnie od początku twego przybycia.- znów się do niej odezwałam. Teraz wrócił Styles ze szklanką soku, którą mi podał i znowu usiadł pomiędzy nami.
-Ah, tak. Przyszłam, bo Zayn dał mi cynk, że to ciacho- Harry, jest wolne.
-Ojej, to muszę cię rozczarować, bo nie jest.
-Nie jestem?- zapytał Harry.
-Nie skarbie.- odpowiedziała mu i dałam buziaka w policzek.
-Styles, proszę cię. Tylko mi nie mów, że jesteś z tą…- zaczęła mówić Kim.
-Pozwól, że dokończę za ciebie. Z tą super laską. Zgadza się. Harry Styles chodzi z tą super laską. A teraz bardzo cię proszę opuść to pomieszczenie, a najlepiej ten dom, bo NIC miłego cię tu nie spotka słonko.- gdy skończyłam swoją przemowę wylałam na nią szklankę soku który był gęsty i śmierdział niemiłosiernie.
-Osz ty! Jak mogłaś?! Och nie, moje wyprostowane włosy. Jesteś żałosną wieśniarą!- powiedziała i wybiegła z domu.
-I vice versa!- odparłam. Wszyscy patrzyli na mnie, z otwartymi szeroko ustami.
-Zamknijcie te buźki, bo jeszcze coś tam wam wleci.- poinformowałam ich ze śmiechem i poszłam do kuchni.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siemanko kochani i jak się podoba 13 rozdział.? Nareszcie Niall i Sophie są już razem. Czekamy na wasze opinie w komentarzach. Tylko szkoda, że komentarze są takie krótkie, no ale co poradzic… Jak myślicie co będzie dalej.? Fajnie się złożyło, że akurat w 13 rozdziale są parą. ~Całuski wasze bloggerki xoxo.

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 12 ;)


Rozdział 12


 *Oczami Alice*
-To jak? Chyba musicie przystać na naszą propozycje.- powiedział, śmiejąc się Niall. Jestem pewna, że zrobili to specjalnie. Cwaniaki jedne, ale nie ma mowy. Ja nie będę spać w jednym łóżku z Harrym
-A nie macie może jakiegoś materaca czy coś.?- zapytałam z nadzieją. Spojrzeli się na siebie i razem odpowiedzieli, że nic nie mają. Pójdę spać do salonu, no trudno.
-To ja idę spać na kanapę.- oznajmiłam
-Okej jak chcesz, ale długo nie wytrzymasz- powiedział przez śmiech Hazza i poszedł do swojego pokoju.
-Sophie, a ty co masz zamiar ze sobą zrobić.? Bo chyba nie masz wyjścia…- powiedział Niall szczerząc się.
-Ach, no dobra niech ci będzie. Ale śpimy po 2 różnych stronach.- powiedziała z wzrokiem zabójcy. Poszli do pokoju blondyna. Ja zostałam sama, wzięłam moje rzeczy i zaniosłam do salonu. Jako, że przyjaciółka zdążyła przebrać się pierwsza to teraz ja miałam swoją kolej. Wzięłam moją pidżamę i ruszyłam do łazienki. Po ogólnym ogarnięciu się poszłam do salonu. Zobaczyłam, że czeka na mnie już tam pościel i poduszka. Stwierdziłam, że i tak nie mam co robić, więc położyłam się już spać. Leżałam tak chwile i wierciłam się. Sophie miała rację, tu jest strasznie niewygodnie. Po prostu nie da się wyleżeć ani minuty. Ja tu nie wytrzymam, a tym bardziej nie zasnę. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak pójście spać do pokoju Harry’ego. Tylko głupio mi trochę teraz, bo miał rację i znowu wyjdę na idiotkę. Ale nie mam wyjścia. Dobra idę, co mi szkodzi. Wzięłam torbę i poszłam w stronę pokoju chłopaka. Zapukałam lekko. Od razu usłyszałam jego głos ”Wejdź”.
-Amm… Hej Harry, mogę wejść.?- zapytałam niepewnie
- Jasne wchodź! I co, mówiłem, że i tak przyjdziesz.- spojrzał na mnie miną zwycięzcy.
- No tak miałeś rację… znowu. Tylko spróbuj się do mnie zbliżyć w nocy, to pożałujesz.- powiedziałam śmiejąc się i grożąc mu palcem.
-Grozisz mi ślicznotko?
-Jeśli coś przeskrobiesz, to tak, brzydalku.- powiedziałam to i wytknęłam mu język.
 -Oj Alice, nie wejdziesz.?  Czemu stoisz w progu.?-
-A nie wiem tak jakoś. Zagadałeś mnie.- powiedziałam i weszłam w głąb pokoju.  Zabrałam ze sobą torbę i położyłam na półce. Musiałam się jeszcze wrócić po pościel, bo jej nie dałam rady zabrać. Chłopak przyglądał się każdemu ruchowi jaki wykonywałam. Nie ukrywam… peszyło mnie to… Zeszłam po pościel i znowu wróciłam do pokoju lokowatego. Chłopak leżał już w łóżku i się do mnie uśmiechał. Mimo wszystko, trochę się obawiam spać z nim w jednym łóżku, ale no trudno nie mam wyjścia. Położyłam się najdalej jak mogłam od niego i przykryłam moją kołdrą.
-I co tutaj wygodniej niż tam?- zapytał odwracając się w moją stronę
-Zdecydowanie wygodniej, lecz nie ukrywam, że w moim teraz zalanym pokoju też było bardzo wygodnie.- odgryzłam się
-No jaka szkoda, że się zalał. No, ale jak widać rury nie wytrzymały…
- Oj coś nie umiesz kłamać ,ci powiem… Ciekawe, dlaczego akurat to nasz pokój się zalał i to tylko wy nie byliście pijani oraz co robiliście pod naszą łazienką?- zapytałam stanowczo
 -Amm… Ale to nie my.!- próbował się bronić Harry
 -Tak jasne już w to wierzę… Harry rusz dupę i zgaś światło.!
 -Nie ja już śpię! Ty zgaś światło.- powiedział Harry i się nakrył kołdrą. O nie tak nie będzie niech wstanie i zgasi światło. Zaczęłam po cichu się do niego przybliżać i zepchnęłam go z łóżka.
-Aaau!- wykrzyczał lokers.
-O, chyba już nie śpisz.- powiedziałam, śmiejąc się triumfalnie.
-To jest nie fair… - odrzekł zrezygnowany i poszedł zgasić światło.
-No widzisz? Można? Można.- powiedziałam z wrednym uśmieszkiem.
-Wiesz Alice, nie wiem jaki facet z tobą wytrzyma…
-Niedawno deklarowałeś się, że ty.
-Jeśli tylko zechcesz…
-Harry proszę, na razie o tym nie rozmawiajmy. Muszę to jeszcze przemyśleć.
-Rozumiem. Będę cierpliwie czekał.- powiedziawszy to, ruszył w stronę łóżka, by za chwilę rzucić się na nie. Najpierw leżał plecami do mnie, ale po pewnym czasie odwrócił swoją twarz w stronę mojej i patrzył mi w oczy.
-Czemu mi się tak przyglądasz? Mam coś na twarzy?- zapytałam.
-Tak… piękną urodę.
-Prosiłam cię o coś.
-Wiem, ale nie mogę się powstrzymać. Nie moja wina, że tak na mnie działasz.
-Czy buziak w policzek załatwi sprawę i przez jakiś czas nie będziesz mi prawił komplementów?- zadałam pytanie z nadzieją w głosie.
-No nie wiem, nie wiem.
-Dobra, załapałam.- kończąc to zdanie, pochyliłam się nad nim i złożyłam na jego ustach soczystego buziaka.- Dobranoc.- szepnęłam i odwróciłam się od niego. Nie wiem czemu to zrobiłam (pocałowałam go). Miałam… ochotę?

*Oczami Sophie*
-Rozgość się.- powiedział Niall w moim kierunku.
-Dzięki.- powiedziałam, posyłając w jego kierunku nieśmiały uśmiech. Czułam się trochę nieswojo. To prawda, że już raz spałam obok niego, w tym samym łóżku, ale… nieświadomie.
-Coś się stało?- zapytał troskliwie.
-Nie nic…chyba już się położę.
-Wiesz, ja też już jestem zmęczony.- powiedział i wsunął się pod kołdrę.
-Myślisz, że jedna nam wystarczy?
-Chyba tak. W razie czego, zabiorę kołdrę któremuś z chłopaków.- powiedział, ukazując rządek swoich białych ząbków.
-Eh, ok.- powiedziałam i ułożyłam się obok niego.- Brr, ale zimno.- powiedziałam odruchowo.
-Przytul się do mnie. Obiecuję, że nic ci nie zrobię.
-Wierzę ci.-roześmiałam się. Przytuliłam się do jego ciała, a on nakrył nas kołdrą. Spałam, kiedy nagle wybudził mnie jakiś dziwny dźwięk. Otworzyłam zaspane oczy i próbowałam zlokalizować jego pochodzenie. Rozejrzałam się po pokoju, ale w tych ciemnościach niczego nie ujrzałam. Spojrzałam na Nialla. Chrapał. Zaczęłam chichotać mając nadzieję, że go nie obudzę. Tak słodko spał. Nagle poczułam na swoich biodrach silny uścisk. Blondyn mocno przytulił mnie we śnie. Próbowałam jakoś delikatnie się wyrwać, ale był za silny. Szarpnęłam się mocniej. W efekcie obydwoje wylądowaliśmy na podłodze, a ja nie mogłam przestać się śmiać. Horan patrzył na mnie zdezorientowany.
-O ty! Jak mogłaś mnie obudzić.- powiedział z żalem w głosie.
-Och, przepraszam. Ale tak mocno mnie złapałeś przez sen, że prawie nie mogłam złapać tchu.- mówiłam z rozbawieniem.
-Droga Sophie Paytone. Nagrabiłaś sobie i nie myśl, że ci to daruję.- rzekł z poważną miną
-Oho, już się bo…- nie dokończyłam, bo blondyn rzucił się na mnie i zaczął łaskotać.
-Haha… Niall… proszę… przestań…!- mówiłam, łapiąc oddech po każdym wyrazie.
-Pod jednym warunkiem!
-Hm… no dobrze. Jakim?
-Powiedz mi… czujesz coś do mnie?
Jego pytanie kompletnie mnie zamurowało. Czy to było tak oczywiste, że się w nim zakochałam? Musiałam mu coś odpowiedzieć, albo zrobić. Nie chciałam go pozostawiać w niepewności, tym bardziej, że odnosiłam wrażenie, iż ja też nie jestem mu obojętne. Więc zrobiłam coś, czego sama po sobie nigdy bym się nie spodziewała…
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Yoł directionerki! <3
Jak jest? ;> Podoba się rozdział 12? J Czekamy na Wasze opinie.
*Jak myślicie, co zrobi Sophie?
Chcemy poinformować, że ciągłe pytania „kiedy pojawi się następny rozdział?” są naprawdę niepotrzebne. Otóż praktycznie zawsze, takie informacje są umieszczane w „Ogłoszeniach parafialnych”. Jeśli natomiast nie ma niczego takiego- a ktoś jest stałym czytelnikiem, łatwo może się domyśleć. Rozdziały ZAWSZE pojawiają się 2 razy w tygodniu. Wtorek/Środa oraz w weekend. Także pamiętajcie o tym. ;)
Pozdrawiamy,
~Jula i Klaudia xx.


sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 11 ;3

Rozdział 11

*Oczami Niall’a*

-Sophie ja… - w tej chwili się zatrzymałem. Nie wiedziałem czy mam jej powiedziec o tym co do niej czuje. Przypomniało mi się to co powiedziała Alice  ”Żebym się nie spieszył, bo ona jest po trudnych przejściach”… Hmm… W sumie może ma rację. Nagle wyrwała mnie z zamyśleń brązowo włosa.
-Niall, żyjesz.? Co chciałeś mi powiedziec.?- Zapytała uśmiechając się do mnie.
-EmNo bo Sophie jaaa… Tak się ciesze, że jesteś.!- wymyśliłem coś szybko. Nie mogłem jej powiedziec jeszcze o swoich uczuciach. Blondynka ma rację jeszcze za wcześnie.
-Ojej ja też się ciesze, że jesteś.!- powiedziała to i się do mnie przytuliła. Aww… jakie to było słodkie. Ona jest taka kochana.

*Oczami Sophie*

-Ojej ja też się ciesze, że jesteś.!- powiedziałam i go przytuliłam. Jezu… jak on ślicznie pachnie i te jego perfumy… Myślałam, że powie, że coś do mnie czuje. A jednak myliłam się. Może ja mu się nie podobam. Troche mnie zasmuciła ta wiadomośc. On mi się strasznie podoba. Ewidentnie  się w nim zakochałam. Nawet nie wiedziałam, że minęło już 5 minut, a ja nadal jestem z nim w uścisku. Ooł… no i super kolejna wpadka. Ale ja nawet jak bym chciała to nie wiem czy dam rade się od niego odkleic. Jak tylko mnie dotknie to już mam motylki w brzuchu. Zrobiło mi się już troche niezręcznie, bo to ja chyba powinnam odłączyc uścisk. Niestety musiałam to zrobic… Odkleiłam się od chłopaka, ale za to posłałam mu najładniejszy uśmiech jaki miałam. Chłopak się zarumienił, co było urocze. Powiedziałam, że jest już późno więc pójde do pokoju przebrac się w pidżamę. Wyszłam z pokoju chłopaka i poszłam do mojego pokoju. Siedziała tam Alice patrząca się w okno. Widac było, że nad czymś rozmyśla. Stwierdziłam, że zapytam ją nad czym tak myśli.
-Hej, przyjaciółko nad czym tak rozmyślasz.?- zapytałam ją        
- A nad niczym… - odpowiedziała, nadal patrząc się w okno.
-Ej spójrz na mnie.! Na pewno nad niczym.? Mi możesz powiedziec- powiedziałam uśmiechając się do niej.
-Emm… no dobra powiem ci o czym. Ale to cię może nieźle zdziwic, więc lepiej usiądź.- odpowiedziała Alice. Co ona ma mi takiego ważnego do powiedzenia.? Już się boję. Aż mam usiąść.?!
-Rozmyślałam o dzisiejszym dniu… - zaczęła
-A może jaśniej… - powiedziałam śmiejąc się, ale chyba jej przerwałam, bo spojrzała na mnie niemiłym wzrokiem.
- Daj mi dokończyc.! No bo pamiętasz jak ja z Harrym pojechaliśmy do domu, prawda.?
-No tak pamiętam
- No to jak dojechaliśmy do domu to ja podeszłam do niego, żeby mu opatrzyc oko, a on powiedział, że musi mi coś powiedziec. No i powiedział mi, że się we mnie zakochał. A ja powiedziałam, że nie wiem czy ja się w nim zakochałam, a on na to, że możemy to sprawdzic i zaczął się do mnie coraz bardziej przybliżac. No i stało się zaczęliśmy się całowac. Na początku delikatnie, a potem tak zachłanniej. Ale zaraz do domu wszedł Niall, więc odskoczyłam od niego jak oparzona. No to koniec mojej słynnej opowieści- powiedziałam Alice i się zaśmiała. Ja zatem spojrzałam na nią z osłupiałą miną. Normalnie nie wierzyłam własnym uszom w to co powiedziała. Jestem strasznie zadowolona, że im się udało.
- Gratuluuuję.! - powiedziałam i się na nią rzuciłam.
- A ty jak tam z Niallem.- zaczęła tak śmiesznie ruszac brwiami.
-Normalka powiedział, że cieszy się, że jestem - powiedziałam blado się uśmiechając
-No to super, widac że chłopak się stara.
- Tak, bardzoo… Ale nieważne ide się wykąpac. -Skończyłam gadac z przyjaciółką i podeszłam do szafy. Wzięłam pidżamę i udalam się do lazienki.

*Oczami Harry’ego*

Trochę mi się nudziło, więc stwierdziłem, że pójdę do pokoju Nialler’a, bo tylko on z chłopaków był w domu. Zapukałem i od razu usłyszałem „Wejdź”.
-Siema, co porabiasz.?- zapytałem
- A nic odpoczywam sobie.- odpowiedział poklepując miejsce obok siebie, żebym usiadł.
-Wiesz co chciałbym ci coś powiedziec…- zacząłem
-Wal.! Zamieniam się w słuch.- odpowiedział zaciekawiony Niall. Opowiedziałem mu o moim niesamowitym pocałunku z Alice. Chłopak był ucieszony i mi pogratulował. Sam opowiedział mi o swoim uczuciu, którym darzy Sophie. Wpadłem na pewien zwariowany pomysł.
-Ej mam pewien plan…
-Co żeś wymyślił.?- powiedział, ruszając brwiami do góry
- Może by tak ”przypadkiem” przeciąc rurę, która doprowadza wodę do łazienki dziewczyn. Co skończy się zalaniem ich pokoju, ale chyba wiesz co to oznacza, że jedynym wyjściem będzie, żeby Sophie spała u ciebie, a Alice u mnie.
-To będzie chamskie, ale w sumie wchodzę w to.!- powiedział to przybijając mi piątkę.
-Kurde… zapomniałem o jednej rzeczy. Przeciez nie ma chłopaków, co oznacza ze będą mogly spac w ich pokojach…- powiedziałem zrezygnowany.
-Wyluzuj. Mieli nocowac w motelu, prawda? Tam lozka sa bardzo niewygodne, czyli znając zycie Zayn będzie narzekal i zaproponuje przeniesienie do hotelu. A jako, ze Liam jest rozsadny nawet wtedy, gdy jest pijany nie pozwoli żeby poszli do hotelu bo ich rozpoznaja. Louis zaproponuje powrot do domu i…- Niall nie dokończył, bo usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Powoli ruszyłem z miejsca i po otworzeniu drzwi ujrzałem ledwo trzymających się chłopaków. Razem z blondaskiem zaczęliśmy się smiac. Ostrozne i po cichu zaprowadziliśmy naszych kumpli do ich pokoi.
-To co? Operacje „przeciecie rur” czas zaczac!- rzuciłem haslo i powędrowałem do kuchni po jakis śrubokręt i mlotek. Poszedłem pod drzwi lazienki dziewczyn, gdzie stal już Niall.
-Musimy poczekac, bo ktoras z nich korzysta z toalety.- oznajmil mi Horan. Po niedługim czasie drzwi się otworzyly i wyszla z nich Sophie w samym reczniku. Niall patrzyl na nia jak na obrazek. Twarz dziewczyny oblala się rumiencem.
-Co wy tu robicie?- zapytala niepewnie
-My? Nic… Tak sobie tylko stoimy i rozmawiamy, jakie mamy szczescie, ze Zayn ma sliczną siostre, a ona piękną przyjaciółkę.- powiedziałem tłumiąc śmiech.
-Jasne. Jestem pewna, ze cos kombinujecie.- mówiąc to, dziewczyna mierzyla nas wzrokiem. -Eh, nieważne. Ide do pokoju. Dobranoc.- rzucila na odchodne.
-Dobra, wchodzimy.- powiedział Niall i wszedł do łazienki, a ja zaraz po nim. Chwile przyglądaliśmy się tym rurom i nie mieliśmy pojecia jak je odkręcić.
-Może po prostu będziemy w nie uderzac mlotkiem?- rzuciłem od niechcenia.
-Sprobujmy.- jak powidzialem, tak zaczęliśmy robic. Na efekt nie trzeba było czekac zbyt dlugo. Woda trysnęła,a my w sekundzie byliśmy mokrzy. Chwile potem uslyszelimy pisk dziewczyn. Szybko wybiegliśmy z pomieszczenia, by przypadkiem nas nie ujrzaly w okolicy swojej lazienki. Każdy z nas pobiegl do swojego pokoju i przebral się w bokserki. Wyszliśmy ze swoich pokoi udając zaspanych.
-Czemu tak krzyczycie, jest srodek nocy.!- powiedziałem
-Bo z naszego sufitu zaczela leciec woda!- krzyknęła Alice.
-Mowilam ze cos kombinujecie!- powiedziala do nas szatynka.
-Ale to nie my!- bronil nas Niall.
-Jasne, ciekawe gdzie będziemy spaly.- Alice ponownie zabrala glos.
-Możecie z nami.- zaproponowałem, smiesznie poruszając brwiami.
-Pff, nic z tego. Z tego co wiem, Zayn, Liam i Louis postanowili przenocowac w motelu, wiec ich pokoje sa wolne.- powiedziala zadowolona blondynka.
-No tak jaby nie bardzo. Chłopaki wrocili około godziny temu.
-Ugh, to ja ide na kanape.- oznajmila tym razem zdenerwowana Alice.
-Nie polecam, jest bardzo niewygodna.- poinformowala ja Sophie.
-To jak? Chyba musicie przystac na nasza propozycje.- powiedział, śmiejąc się Niall.

Siema! Przedstawiamy rozdzial 11!
Podoba Wam się? ;>
Chciałybyśmy bardzo przeprosic za wszelakie bledy, ponieważ mamy kiepskie warunki do pisania. Julia napisala polowe rodzialu, a mi przypadla reszta. Dlatego wlasnie ta druga polowa może być nieudana z 2 powodow.
# Jestem chora (mam 38,5 stopnia)
# Jestem u babci (takie trochę zadupie) i jej pradawny laptop kompletnie zamula. W dodatku musiałam pisać na jakimś starym Wordzie. Nawet bardzo starym. Także jeszcze raz przepraszam.
*Jak myslicie, czy dziewczyny będą spaly z chłopakami?
Pozdrawiamy,
K&J